List nr 29

O dziele świętego Gabriela: powołanie supernumerariuszy i ich misja w uświęcaniu świata oraz życia małżeńskiego i rodzinnego; oznaczony także incipitem Dei amore, datowany 9 stycznia 1959 r. i wysłany 21 stycznia 1966 r.

Zostaliśmy wybrani przez miłość Boga, najdroższe córki i synowie, aby żyć na tej drodze - zawsze młodej i nowej - Dzieła, tej ludzkiej i nadprzyrodzonej przygodzie, która jest współodkupianiem z Chrystusem, bliskim i intymnym uczestnictwem w niecierpliwym pragnieniu Jezusa, aby rozprzestrzeniać ogień, który On przybył rzucić na ziemię1.

Jezus Chrystus swoim krzyżem i tryumfem nad śmiercią przekreślił postanowienie o potępieniu ludzi2 i odkupił wszystkich za niezmierzoną i nieskończoną cenę swojej krwi: empti enim estis pretio magno3, za wielką bowiem cenę zostaliśmy nabyci. Przed całą ludzkością, bez wyjątku, otworzył możliwość nowego życia, odnowy w Duchu, zapoczątkowania powstania zwycięzców, którzy mogą zakrzyknąć: Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? (…) I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co jest wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym4. Wspaniały hymn pewności, pełni, przebóstwienia. Hymn, o jakiego zaintonowaniu nędzna ludzka glina nigdy nie mogłaby nawet pomarzyć!

Pan, który ofiaruje swoje zbawienie wszystkim ludziom, bez rozróżniania na naród, rasę, język lub stan5, nie zmusza jednakże nikogo, żeby to zbawienie przyjął. Pozostawia ludziom wolność. Ludzie czasami nie chcą zbawienia i zmuszają Jezusa, żeby przyjął ich niskie i egoistyczne wymówki, ich odmowę — habe me excusatum6 — wobec pełnego miłości zaproszenia do uczestnictwa w wielkiej uczcie.

Boli, kiedy się widzi, że po dwudziestu wiekach na świecie jest tak niewielu ludzi, którzy nazywają się chrześcijanami, zaś pośród tych, którzy nazywają się chrześcijanami, jest tak niewielu tych, którzy zachowują prawdziwą naukę Jezusa Chrystusa. Opowiadałem Wam kiedyś, że oglądając mapę świata, pewien człowiek, który nie miał złego serca, ale nie miał wiary, powiedział mi: niech ksiądz spojrzy od północy ku południowi i od wschodu ku zachodowi, niech ksiądz spojrzy. Zapytałem go: o co panu chodzi? Jego odpowiedź brzmiała następująco: porażka Chrystusa. Tyle wieków starania o wprowadzenie nauki w serce ludzi i oto wyniki: nie ma chrześcijan.

Na początku napełniłem się smutkiem, ale zaraz potem miłością i wdzięcznością, dlatego że Pan zechciał uczynić nas dobrowolnymi współpracownikami Jego odkupieńczego dzieła. Chrystus nie poniósł porażki. Jego nauka i życie wciąż zapładniają świat. Jego odkupienie jest wystarczające i to ponad miarę, ale Jezus traktuje nas jak istoty rozumne i wolne i zarządził, żebyśmy, w tajemniczy sposób, wypełniali w naszym ciele — w naszym życiu — to, czego brakuje Jego męce pro corpore eius, quod est Ecclesia7.

Odkupienie dokonuje się dalej. I wy, i ja jesteśmy współodkupicielami. Warto postawić na szalę całe życie i umieć cierpieć z miłości, żeby rozwijać sprawy Boże i pomagać Bogu w realizacji odkupienia świata, być współodkupicielem. W obliczu tego stwierdzenia nadchodzi czas, żebyśmy razem — wy i ja — wołali, chwaląc Boga: laudationem Domini loquetur os meum, et benedicat omnis caro nomini sancto eius8; niech usta moje głoszą chwałę Pana, by wszelkie ciało wielbiło Jego święte imię zawsze i na wieki.

Nie możemy zapominać, moje Dzieci, że Pan powiedział, że Jego królestwo nie jest z tego świata9. Pozwalając na złe korzystanie z ludzkiej wolności, Bóg toleruje, żeby do dnia żniwa kąkol rósł obok dobrej pszenicy10. A zło się rozpleniło! Już od niemowlęcych czasów Kościoła, nawet za życia Apostołów, powstają herezje i schizmy. Prześladowania ze strony pogan w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, islam, protestantyzm i obecnie komunizm. Na polu, które Bóg uczynił sobie na ziemi, a które jest dziedzictwem Chrystusa, jest kąkol. Nie jeden kąkol, ale mnóstwo kąkolu!

Dopóki nie zstąpi z nieba święte miasto, nowe Jeruzalem — nowe niebo i nowa ziemia11 — nie będzie rozejmu w bitwie, która się rozpętała. Po jednej stronie Ten, który Panem jest panów i Królem królów — a także ci, co z Nim są: powołani, wybrani i wierni12, po drugiej zaś stronie słudzy bestii i syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywane jest Bogiem lub co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem13.

Chrystus źródłem optymizmu

Nasz optymizm to nie głupi i chełpliwy optymizm. To realizm. Dlatego nie możemy ignorować obecności zła w świecie ani przestać odczuwać palącej odpowiedzialności za to, że zostaliśmy powołani przez Chrystusa, żeby toczyć razem z Nim jego piękny bój miłości i pokoju.

Wiele lat temu, podczas duchowych rekolekcji, które prowadziłem dla Waszych braci, zwróciłem ich uwagę na sytuację na świecie, która od tamtego czasu niewiele się zmieniła. Zachęcałem ich do oglądania — uciekając się do metody graficznej — tej czerwonej plamy, która szybko rozprzestrzenia się po ziemi, która niszczy wszystko, która chce zniszczyć nawet najdrobniejszy nadprzyrodzony zmysł. A także postępu innej bardzo wielkiej fali zmysłowości — wybaczcie — bezrozumności, dlatego że ludzie dążą do tego, żeby żyć jak zwierzęta.

Dalej pokazywałem im też, że odróżnia się jeszcze inny kolor, który wciąż postępuje, zwłaszcza w krajach romańskich, w sposób bardziej obłudny w innych państwach — antyklerykalną atmosferę — zły antyklerykalizm — który próbuje usunąć Boga i Kościół z głębi sumienia albo, mówiąc wyraźniej, chce zepchnąć Boga i Kościół wyłącznie do sfery życia prywatnego, tak, żeby fakt posiadania wiary nie objawiał się w życiu publicznym. Nie przesadzam. Te trzy niebezpieczeństwa są stałe, oczywiste, agresywne.

Nie możecie — byłaby to nieznośne wygodnictwo — zamykać oczu na tę rzeczywistość. Nie chodzi o to, żeby napełniać się bezwładnym i bezczynnym pesymizmem, tylko, żeby rozpalić się i napełnić świętą niecierpliwością Chrystusa, który, szybkim krokiem, wyprzedzając swoich uczniów — praecedebat illos Iesus14 — odbył swoją ostatnią podróż do Jerozolimy, żeby zostać ochrzczonym chrztem, który nieustannie przynaglał Jego ducha15.

Niech zawsze na Waszych wargach i w Waszych duszach będzie wyraźne, młodzieńcze i śmiałe stwierdzenie: possumus!16 (możemy!), kiedy poczujecie zaproszenie Pana: Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?17.

Boże dziecko w Jego Dziele, choć zawsze pogodne ze spokojem wynikającym z jego synostwa Bożego, nie może pozostać obojętne na świat, który nie jest chrześcijański ani nawet ludzki. Dlatego że wielu ludzi nie osiągnęło jeszcze owych warunków życia — w porządku doczesnym — które pozwalają na rozwój ducha i są jakby otępiali na wszystko, co nie jest cielesne. Można do nich zastosować słowa Pisma: są cieleśni i Ducha nie mają18. W tych biednych duszach spełnia się to, nad czym lamentował święty Paweł: animalis autem homo non percipit ea quae sunt spiritus Dei19, dlatego że te biedne stworzenia nie widzą światła duchowego, nie rozeznają spraw, które należą do ducha Bożego.

Popatrzcie na te narody, które osiągnęły niemal niewiarygodny poziom kultury i postępu, które w ciągu niewielu lat zrealizowały godne podziwu przemiany techniczne, zapewniające wysoki poziom życia materialnego. Ich osiągnięcia - to cud, jak Bóg pomaga ludzkiej inteligencji - powinny skłonić ich do zbliżenia się do Boga, ponieważ o ile są one prawdziwymi i dobrymi rzeczywistościami, pochodzą od Boga i prowadzą do Niego.

Niemniej jednak, tak się nie dzieje. Również te narody, mimo postępu, nie są bardziej ludzkie. Nie mogą takie być, dlatego że jeżeli zabraknie Bożego wymiaru, życie człowieka — niezależnie od osiągniętej materialnej doskonałości — to życie zwierzęce. Dopiero wówczas, kiedy otwiera się horyzont religijny, człowiek osiąga szczyt, odróżniając się od zwierząt. Religia, z pewnego punktu widzenia, jest niczym największy bunt człowieka, który nie chce być zwierzęciem.

