125
W życiu codziennym winniśmy być w stosunku do siebie wymagający, by nie wymyślać sobie fałszywych problemów, sztucznych potrzeb, które ostatecznie wynikają zwykle z zarozumiałości, zachcianek, z ducha wygodnictwa i lenistwa. Winniśmy zdążać ku Bogu szybkim krokiem, a to wymaga odrzucenia zbytniego balastu. Właśnie dlatego, że ubóstwo w duchu nie polega na tym, żeby nie posiadać, ale na prawdziwym oderwaniu się od tego, co posiadamy, powinniśmy być czujni, aby nie dać się zwieść naszej wyobraźni, jakobyśmy nie mogli żyć bez posiadania pewnych rzeczy. Szukajcie tego, co wystarcza, co jest dostateczne. I nie pragnijcie niczego więcej. To, co zbywa, nie jest ulgą lecz przeciążeniem — miast podnosić przytłacza.
Dając wam te rady, nie myślę o sytuacjach wyjątkowych, nadzwyczajnych czy skomplikowanych. Znam człowieka, który za zakładki do książek używał kartek, na których pisał akty strzeliste, aby podtrzymywać pamięć o obecności Boga. I ogarnęło go pragnienie pieczołowitego zachowania owego skarbu, ale nagle zdał sobie sprawę z tego, że przywiązywał się do tych nic nie znaczących kartek. Widzicie już, jaki to wzorzec cnót przedstawiał sobą ów człowiek! Nie krępowałbym się zwierzenia się wam z innych moich słabości, gdyby się to wam na coś przydało. Powiedziałem wam co nieco o sobie, gdyż może i z tobą dzieje się coś podobnego: z twoimi książkami, twoimi ubraniami, twoim biurkiem, twoimi… no właśnie — z twoimi ukochanymi fałszywymi bożkami.
Radzę wam, byście w takich przypadkach — bez żenady i skrupułów — poradzili się swego kierownika duchowego. Czasami jako lekarstwo wystarczy drobne umartwienie, na przykład, odmówienie sobie używania czegoś na krótki czas. Innym razem nic się złego nie stanie, jeśli zrezygnujesz ze zwyczajnego środka transportu, a oszczędności z tego tytułu, chociażby były drobne, przeznaczysz na jałmużnę. Tak czy inaczej, jeżeli posiadasz ducha oderwania się, stale będziesz odkrywał okazje, aby go praktykować w sposób dyskretny i skuteczny.
Skoro już otwarłem przed wami swoją duszę, muszę wam wyznać, że mam takie jedno przywiązanie, którego jednak nigdy nie chciałbym się wyrzec: to, mianowicie, że was wszystkich naprawdę kocham. Nauczyłem się tego od najlepszego Nauczyciela, a chciałbym jak najwierniej naśladować Jego przykład i kochać bezgranicznie dusze, poczynając od tych, które mnie otaczają. Czy nie wzrusza was ta gorąca miłość — ta serdeczna czułość — Jezusa Chrystusa wobec jednego z Jego uczniów, o której Ewangelista napisze: quem diligebat Jesus, ten, którego miłował Jezus?
Wydrukowano z https://escriva.org/pl/amigos-de-dios/125/ (13-10-2024)