Moje córki i moi synowie, w porządku religijnym nie ma postępu, nie ma możliwości przyspieszenia. Szczyt tego postępu już nastąpił: to Chrystus, Alfa i Omega, Początek i Koniec20. Dlatego w życiu duchowym nie ma niczego do odkrycia. Należy tylko walczyć o utożsamienie się z Chrystusem, o bycie drugimi Chrystusami — ipse Christus — o rozmiłowanie się w Chrystusie i życie Chrystusem, który jest ten sam wczoraj i dzisiaj i będzie ten sam zawsze: Iesus Christus heri et hodie, ipse et in saecula21. Czy rozumiecie, co powtarzam Wam ciągle, że nie mam dla Was innej recepty niż osobista świętość? Nie ma nic innego, moje Dzieci, nie ma nic innego.

Zaczyn, który czyni ludzi Bożymi

Potrzeba zakwasu, zaczynu, który przebóstwi ludzi i czyniąc ich Bożymi, równocześnie uczyni ich prawdziwie ludzkimi. Nawet wielu z tych, którzy nazywają się uczniami Jezusa, nawet ci, którzy oficjalnie ukazują się jako pobożni, potrzebują zaczynu. Zaczyn sprawia, że ciasto jest delikatne i lekkie, spulchnia ciasto, powoduje, że ono wyrasta, sprawiając, że nadaje się do spożycia. Bez zaczynu mąka i woda spowodują tylko powstanie zbitej, niestrawnej, niezdrowej masy.

Bóg, Nasz Pan, pośród wielkiej liczby odstępców, zawsze zachowywał dla siebie cząstkę ludzi wiernych, działających w cieście niczym zaczyn. Reszta powróci, Reszta z Jakuba do Boga Mocnego. Bo choćby lud twój, o Izraelu, był jak piasek morski, Reszta z niego powróci22, resztki owocu pozostają na drzewie oliwnym, kiedy się nim wstrząsa, jak przy zbieraniu resztek23, mówili prorocy. Tak przeto i w obecnym czasie — pisał święty Paweł do Rzymian — ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę24. Jezus uczynił zaczyn z niewielu: z grupy świętych mężczyzn i świętych kobiet, którzy współpracowali z tymi pierwszymi, w których sercach zasiał wspaniałe nasienie.

Zwracałem uwagę Waszym pierwszym braciom, że jest nas niewielu. I mocnym przekonaniem mówiłem im: tym lepiej! Naprzeciwko nas są tłumy? My jednak jesteśmy zjednoczeni miłością. Oni zaś, chociaż pozornie są zjednoczeni, w rzeczywistości żyją rozproszeni, dlatego że połączyła ich nienawiść — nienawiść, która istniała zawsze, nienawiść, która wytryska z egoistycznego życia, z odwiecznej walki stworzeń zbuntowanych przeciwko swojemu Stwórcy. I dodawałem: czy chcemy, żeby było nas więcej? A zatem bądźmy lepsi!

Umiłowane Dzieci, skutek działania zaczynu nie pojawia się nagle — gwałtownie ani częściowo — tylko powoli, bez pośpiechu, wewnętrzną mocą oddziałującą na całe ciasto. I możecie stwierdzić — dzisiaj, kiedy jest nas, dzięki Bożej łasce, wiele — działanie zaczynu tych niewielu z pierwszej godziny, którzy mieli wiarę w Boga i w tego ubogiego grzesznika, którzy byli — jak obecnie jesteście wy, w niemal każdym środowisku — skutecznym zaczynem, przez moc życia nadprzyrodzonego, ducha pracy i poświęcenia.

Przez lata rozpalała mnie miłość do Boga, gdy rozważałem zapał Jezusa do podpalenia świata Jego ogniem. I nie mogłem powstrzymać w sobie tego płomienia, który gwałtownie rozpalał się w mojej duszy i który, wyrażając się słowami samego Mistrza, wyrywał się krzykiem z moich ust: ignem veni mittere in terram, et quid volo nisi ut accendatur?… Ecce ego quia vocasti me25; Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął… Oto jestem, bo wołałeś mnie.

Wszystkie moje dzieci muszą odczuwać owo wielkoduszne pragnienie dołożenia wszelkich starań, z koniecznym poświęceniem, żeby ożywić skrępowaną i sparaliżowaną energię ludzi w służbie Boga, przyjmując za własny ów okrzyk Pana: misereor super turbam26, żal Mi tego tłumu.

Powiedziałem Wam kiedyś, że nikt w Opus Dei nie może żyć spokojnie, bez niepokoju wobec pozbawionych osobowości mas: stada, gromady, trzody. Ileż szlachetnych namiętności istnieje, w pozornej obojętności, ileż możliwości! Trzeba służyć wszystkim, wkładać dłonie na każdego, jak robił Jezus — singulis manus imponens27 — żeby przywracać ich do życia, żeby ich uzdrawiać, żeby oświecać ich umysły i wzmacniać ich wolę, żeby byli pożyteczni! I wówczas uczynimy ze stada wojsko, z gromady doborowe jednostki. I wydobędziemy z trzody świń tych, którzy nie chcą być nieczyści.

Dziś Dzieło ma woń pola pełnego owoców28 i — efekt płodnej pracy — nie potrzeba wiary, żeby zdać sobie sprawę, że Pan szczodrze pobłogosławił naszej pracy. Przed laty, modląc się z wdzięcznością do Pana, śpiewałem Dziełu ową piosenkę z moich stron: pączuszku, pączuszku / już się zmieniasz w różę / gdy nadejdzie pora / pomówimy dłużej. Moje Dzieci, dzisiaj macie w Waszych dłoniach najpiękniejsze róże, wspaniałe, chociaż mają kolce. To jest chwila, której nie wolno przespać, trzeba energicznie pracować, żeby zebrać — i przekazać Jezusowi Chrystusowi i Jego Świętemu Kościołowi — żniwo pozyskane z tak wielkim wysiłkiem.

Praca św. Gabriela: nadawanie społeczeństwu chrześcijańskiego sensu

Cała nasza praca apostolska zmierza bezpośrednio do nadania chrześcijańskiego sensu ludzkiemu społeczeństwu, ale przy pomocy dzieła świętego Gabriela wypełniamy wszystkie działania świata nadprzyrodzoną treścią, która - rozprzestrzeniając się - skutecznie przyczyni się do rozwiązania wielkich problemów ludzkości.

Pośród supernumerariuszy jest cała gama stanów społecznych, zawodów i zajęć. Wszystkie okoliczności i sytuacje życiowe są uświęcane przez moje dzieci — mężczyzn i kobiety — które w ramach swojego stanu i swojej sytuacji w świecie, poświęcają się doskonałości chrześcijańskiej z pełnią powołania.

Mówię o pełni powołania, ponieważ — w okolicznościach, w których opatrznościowo postawił ich Bóg — starają się odpowiadać z całkowitą wielkodusznością na to, czego Pan od nich żąda, powołując ich do swojego Dzieła: bezwarunkowej służby, jako odpowiedzialni obywatele katoliccy, Kościołowi Świętemu, Papieżowi i wszystkim duszom.

Większość moich dzieci supernumerariuszy żyje w stanie małżeńskim i dla nich miłość i obowiązki małżeńskie są częścią Boskiego powołania. Opus Dei uczyniło z małżeństwa Bożą drogę, powołanie. Przez ponad trzydzieści lat starałem się wpoić w dusze tak wielu ludzi powołaniowy sens małżeństwa; a nauczając tego - to nie ja to mówię, to Kościół to zdefiniował[1], że dziewictwo, a także doskonała czystość, są wyższe od małżeństwa, ale to my podnieśliśmy małżeństwo do tego stopnia, że stało się ono powołaniem. Ile oczu pełnych radości widziałem niejednokrotnie, gdy będąc przekonanymi - oni i one - że nie sposób pogodzić w ich życiu oddania się ze szlachetną i czystą miłością, słyszeli, jak mówię, że małżeństwo jest Bożą drogą na ziemi! Wrócę do tego punktu później.

Pośród uczniów Chrystusa było reprezentowane całe ówczesne społeczeństwo. Szli za Nim zarówno ludzie prości, jak i ludzie wpływowi. Często zwracałem Wam uwagę na dwóch spośród tych uczniów: Nikodema, uczonego w Prawie i dostojnika — prawdopodobnie członka sanhedrynu, oraz Józefa z Arymatei, bogatego, świeckiego arystokraty z Najwyższej Rady w Jerozolimie. Działali dyskretnie i bez rozgłosu, w życiu publicznym niezłomni wobec nakazów sumienia29, a w trudnej godzinie śmiało i odważnie, z odsłoniętą przyłbicą30. Zawsze uważałem — i mówiłem Wam to — że gdyby ci dwaj mężowie żyli dzisiaj, bardzo dobrze zrozumieliby powołanie supernumerariuszy Opus Dei.

Tak samo jak pośród pierwszych naśladowców Chrystusa, pośród naszych supernumerariuszy jest obecne całe współczesne społeczeństwo. I będzie obecne zawsze: intelektualiści i ludzie interesu, specjaliści i rzemieślnicy, przedsiębiorcy i robotnicy, dyplomaci, handlowcy, rolnicy, finansiści i literaci, dziennikarze, ludzie teatru, kina i cyrku, sportowcy. Młodzi i starzy. Zdrowi i chorzy. Organizacja zdezorganizowana, jak samo życie, cudowna. Specjalizacja prawdziwego i autentycznego apostolstwa, dlatego że wszystkie ludzkie powołania — czyste, godne — stają się apostolskie, Boże.

Interesują nas wszyscy ludzie ze wszystkich zawodów i profesji, ze wszystkich środowisk, z najróżniejszych sytuacji, które istnieją lub mogą istnieć w splocie wzajemnych powiązań, jakim jest ludzkie społeczeństwo, ponieważ wszystkie te życiowe relacje muszą być przeniknięte zaczynem Chrystusa.

Musicie zdać sobie sprawę, moje Dzieci, że nie wyróżniamy jednych zawodów czy stanów społecznych w stosunku do innych[2]. Wartością, jakiej poszukujemy w nich wszystkich — bez rozróżniania, bez mentalności klasowej — jest ich służba społeczeństwu, i też w związku z tym podnosimy i dowartościowujemy nawet te zajęcia, które w oczach niektórych, mają niewielkie znaczenie społeczne. Wszystkie te zadania współdziałają dla dobra doczesnego całej ludzkości i, jeżeli są wykonywane z doskonałością i z motywacją nadprzyrodzoną, jeżeli jest im nadawany charakter duchowy, współpracują również w Bożym dziele Odkupienia, promują braterstwo wszystkich ludzi, sprawiając, że czują się oni członkami wielkiej rodziny dzieci Bożych.

Nie wyrywamy nikogo z jego miejsca. Tutaj, w tych okolicznościach, w których Pan ich powołał, każdy musi uświęcać siebie i swoje otoczenie, ludzką cząstkę, z którą jest związany, przez którą znajduje uzasadnienie jego życie w świecie. Również w tym mamy to samo poczucie co pierwsi chrześcijanie.

Pamiętajcie, co święty Paweł pisał do wiernych z Koryntu: Każdy przeto niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj z twego niewolnictwa! Albowiem ten, kto został powołany w Panu jako niewolnik, jest wyzwoleńcem Pana. Podobnie i ten, kto został powołany jako wolny, staje się niewolnikiem Chrystusa. Za wielką bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi! Bracia, niech przeto każdy trwa u Boga w takim stanie, w jakim został powołany31.

Nadawanie chrześcijańskiego stylu wszystkim ludzkim zajęciom

Na wszystkich poziomach społeczeństwa poszukujcie szczególnie — z łaską Bożą — powołań do Dzieła wśród tych osób, które z powodu swojej pracy znajdują się w istotnych ośrodkach dla ludzkiego współistnienia, w owych sytuacjach, które stanowią, żeby tak powiedzieć, splot lub miejsce spotkania i krzyżowania się złożonych relacji społecznych.

Nie odnoszę się tylko do stanowisk kierowniczych na poziomie społeczności krajowej lub wyższej, z których poziomu — w duchu służby — tyle dobrego można zrobić, żeby osiągnąć strukturę społeczeństwa zgodną z wymogami Chrystusa, co stanowiłoby gwarancję prawdziwego pokoju i autentycznego postępu społecznego.

Odnoszę się również — dlatego że są tak samo albo bardziej znaczące — do owych stanowisk, zawodów lub zajęć, które w sferze mniejszych społeczności są, ze swej natury, miejscami kontaktu z mnóstwem ludzi. Przy ich pomocy można po chrześcijańsku formować opinie, wpływać na mentalność, budzić sumienie, z tym stałym wysiłkiem, żeby przekazywać naukę, który powinien charakteryzować wszystkie dzieci Boże w Jego Dziele.

Dlatego często mówię Wam, że jest istotne — jest istotne dla Boga, Naszego Pana — żeby było wiele powołań wśród ludzi, którzy odgrywają najważniejszą rolę w swoich miejscowościach — pracowników władz miejskich — sekretarzy urzędów, radnych itd. — nauczycieli, fryzjerów, sprzedawców obnośnych, aptekarzy, akuszerek, listonoszy, kelnerów, służących, sprzedawców gazet, ekspedientów sklepowych itd.

Nasza praca powinna dotrzeć do ostatniej miejscowości, ponieważ wysiłek miłości i pokoju, który nas porusza, przesyci duchem chrześcijańskim wszystkie zajęcia świata, poprzez tę misterną pracę, która dba o chrześcijańską formację żywych komórek tworzących wyższe społeczności. Nie powinno być żadnej miejscowości, gdzie nie będzie promieniował naszym duchem jakiś supernumerariusz. I, zgodnie z naszym tradycyjnym sposobem działania, ten mój syn będzie natychmiast starał się zarazić innych swoim świętym niepokojem. I wkrótce będzie tam grupa dzieci Bożych w Jego Dziele, nad którą zostanie roztoczona odpowiednia opieka — przy pomocy koniecznych podróży i spotkań — żeby nie osłabła, tylko żeby utrzymała się energiczna i czynna.

Po ukazaniu bogactwa różnorodności członków Dzieła, nasz pluralizm staje się w pełni zrozumiały. W sprawach wiary czy ducha Opus Dei, które są wspólnym mianownikiem, możemy mówić "my". W pozostałych sprawach, we wszystkim, co doczesne i co teologicznie podlegające opinii – co mieści się w ogromnym i najbardziej wolnym liczniku - żaden z moich synów nie mówi "my": ale zawsze "ja", "ty", "on".

Bardzo dobrze wiecie, moje Dzieci, że nasza apostolska praca nie ma wyspecjalizowanego celu[3]. Ma wszystkie specjalności, dlatego że zakorzenia się w różnorodnych specjalnościach życia, ponieważ wywyższa i podnosi do porządku nadprzyrodzonego i przekształca w autentyczną pracę dla dusz, wszystkie usługi, które jedni ludzie świadczą innym w ramach funkcjonowania społeczności ludzkiej.

W ostatnich wiekach zakonnicy prowadzący czynne życie, próbując zbliżyć się do świata — chociaż zawsze z zewnątrz — usiłowali dokonać specjalizacji swojego apostolstwa i tchnąć ducha chrześcijańskiego w określone zadania ludzkie: w edukację, w dobroczynność itd. Jest to praca godna uznania, chociaż często miała ona na celu nie tyle budowanie albo wyrażanie własnego powołania zakonników, co zastąpienie braku inicjatywy katolików świeckich. Ci ostatni, być może dlatego że zaniedbano ich chrześcijańską formację, nie odczuwali odpowiedzialności za chrystianizację instytucji doczesnych.

Zakonnicy jednak w tym zadaniu — nie należącym do ich szczególnego powołania, mającym tylko charakter zastępczy — szukając specjalizacji, byli ograniczeni, ponieważ jest wiele ludzkich dziedzin, które, będąc szlachetne i czyste, są bezwzględnie nie do pogodzenia ze stanem właściwym dla tych dusz, których główną zwyczajną misją jest przedstawianie światu — od którego w święty sposób się odseparowali — świadectwa uświęconego życia. Poza tym laicyzm ostatnich czasów — w wielu krajach, nawet katolickich — stopniowo wyrzuca zakonników ze szkół, z instytucji dobroczynnych albo — przynajmniej — ogranicza ich działalność nie związaną ściśle z religią.

Przy pomocy apostolstwa Dzieła ludzie świeccy, nie na zasadzie jakiegokolwiek zastępstwa[4], tylko biorąc w posiadanie — z pełną i odpowiedzialną świadomością — poszczególną dziedzinę, którą Bóg wskazał im jako miejsce ich misji w Kościele, prowadzą apostolstwo, którego możliwości specjalizacji są nieprzewidywalne, dlatego że mieszają się z możliwościami ludzkiej pracy i jej funkcji społecznych i bez utrzymywania zastoju to apostolstwo jest otwarte na wszystkie dziedziny struktur, które mogą się pojawić w strukturze społeczeństwa w miarę upływu czasu.

Nie mogę teraz pominąć faktu, że to bardzo trudne, żeby zakonnicy odczuwali zawodowe świeckie i zwyczajne powołanie — gdyby je mieli, nie byliby zakonnikami — i że formowanie ich do pracy zawodowej jest trudne, drogie, sztuczne i nakłada się na ich powołanie. Uważam, że tylko bardzo niewielka liczba osób mogłaby w tych warunkach osiągnąć średni zawodowy poziom zwykłych ludzi.

Troska i odpowiedzialność całego Kościoła Świętego

Moje Dzieci, z tej przyczyny możemy powiedzieć, że ciąży na nas troska i odpowiedzialność za cały Kościół Święty — sollicitudo totius Sanctae Ecclesiae Dei — nie takiej czy innej części. Wspomagając oficjalną odpowiedzialność — prawną, de iure divino — Biskupa Rzymu i przewielebnych ordynariuszy, my, z odpowiedzialnością — nie prawną, tylko duchową, ascetyczną, z odpowiedzialnością miłości — służymy całemu Kościołowi służbą o charakterze zawodowym, służbą świadczoną przez obywateli, którzy dają chrześcijańskie świadectwo przykładu i doktrynę do ostatnich zakątków społeczeństwa świeckiego.

Historia wykazuje decydującą rolę, jaką w trudnych chwilach dla jedności Kościoła odgrywały dzieła o charakterze powszechnym, jak zakony i zgromadzenia zakonne. My, z naszym powołaniem, które nie ma nic wspólnego z powołaniem zakonników, stanowimy Stowarzyszenie o powszechnym charakterze, również z wewnętrzną powszechną hierarchią, która odróżnia nas wyraźnie od tak zwanych ruchów apostolskich[5] i czyni z nas spójnym i skutecznym narzędziem w służbie Kościoła i papieża.

Wasza skuteczność, moje Dzieci, będzie konsekwencją Waszej osobistej świętości, która wypełni się w odpowiedzialnych uczynkach, które nie kryją się za anonimowością. Jezus Chrystus, Dobry Siewca, ściska nas — jak pszenicę — w swojej poranionej dłoni, obficie wylewa na nas swoją Krew, oczyszcza nas, upaja! A potem, z hojnością, rzuca nas w świat jednego po drugim, jak powinny iść jego dzieci z Opus Dei, w rozproszeniu, bo pszenicy nie sieje się workami, tylko ziarnko po ziarnku.

Jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda32. Jest czymś niepojętym — byłby to fałsz, podwójne życie, komedia — żeby życie mojego syna nie przynosiło obfitych owoców apostolstwa. Mówię Wam jeszcze raz, że ten mój syn jest martwy, gnijący! — iam foetet33. Zwłoki zaś — dobrze o tym wiecie — grzebię pobożnie.

Poprzez indywidualny kontakt z kolegami z branży, z krewnymi, przyjaciółmi i sąsiadami, w pracy, którą często nazywałem apostolstwem przyjaźni i zaufania, wstrząśniecie ich ospałością, otworzycie szerokie horyzonty wobec ich egoistycznej i wielkopańskiej egzystencji, skomplikujecie ich życie, sprawiając, że zapomną o sobie i zrozumieją problemy tych, którzy są wokół nich. I pamiętajcie, że komplikując im życie, prowadzicie ich - jak tego sami doświadczacie - do gaudium cum pace, do radości i pokoju.

To osobiste apostolstwo — nie jest to praca anarchiczna, dlatego że podążacie w apostolstwie za wskazaniami doktrynalnymi albo praktycznymi Waszych dyrektorów — jeżeli będziecie je nieustannie prowadzić, stworzy pogodną atmosferę w Waszym otoczeniu, a w Waszych domach rodzinnych odtworzy obraz owych domów pierwszych wiernych chrześcijan.

Wykonując tę indywidualną apostolską pracę, staracie się zbliżać — osoby, z którymi obcujecie — do zbiorowych środków formacji duchowej i doktrynalnej, jakie organizuje Dzieło — dni skupienia, spotkania, kręgi itd. — i do kierownictwa duchowego z naszymi kapłanami, dlatego że te środki są niezwykle skuteczne — wręcz konieczne — żeby pełnić opiekę nad tymi duszami, o które każdy z Was się troszczy, posługując się Waszym życiem zawodowym, miejscem, jakie zajmujecie w świecie, Waszą sytuacją rodzinną, posługując się wszystkim, dlatego że wszystko jest środkiem apostolstwa.

Nie możecie jednak na tym poprzestać. Nie możecie być usatysfakcjonowani, kiedy zaprowadziliście już niektórych spośród Waszych krewnych lub przyjaciół na dni skupienia albo kiedy skontaktowaliście ich z jakimś kapłanem z Dzieła. Na tym nie kończy się Wasza praca apostolska. Musicie także zdać sobie sprawę z tego, że prowadzicie bardzo owocne apostolstwo, gdy staracie się nadać chrześcijański kierunek wykonywanym zawodom, instytucjom i strukturom ludzkim, w których pracujecie i poruszacie się.

Staranie o to, żeby te instytucje i te struktury były kształtowane zgodnie z zasadami, które rządzą chrześcijańską koncepcją życia, to realizacja apostolstwa o bardzo szerokiej podstawie, ponieważ — wcielając w ten sposób ducha sprawiedliwości — zapewniacie ludziom środki do życia zgodnie z ich godnością i ułatwiacie wielu duszom, żeby z łaską Bożą mogły osobiście odpowiadać na chrześcijańskie powołanie.

Kiedy usłyszycie, jak mówię o sprawiedliwości, nie pojmujcie tego słowa w wąskim znaczeniu — żeby ludzie byli szczęśliwi — nie jest wystarczające, żeby budowali swoje relacje na sprawiedliwości, która na chłodno oddaje każdemu, co do niego należy. Ja mówię Wam o miłości, która zawiera i przekracza sprawiedliwość. Mówię Wam o miłości Chrystusa, która nie jest miłością urzędową, lecz serdecznością.

Zasiew pokoju i radości

Dlatego, działając w społeczeństwie, uciekajcie zawsze od konfrontacji jednych ludzi z drugimi, dlatego że chrześcijanin nie może mieć mentalności klasowej, kastowej. Nie pogrążajcie jednych, żeby wynosić innych, dlatego że w takiej postawie kryje się zawsze koncepcja materialistyczna. Dawajcie wszystkim szansę rozwijania ich osobowości i podnoszenia ich życia przez pracę. I nie zadowalajcie się jedynie unikaniem nienawiści, dlatego że naszym wspólnym mianownikiem ma być siew pokoju i miłości.

Zabierając się do pracy, bez względu na jej charakter, dokonujcie, moje Dzieci, sprawdzenia, w obecności Boga, czy duch, który inspiruje to zadanie, to w rzeczywistości duch chrześcijański, mając na uwadze, że zmiana okoliczności historycznych — z modyfikacjami, jakie wprowadza do struktury społeczeństwa — może sprawić, że to, co było sprawiedliwe i dobre w określonym momencie, przestało takim być. Stąd powinna w Was być nieustannie owa konstruktywna krytyka, która uniemożliwia paraliżujące i zgubne działanie inercji.

Powinniśmy zdobyć dla Chrystusa wszystkie szlachetne wartości ludzkie: wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym — to bierzcie pod rozwagę34. Każdą rzeczywistość, która pojawi się w życiu ludzi, musimy prowadzić natychmiast do Boga, odkrywając jej Boży sens. Dlatego, jak powtarzałem Wam tyle razy, trzeba, żebyście nigdy nie tracili nadprzyrodzonego sposobu patrzenia. A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko [niech będzie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego35.

Zawsze będąc w doczesnych strukturach, zawsze będąc na bieżąco, nigdy nie będziecie potrzebowali - jak to się dziś mówi - aggiornamento, ponieważ zawsze będziecie tą wyrozumiałą i odpowiedzialną nadzieję dla świata w każdym czasie, zawsze domagając się uznania wartości wolności i godności osoby, zawsze z pragnieniem jedności i miłości w tej służbie.

Pan zechciał, żebyśmy naszym powołaniem wyrażali ową optymistyczną wizję stworzenia, ową miłość do świata, która tętni w chrześcijaństwie. Nigdy nie powinno zabraknąć nadziei — ani w Waszej pracy, ani w Waszym staraniu o budowę doczesnego społeczeństwa. Chociaż równocześnie jako uczniowie Chrystusa, którzy ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami36, starajcie się utrzymać poczucie istnienia grzechu i konieczności hojnego wynagradzania za niego, wobec fałszywego optymizmu tych, którzy jako wrogowie krzyża Chrystusowego37, wszystko sprowadzają do postępu i ludzkiej energii.

Popełniają oni wielki grzech zapomnienia o grzechu. Niektórzy uważają nawet, że usunęli już grzech z pola widzenia. Nie biorą pod uwagę, że częścią odkupieńczej ekonomii jest to, że ziarno pszenicy, aby przynieść owoc musi zostać wrzucone w ziemię i obumrzeć38. Ich losem — zagłada, ich bogiem — brzuch, a chwała — w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne. Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować39.

Z tym poczuciem głębokiej pokory— mocni imieniem naszego Boga a nie zasobami naszych wozów bojowych i naszych koni40 — bądźcie obecni bez lęku w każdej ludzkiej działalności i we wszystkich ludzkich organizacjach, żeby był w nich obecny Chrystus. Zastosowałem do naszego sposobu działania owe słowa Pisma: ubicumque fuerit Corpus, illic congregabuntur et aquilae41, dlatego że Bóg, Nasz Pan, zażąda od nas ścisłego rachunku, jeżeli z powodu niedbalstwa lub wygodnictwa każdy z Was dobrowolnie nie będzie starał się uczestniczyć w ludzkich czynach i decyzjach, od których zależą teraźniejszość i przyszłość społeczeństwa.

Jest czymś bardzo właściwym dla Waszego powołania roztropne uczestnictwo — kiedy zaś mówię: roztropne, nie mówię: nieśmiałe — czynne i dyskretne, w taki sposób, w jaki postępują aniołowie, którzy prowadzą niewidzialne, ale niezwykle skuteczne działanie, w różnych stowarzyszeniach i instytucjach publicznych lub nie, o zasięgu lokalnym, krajowym lub międzynarodowym.

Nie możecie być nieobecni — byłoby to karygodnym zaniedbaniem— na zgromadzeniach, kongresach, wystawach, spotkaniach naukowców lub robotników, kursach szkoleniowych, we wszelkich inicjatywach, naukowych, kulturalnych, artystycznych, społecznych, ekonomicznych, sportowych itd. Czasami będziecie je organizować właśnie Wy. Najczęściej zostały one zapewne zorganizowane przez innych, a Wy będziecie w nich tylko uczestniczyć. W każdym jednak wypadku będziecie się starać, żeby nie było to bierne uczestnictwo, tylko odczuwając jarzmo — słodkie jarzmo — Waszej odpowiedzialności, będziecie się również starać o to, żeby stawać się potrzebnymi — dzięki Waszemu prestiżowi, Waszej inicjatywie, Waszemu zapałowi — w taki sposób, żebyście nadawali odpowiedni ton i wlewali chrześcijańskiego ducha we wszystkie te organizacje.

Indywidualnie, nie tworząc grupy — jest niemożliwe, żebyście ją tworzyli, dlatego że wszyscy razem i każdy z osobna cieszycie się nieograniczoną wolnością we wszystkich sprawach doczesnych — bierzcie czynny i skuteczny udział w oficjalnych lub prywatnych stowarzyszeniach, dlatego że nigdy nie są one obojętne dla dobra doczesnego i wiecznego ludzi. Nawet stowarzyszenie myśliwych albo kolekcjonerów, żeby podać jakiś przykład, można wykorzystywać, żeby czynić wiele dobra lub wiele zła. Wszystko zależy od ludzi, którzy nimi kierują albo którzy je inspirują.

Chociaż, jak Wam powiedziałem, pracujecie indywidualnie — z osobistą wolnością i odpowiedzialnością — w tych dziedzinach wiedzcie, że świadczycie służbę Bogu, Naszemu Panu, kiedy formujecie w Waszym otoczeniu innych Waszych braci — ukierunkowując, bez wypaczania, co jest logiczne, ich własnych skłonności — żeby mogli Was zastąpić albo nastąpić po Was, żeby nigdy, z powodu braku jednego z Was, żadna dziedzina nie pozostała nieobsadzona.

W ten sposób postępowali pierwsi chrześcijanie

W ten sposób postępowali pierwsi chrześcijanie. Nie mieli oni spełniać programów społecznych ani osobistych wynikających z ich nadprzyrodzonego powołania, ale byli przeniknięci duchem, koncepcją życia i świata, która nie mogła nie wywierać konsekwencji w społeczeństwie, w którym funkcjonowali.

Przy pomocy osobistego apostolstwa podobnego do naszego formowali prozelitów. Już podczas swojej niewoli Paweł posyłał do kościołów pozdrowienia od chrześcijan z domu cezara42. Czyż nie wzrusza Was ów zachwycający list, który Apostoł kieruje do Filemona, a który jest żywym świadectwem tego, jak zaczyn Chrystusa — nie zmierzając do tego bezpośrednio — nadał nowy sens, poprzez wpływ miłości, strukturom niewolniczego społeczeństwa?43.

Od wczoraj jesteśmy, a wszystko, co macie, już zapełniliśmy: miasta, wyspy, kasztele, miasteczka, rady miejskie, nawet wojskowe obozy, cechy w Rzymie i na prowincji, pałac, senat, forum… Wam zostawiliśmy tylko świątynie! — pisał — niewiele ponad wiek później — Tertulian44.

Moje Dzieci, napełnijcie się nadzieją i odwagą. Bez przerwy starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu45. Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom. Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi46.

Przypominajcie sobie bardzo często następującą skargę Pana, żeby służyła Wam za bodziec: filii huius saeculi prudentiores filii lucis in generatione sua sunt47; synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ostre, ale bardzo trafne słowa, które niestety sprawdzają się każdego dnia.

Tymczasem nieprzyjaciele Boga i Jego Kościoła działają i organizują. Z wzorcową stałością przygotowują swoje kadry, utrzymują szkoły, w których kształcą kadry kierownicze i wichrzycieli a poprzez pozorowane, ale skuteczne działanie głoszą swoje idee i zanoszą do domów i miejsc pracy ziarno zniszczenia wszelkich religijnych idei.

Dzisiaj, moje Dzieci, marksizm — w swoich przeróżnych formach — jest aktywny. Systematycznie próbuje nadać naukową podstawę ateizmowi i przy pomocy nieustannej propagandy, nie tyle hałaśliwej, co indywidualnej, krytykuje każdy przejaw religii. Przybierając kształt ziemskiej wiary i nadziei, chce zastąpić prawdziwą Wiarę i prawdziwą Nadzieję.

Nie rozumiem tych osób, które nazywają siebie katolikami i otwierają ramiona wobec marksizmu — tyleż razy potępionego przez Kościół jako nie do pogodzenia z jego nauczaniem — którzy podają rękę wrogom Boga, natomiast katolików, którzy nie myślą tak jak oni, traktują jak wrogów. Katolik, który dręczy innych katolików, natomiast z pozorną miłością traktuje tych, którzy nimi nie są, poważnie błądzi, błądzi przeciwko sprawiedliwości, zakrywając swój błąd fałszywą miłością. Dlatego że miłość, jeżeli nie jest uporządkowana, przestaje być miłością.

Moje Dzieci, „rada przychodzi od nieprzyjaciela”[6]. Bądźcie czujni i roztropni i nie zasypiajcie: hora est iam nos de somno surgere48, czas otrząsnąć się z lenistwa i senności. Nie zapominajcie, że miejsca na ziemi, które w innym czasie były świadkami kwitnących kościołów, obecnie są ugorem, na którym nie jest głoszone imię Chrystusa. Byłoby wygodnictwem próbować usprawiedliwiać tę porażkę, uważając, że w Bożych planach leży pisanie prosto na krzywych liniach i że ostatecznie sprawa Boża zawsze zatryumfuje. To prawda, że Chrystus zawsze tryumfuje, ale często, wbrew nam.

Bez wojennego czy agresywnego ducha, in hoc pulcherrimo caritatis bello, z wyrozumiałością, które przyjmuje wszystkich i współpracuje ze wszystkimi ludźmi dobrej woli — również bez ustępowania wobec błędów, jakie wyznają, wobec tych, którzy nie znają albo nie miłują Jezusa Chrystusa — nie zapominajcie, że Pan powiedział: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz49. Bardzo łatwo zwracać uwagę tylko na łagodność Jezusa i unikać — dlatego że przeszkadzają wygodnictwu i konformizmowi — Jego słów, też Bożych, którymi dźga nas, żebyśmy komplikowali sobie życie.

Bronić prawdy, topiąc zło w obfitości dobra

My, ludzie, na ogół nie lubimy mówić i strzec prawdy, dlatego że wygodniej jest starać się być akceptowanym przez wszystkich, nie ponosić ryzyka, że komuś się nie spodobamy. Nasza postawa musi być, moje Dzieci, postawą wyrozumiałości i miłości. Nasze działanie nie zwraca się przeciwko nikomu, nie może mieć nigdy nawet cienia sekciarstwa. Staramy się zatopić zło obfitością dobra. Nasza praca to nie praca negatywna; nie jest skierowana przeciwko niczemu. To afirmacja, młodość, radość i pokój. Ale nigdy kosztem prawdy.

Ponieważ wspieramy wolność osobistą każdego z nas, dzieci Boże w Jego Dziele są ludźmi, którzy wiedzą, jak myśleć samodzielnie, którzy nie akceptują po prostu stereotypów, utartych schematów, które są modne w danym okresie. Nasza formacja uczy nas wykonywać pracę przetaka, który wykorzystuje to, co dobre, i porzuca resztę. Bardzo często trzeba będzie iść — prawie zawsze tak szliśmy — pod prąd, otwierając nowe drogi i przestrzenie. Nie w poszukiwaniu oryginalności, ale z lojalności Jezusowi Chrystusowi i Jego nauczaniu. Łatwo jest dać się ponieść, ale łatwe postawy to często również postawy ukazujące brak odpowiedzialności.

To prawda, że musicie żyć w każdej chwili pośród ludzi Waszych czasów, zgodnie z ich mentalnością i zwyczajami, ale musicie być zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei50 w Jezusie Chrystusie. Niech się nie zdarzy, dlatego że nie musicie się dostosowywać — ponieważ znajdujecie się wśród równych Wam — żeby nie można było odróżnić, że jesteście uczniami Pana. Ileż sentymentalizmu, strachu, tchórzostwa jest w pewnych wysiłkach, aby się dostosować!

Dzieci mojej duszy, za moimi słowy nie dostrzeżecie nic innego niż bardzo wielka miłość do wszystkich ludzi, serce otwarte na wszystkie ich niepokoje i problemy, ogromną wyrozumiałość, która nie zna dyskryminacji ani wykluczenia. Zrozumcie, że nie jest to strach — dlatego że nie boimy się niczego ani nikogo, ani nawet Boga, który jest naszym Ojcem — tylko poczucie odpowiedzialności za to, że pewnego dnia będziemy musieli zdać rachunek przed Panem z naszej współodkupieńczej misji, to nas przynagla — caritas enim Christi urget nos51 — żeby nie słabnąć w działaniu, żeby zawsze odczuwać niezadowolenie z osiągniętych etapów, żeby nie spoczywać na laurach!

Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha52, wykorzystujcie czas53, dlatego że życie jest krótkie: A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, zwłaszcza zaś naszym braciom w wierze54. Napełniajcie miłością ten nasz biedny świat, dlatego że jest nasz. Jest dziełem Boga i Bóg dał nam go jako dziedzictwo: dabo tibi gentes hereditatem tuam et possessionem tuam terminos terrae55. Miejcie na uwadze, że każdy robi to, co możliwe, zaś Bóg, Nasz Pan, żąda od nas — i daje nam łaskę, żeby to osiągnąć — żebyśmy robili rzeczy, które będą się Wam wydawać niemożliwe.

Nie poprzestawajcie na idealizmie: bądźcie realistami. Widzicie rzeczy tak wielkie, tak wielkie pole do pracy, tak wiele pracy i tak wiele możliwości, że kontemplując je, być może już będziecie usatysfakcjonowani i zapomnicie o konkretnych sprawach — hodie, nunc — które mają sprawić, że wszystko stanie się pewnego dnia rzeczywistością.

Pośród tej niezwykle pięknej walki pozostawajcie pogodni. Szkodliwe są owe usidlające niepokoje. Corripite inquietos56, upominał Paweł chrześcijańską społeczność Tesaloniki. Mówił im: Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi57. I dawał im jedyny środek, który nie jest niczym innym niż spełnianiem obowiązku — kiedy robimy to, co musimy zrobić i zajmujemy się tym, co robimy, osadzamy w rzeczywistości wielkie projekty Boga. Tym przeto — mówił dalej Apostoł — nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli58.

Chrystus na szczycie każdej ludzkiej działalności

Ileż oczekuje Pan od Waszej nieustannej pracy, pełnej nadziei i pełnej entuzjazmu — chociaż często bez złudnego uczuciowego entuzjazmu — przy którego pomocy próbujecie chrystianizować wszystkie zajęcia świata: stawiać Chrystusa na szczycie każdej ludzkiej działalności!

Praca ta jest szczególnie właściwa dla moich synów, a także dla moich córek supernumerarii, tak raźnie — niekiedy bardziej niż mężczyźni — niosących sól i światło Chrystusa do środowisk, w których się poruszają; w domu i w świecie relacji społecznych i w wykonywaniu najróżniejszych zawodów.

Przeczytajcie ponownie ten fragment Starego Testamentu, w którym Judyta zmienia wolę ludu i jego przywódców, gotowych poddać miasto wrogim armiom. I usłyszała — mówi święty tekst — złe słowa ludu przeciw naczelnikowi… Usłyszała też Judyta wszystkie słowa, jakie wygłosił do nich Ozjasz, przysięgając im, że po pięciu dniach wyda miasto Asyryjczykom. Posłała więc swoją niewolnicę, zarządzającą wszystkimi jej dobrami, i poprosiła Chabrisa i Charmisa, starszych w jej mieście. I przyszli do niej, a ona im rzekła: «Posłuchajcie mnie, naczelnicy mieszkańców Betulii! Niesłuszna jest wasza mowa, którą dziś wygłosiliście do narodu… Kim wy właściwie jesteście, że w dniu dzisiejszym wystawiliście Boga na próbę i postawiliście siebie ponad Boga między synami ludzkimi? Wy teraz doświadczacie Wszechmogącego Pana i dlatego nigdy nic nie zrozumiecie»59 Energiczne i odważne upomnienie, które jest przykładem tego, co może zrobić obdarzona nadprzyrodzoną odwagą kobieta, wierna swojemu sumieniu, aby wpłynąć na bieg życia publicznego - zwykle po cichu, dyskretnie i bardzo skutecznie - w obronie interesów Chrystusa. Nie przestawajcie rozważać również męstwa Najświętszej Maryi Panny i owych świętych niewiast, które pozostały prawe i zdecydowane u stóp krzyża, kiedy uciekli mężczyźni, w porze powszechnego tchórzostwa.

Moje córki i moi synowie, jeżeli będziecie zachowywać tego dobrego ducha, będzie można odnieść do Was dzisiaj to, co księga Dziejów Apostolskich mówi o Apostołach Jezusa: Wiele znaków i cudów działo się wśród ludu przez ręce Apostołów60. Będą to — te Wasze — cuda pozbawione rozgłosu, ale bądźcie pewni, że będą to prawdziwe cuda.

W wykonywaniu Waszych zawodów, w Waszym życiu publicznym i ogólnie we wszystkim, co doczesne, każdy z Was działa z osobistą wolnością i odpowiedzialnością, formując Wasze opinie, zawsze zgodnie z tym, co dyktuje Wasze sumienie, ale zarazem z cudowną różnorodnością. Nie angażujecie — nie możecie angażować — ani Kościoła, ani Dzieła, dlatego że macie w pełni świecką mentalność i w związku z tym mentalność będącą przyjaciółką wolności, która nie ogranicza się innymi więzami niż te, które są określone w doktrynie i moralności Jezusa Chrystusa.

Cel i środki Dzieła Bożego nie są doczesne. Są całkowicie i wyłącznie nadprzyrodzone, duchowe. Dzieło stoi obok, jest obce ludzkim, politycznym, ekonomicznym interesom itd. Jest ze swej natury transcendentne wobec ziemskiej społeczności i w związku z tym nigdy nie będzie mogło się unieruchomić w określonej kulturze ani wiązać się z konkretnymi okolicznościami politycznymi, ani też wiązać się z pewną epoką historii ludzkości.

Niekiedy Opus Dei jako organizacja wspiera zadania i inicjatywy apostolskie. Są to przedsięwzięcia — edukacyjne, polegające na rozkrzewianiu chrześcijaństwa, na pomocy innym itd. — znane wszystkim i otwarte na wszystkich, również na niekatolików i niechrześcijan, które są prowadzone na zasadach określonych przez świeckie prawa każdego kraju. Te dzieła korporacyjne nie są działalnością kościelną, dlatego że są zwyczajną działalnością zawodową obywateli, chociaż o wnętrzu i celach apostolskich.

Sumienie chrześcijańskie w wypełnianiu obowiązków obywatelskich

Ale fakt, że nasze Dzieło jest całkowicie obce ziemskim interesom społeczeństw, działalności politycznej itd., nie oznacza, że jest obojętne wobec ducha — albo braku ducha — który ożywia instytucje państwa doczesnego. Jest dla nas ważne, żeby obywatele mieli jasną świadomość swoich obywatelskich obowiązków, żeby wypełniali je z uczciwym ludzkim podejściem i chrześcijańskim sensem życia.

Często mówiłem, że do Katechizmu Doktryny Chrześcijańskiej, którego uczy się dzieci, należałoby włączyć trochę pytań i odpowiedzi, w których zebrano by te obowiązki, żeby wyryć już w dziecięcych umysłach, że to przykazania Boże, aby później dzieci, dorastając, odczuwały w sumieniu odpowiedzialność za ich wypełnianie.

Niekiedy źle rozumiane jest owo rozróżnienie, którego Pan dokonał między sprawami Boga a sprawami cezara61. Chrystus rozróżnił dziedziny jurysdykcji dwóch władz: Kościoła i państwa, a w związku z tym ostrzega przed szkodliwymi skutkami cezaryzmu i klerykalizmu. Ustanowił doktrynę zdrowego antyklerykalizmu, który jest głębokim i prawdziwym umiłowaniem kapłaństwa — szkoda, że wzniosła misja kapłańska karłowacieje i podleje, mieszając się z ziemskimi i niskimi sprawami — i ustanowił autonomię Kościoła Bożego i uprawnioną autonomię, jaką cieszy się społeczeństwo świeckie w odniesieniu do zarządzania nim i w odniesieniu do jego konkretnej organizacji.

Rozróżnienie ustanowione przez Chrystusa nie oznacza jednak w żaden sposób, że religia ma być usunięta do świątyni — do zakrystii — ani że ukierunkowanie spraw ludzkich ma się dokonywać na marginesie wszelkiego Bożego i chrześcijańskiego prawa. Takie postępowanie byłoby bowiem negowaniem wiary Chrystusa, która wymaga przylgnięcia do niej całego człowieka, z duszą i ciałem, jako jednostki i członka społeczeństwa.

Przesłanie Chrystusa oświetla całe ludzkie życie, jego początek i koniec, nie zaś tylko wąskie pole subiektywnych praktyk pobożności. A sekularyzm jest zaprzeczeniem wiary połączonej z uczynkami, wiary, która wie, że autonomia świata jest względna i że na tym świecie ostatecznym sensem wszystkiego jest chwała Boża i zbawienie dusz.

Dlatego zrozumiecie, że Dzieło — jak Kościół, którego Dzieło jest żywym organem — jest zainteresowane ludzkim społeczeństwem, ponieważ istnieją w nim niezbywalne prawa Chrystusa, które trzeba chronić. Do tego stopnia, że można powiedzieć, że całe apostolstwo Opus Dei redukuje się do przekazywania doktryny, żeby wszyscy członkowie Dzieła i osoby, które zbliżają się do jego formacji, praktykowały indywidualnie — jako obywatele — działanie apostolskie o charakterze zawodowym, uświęcając pracę, uświęcając się w pracy i uświęcając innych pracą.

Wielokrotnie mówiłem, że Dzieło zwykle nie działa na zewnątrz — tak jakby wcale nie istniało. To jego członkowie, szanując prawa świeckie każdego kraju, pracują w ramach tych praw. Działalność Opus Dei jest nastawiona głównie na przekazywanie członkom intensywnej formacji duchowej, doktrynalnej i apostolskiej.

Praca Dzieła jest jak wielka katecheza, jak gigantyczne kierownictwo duchowe, które oświeca, doradza, porusza, motywuje i karmi świadomość wielu dusz, żeby nie oklapły, żeby utrzymały żywą godność chrześcijańską, żeby korzystały ze swoich praw i wypełniały obowiązki odpowiedzialnych katolickich obywateli.

Formacja supernumerariuszy

Moje córki i moi synowie supernumerariusze, formacja, jaką daje Wam Opus Dei, jest elastyczna. Dostosowuje się niczym gumowa rękawiczka do dłoni, do Waszej sytuacji osobistej i społecznej. Powinniście być bardzo wyraziści w kierownictwie duchowym, żeby przedstawiać konkretne okoliczności zawodowe, rodzinne, wynikające z obowiązków społecznych, dlatego że skoro jest w nas jeden duch i jedne środki ascetyczne, mogą one i powinny stawać się rzeczywistością w każdym wypadku bez sztywności.

Rozmawiajcie szczerze z Waszymi dyrektorami, żeby nigdy nie naruszano wolności i pokoju Waszego ducha w obliczu trudności, jakie będziecie napotykać — często fikcyjnych — które zawsze mogą zostać rozwiązane. Miejcie na uwadze, że formacja duchowa, jaką otrzymujemy, jest sprzeczna z komplikacjami, skrupułami, wewnętrznym zahamowaniem. Duch Dzieła daje nam wolność ducha, upraszcza nasze życie, zapobiega skręceniu, splątaniu. Sprawia, że zapominamy o sobie samych i że w hojny sposób zajmujemy się innymi.

W celu otrzymywania formacji jedynie wyjątkowo powinniście chodzić do domów, w których prowadzą życie rodzinne numerariusze. Dyskretniej jest, jeśli spotykacie się z dyrektorami w Waszych miejscach pracy, w Waszych domach, na ulicy, która jest miejscem, gdzie powołał nas Pan. Natomiast w celu otrzymywania zbiorowej formacji, nie jest czymś niedyskretnym pójście do siedziby któregoś z naszych korporacyjnych dzieł, które mają drzwi i okna otwarte na oścież, dlatego że są otwarte na wszystkie dusze.

Dzieło, obok formacji ascetycznej, daje Wam solidną formację doktrynalną, która jest integralną częścią tego wspólnego mianownika — rodzinnej atmosfery — wszystkich dzieci Bożych w Opus Dei. Potrzebujecie tej podstawy, czyli klarownych idei, jeśli chodzi o fundamentalne tematy, żebyście byli w stanie oświecać tak wiele umysłów i bronić Kościoła przed atakami, których doznaje od czasu do czasu ze wszystkich stron. Wyraźne idee dotyczące prawd dogmatycznych i moralnych, wymogów rodzinnych i nauczania chrześcijańskiego, praw do pracy, do wypoczynku, do własności prywatnej itd., na temat fundamentalnych wolności zrzeszania się, wypowiedzi itd. W ten sposób będziecie mogli radośnie doświadczać prawdy owych słów: veritas liberabit vos62, dlatego że prawda da Wam radość, pokój i skuteczność.

Na corocznych kursach, które pomagają Wam zachowywać pierwotną żarliwość, doskonalą Waszą kulturę religijną i umacniają Was do apostolstwa, na kręgach, konferencjach, specjalistycznych kursach itd., wytrwale otrzymujecie obfitą doktrynę, a równocześnie informuje się Was o palących aktualnych kwestiach, naświetlonych pod kątem chrześcijańskim. Formacja, którą uzupełniacie lekturą, ponieważ do waszej dyspozycji są zawsze biblioteki, do których udajecie się jako subskrybenci, starając się zapisać także innych, którzy nie należą do Dzieła.

Dokładajcie wielu starań, żeby przyswajać przekazywaną Wam naukę, tak, żeby nie uległa zastojowi. Odczuwajcie też potrzebę i przyjemny obowiązek niesienia innym umysłom formacji, którą otrzymujecie, żeby przynosiła ona owoce w postaci dobrych uczynków, pełnych prawości, również w sercach innych osób.

Zważywszy na wszystko, co przed chwilą powiedziałem, jest całkowicie konieczne, żeby rady lokalne, które zajmują się supernumerariuszami, poświęcały się pracy, dlatego że żaden z supernumerariuszy — żadne z moich duchowych dzieci — nie powinien czuć się samotny. Trzeba też troskliwie przewidzieć ich formację w okresach urlopów i odizolowania z jakiegoś powodu.

Moje dzieci, którym powierzono zarządzanie i kierowanie ich braćmi, będą musiały często rezygnować z blasku osobistej pracy, żeby niczym ukryte kamienne bloki, tworzyć fundament pod pracę charakteryzującą się o wiele większym zasięgiem. Osoby pełniące funkcje rządzenia nie powinny również zapominać, że ta działalność polegająca na zarządzaniu i formacji, tak samo jak, działalność innych osób, które całkowicie poświęcają się naszemu korporacyjnemu apostolstwu, również jest w każdym przypadku pracą zawodową.

Niech każdy wędrowiec podąża swoją drogą

Dzieło formuje swoich członków, żeby każdy z nich — z osobistą wolnością — działał po chrześcijańsku, wykonując swój zawód pośród świata. W sprawach doczesnych dyrektorzy w Dziele nigdy nie będą mogli narzucać określonej opinii. Każdy z Was — powtarzam — zachowuje się z całkowitą swobodą, zgodnie z orzeczeniem swojego dobrze uformowanego sumienia.

W 1939 roku, niedługo po zakończeniu hiszpańskiej wojny domowej, w pobliżu Walencji prowadziłem rekolekcje, w prywatnym akademiku. Miejsce to było wykorzystywane podczas wojny jako komunistyczne koszary. Na jednym z korytarzy znalazłem wielki napis, wykonany przez jakiegoś nonkonformistę, na którym można było przeczytać: niech każdy wędrowiec podąża swoją drogą. Chciano zdjąć ten napis, ale powstrzymałem osoby, które miały taki zamiar. Zostawcie — powiedziałem — podoba mi się: rada przychodzi od nieprzyjaciela[7]. Od tego czasu słowa te służyły mi wielokrotnie jako motyw przepowiadania. Wolność: niech każdy wędrowiec podąża swoją drogą. To absurdalne i niesprawiedliwe próbować narzucić wszystkim ludziom jeden osąd w materiach, w których nauka Jezusa Chrystusa nie wyznacza granic.

Absolutna wolność we wszystkim, co doczesne, dlatego że nie istnieje jedyna chrześcijańska formuła, żeby uporządkować sprawy świata. Jest wiele technicznych formuł rozwiązywania problemów społecznych, naukowych, gospodarczych, politycznych. I wszystkie będą chrześcijańskie pod warunkiem, że będą szanować te minimalne zasady, których nie można porzucić bez pogwałcenia prawa naturalnego i nauczania ewangelicznego.

Wolność w sprawach doczesnych, także w Kościele, moje Dzieci. Jestem wielkim antyklerykałem — chodzi o ten zdrowy antyklerykalizm, o którym tyle razy Wam mówię — i ten, kto będzie miał mojego ducha, będzie również zdrowym antyklerykałem. Z nadmierną częstotliwością w środowiskach klerykalnych — które nie mają dobrego ducha kapłańskiego — organizowane są monopole pod pretekstem jedności, próbuje się zamykać dusze w grupkach, dokonuje się zamachu na wolność sumień wiernych — którzy powinni poszukiwać kierownictwa i formacji swoich dusz tam, gdzie uznają to za stosowne, i z tymi osobami, z którymi będą woleli — i mnożą się zbędne zakazy — byłoby wystarczające, żeby spełniano przykazania Boże i kościelne — zakazy powodujące psychiczny sprzeciw tych, którzy muszą je spełniać.

Wolność

Wolność, moje dzieci. Nigdy nie oczekujcie, że Dzieło da wam instrukcje o charakterze doczesnym. Ten, kto usiłowałby gwałcić wolność, jaką Dzieło przyznaje swoim dzieciom, depcząc własną osobowość każdego z dzieci Boga w Opus Dei, nie miałby mojego ducha.

To wy — dobrowolnie — musicie być uwrażliwieni przez formację, którą otrzymujecie, w taki sposób, abyście spontanicznie reagowali na ludzkie problemy, na niejasne okoliczności społeczne, które należy ukierunkować za pomocą właściwych kryteriów. To od was, wraz z waszymi bliźnimi, zależy podjęcie odważnego ryzyka poszukiwania ludzkich i chrześcijańskich rozwiązań - takich, które widzicie w swoim sumieniu: nie ma jednego rozwiązania - dla doczesnych pytań, które pojawiają się na waszej drodze.

Bezskutecznie bowiem oczekiwalibyście, że Dzieło poda je Wam na tacy. To ani się nie zdarzyło, ani nie zdarza, ani nigdy nie może się zdarzyć, dlatego że jest przeciwne naszej naturze. Dzieło nie jest paternalistyczne, chociaż to słowo jest dwuznaczne i w związku z tym odnoszę się teraz do jego pejoratywnego znaczenia. Wasi dyrektorzy ufają zdolności reagowania i inicjatywy, jaką macie. Nie prowadzą Was za rękę. Natomiast w porządku duchowym mają w stosunku do Was uczucia ojcowskie, matczyne! Dobrego paternalizmu.

Dlatego jest niemożliwe, żebyśmy tworzyli w łonie społeczeństwa to, co dzisiaj nosi nazwę grupy nacisku, z powody tej właśnie wolność, jaką cieszymy się w Opus Dei, ponieważ gdyby dyrektorzy okazywali konkretny osąd w doczesnej sprawie, zbuntowaliby się w sposób uprawniony pozostali członkowie Dzieła, którzy myślą w odmienny sposób i miałbym smutny obowiązek błogosławienia i chwalenia tych, którzy zdecydowanie odmawiają posłuszeństwa w takich sprawach — musieliby powiadomić o tym dyrektorów regionalnych albo Ojca — oraz upominania ze świętym oburzeniem dyrektorów zamierzających robić użytek z władzy, której nie mają i nie mogą mieć. Zasługiwaliby również na poważne upomnienie ci moi synowie, którzy — w imię ich wolności — zamierzaliby ograniczać uprawnioną wolność swoich braci, próbując narzucić im osobisty osąd w sprawach doczesnych lub podlegających opinii.

Ci, którzy uparcie nie widzą tych rzeczy jasno i wymyślają tajemnice, które nigdy nie istniały i nigdy nie będą potrzebne, z pewnością robią to ex abundantia cordis, ponieważ w ten sposób działają. I nigdy nie będą w stanie, tak jak my, trzymać głowy wysoko i patrzeć innym w oczy czystym spojrzeniem, ponieważ nie mamy nic do ukrycia, nawet jeśli każdy ma swoje osobiste nędze, z którymi walczy w swoim wewnętrznym życiu.

Zdarza się, że niektórzy przez owe trzydzieści jeden lat patrzyli z zazdrością na naszą pracę. Inni, z niewielką sympatią, dlatego że nie odczuwają sympatii w stosunku do Kościoła, któremu służymy dla dobra wszystkich ludzi. Nie brakowało nawet takich — na szczęście niewielu — którzy, przez swą klerykalną mentalność nie są w stanie zasadniczo zrozumieć świeckiej pracy moich dzieci. Byli również inni, którzy nie umieją albo nie chcą pamiętać, że Bóg, Nasz Pan, udziela swojej łaski — szczególnej łaski — duszom, które Mu się poświęcają, i żeby wytłumaczyć intensywność, zasięg i skuteczność apostolstwa Dzieła, wynajdują ludzkie przyczyny, całkowicie fałszywe, ponieważ jego cele są nadprzyrodzone, a środki, których używamy, są również wyłącznie duchowe, nadprzyrodzone: modlitwa, poświęcenie oraz uświęcona i uświęcająca praca.

Są tacy, którzy nie są w stanie uszanować i rozumieć osobistej wolności innych osób, którzy wydają się być nieprzemakalni i nie mogą zrozumieć, że członkowie Opus Dei mają wspólny cel, który ma wyłącznie charakter duchowy, i że członkowie ci są zgodni jedynie co do tego celu. Nie mogą zrozumieć, że członkowie Opus Dei są wolnymi obywatelami w kwestiach doczesnych, tak samo jak inni świeccy — ich współobywatele — i że powinni żyć po bratersku ze wszystkimi.

Niektóre z tych osób — mówiłem już Wam — pochodzą z zamkniętych środowisk zakrystii i są przyzwyczajone do tego, że zakonnicy zwykle wyrażają swoje opinie zgodnie ze szkołą odpowiedniej rodziny zakonnej albo zgodnie ze sposobem myślenia swoich przełożonych. I chcieli w ten sposób, przy tym uprzedzeniu mentalności klerykalnej, przyczepić Opus Dei albo mnie osobiście etykietę monarchisty lub republikanina — kiedy nie nazywali mnie masonem — w związku z faktem, że nie wykluczyłem żadnej duszy z naszej działalności dzieci Bożych.

Wasza praca apostolska, moje Dzieci, nie jest zadaniem kościelnym[8]. I chociaż nie ma nic niestosownego, żeby niektórzy z Was należeli do stowarzyszeń wiernych, nie będzie to normą, ponieważ specyficzne apostolstwo, do którego przygotowuje was Dzieło - to, którego chce od nas Bóg - nie ma niuansu konfesyjnego[9].

Żyjemy z ową dyskrecją, z cudowną zbiorową pokorą, dlatego że pracując po cichu, bez chwalenia się sukcesami czy tryumfami — ale równocześnie, powtarzam Wam, bez tajemnic czy sekretów, których nie potrzebujemy, żeby służyć Bogu — przechodzicie niepostrzeżenie pośród innych katolickich wiernych — dlatego że tym właśnie jesteście: katolickimi wiernymi — nie otrzymując oklasków za dobre ziarno, które wysiewacie.

W każdym razie, zwłaszcza w środowiskach wiejskich, gdzie przeciwna sytuacja mogłaby wydać się dziwna, niektórzy z Was mogą pracować w bractwach i innych parafialnych dziełach apostolskich, starając się je pobudzać, ożywiać, ale zazwyczaj nie zajmując tam żadnych znaczących stanowisk. Dlatego ci, którzy kierują stowarzyszeniami wiernych, które — na nieszczęście — starają się o monopol, nie powinni się obawiać, że zburzymy ich ekskluzywistyczną dyktaturę, dlatego że my uważamy, że do wykonywania ich pracy są już oni sami. My powinniśmy działać w nasz własny sposób, zupełnie różny.

Jako wierni chrześcijanie jednak, którymi przecież jesteście, jeżeli okoliczności środowiska i większa skuteczność apostolstwa nie doradzają czego innego, nie bądźcie nieobecni w kulcie publicznym, który społeczeństwo jako takie jest zobowiązane oddawać Panu. Wiele razy cierpiałem, gdy byłem świadkiem nabożeństw, na których brakowało wspólnoty, na których nie było rodziny, ludu Bożego. Jestem pewien, że jeśli będziecie wierni, to kult publiczny stanie się rzeczywistością, stonowaną i godną, bez przerysowania i skrajności, które często zamieniają go w coś groteskowego.

Apostolstwo w przeżywaniu obowiązków i praw obywatelskich

Mówię Wam jeszcze raz, moje Dzieci, że specyficzne apostolstwo, które powinniście prowadzić, prowadzicie jako obywatele, z całkowitą i szczerą wiernością państwu, zgodnie z nauczaniem ewangelicznym i apostolskim63, z wiernym posłuszeństwem prawom świeckim, przestrzegając wszystkich praw obywatelskich, nie unikając wypełniania żadnego obowiązku i wypełniając wszystkie prawa dla dobra społeczności, bez żadnych nieroztropnych wyjątków.

Na temat tego wykonywania praw obywatelskich znajdujemy żywy przykład do naśladowania wielokrotnej w postawie świętego Pawła, zgodnie z opisem z Dziejów Apostolskich. Z męskim zdecydowaniem, które bojaźliwym może wydawać się arogancją a które jest prawdziwą mądrą uczciwością, Apostoł powołuje się, kiedy jest taka potrzeba, na swój status obywatela rzymskiego i wymaga, daleki od wszelkiej udawanej pokory, żeby traktowano go jako takiego: Publicznie, bez sądu, ubiczowali nas, obywateli rzymskich, i wtrącili do więzienia, a teraz cichaczem nas wyrzucają? O, nie! Niech tu sami przyjdą (liktorzy)i wyprowadzą nas!64.

Z taką wyrazistością mówił do strażnika więzienia w Filippi. Wspaniała jest, pełna ludzkiego wdzięku ta rozmowa, którą Paweł, tuż przed chłostą, podtrzymuje w Jerozolimie z trybunem: Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego? I to bez sądu? — odezwał się Paweł do stojącego obok setnika, gdy go związano rzemieniem. Usłyszawszy to, setnik poszedł do trybuna i oznajmił mu: Co zamierzasz robić? Bo ten człowiek jest Rzymianinem. Trybun przyszedł i zapytał go: Powiedz mi, czy ty jesteś Rzymianinem? A on odpowiedział: Tak. Ja za wielką sumę nabyłem to obywatelstwo — odrzekł trybun. A Paweł powiedział: A ja mam je od urodzenia65. Moje Dzieci, wszelkie komentarze są zbyteczne: po prostu bierzcie przykład.

Nieraz podkreślałem godny ubolewania fakt postępującego wkraczania państwa w sferę prywatną, wraz ze zniewoleniem, jakie pociąga to za sobą dla obywateli, którzy są pozbawiani uprawnionych swobód. Podkreślałem Wam też, że państwo jest zimne i nie ma ducha, w związku z czym jego totalitaryzm staje się czymś gorszym niż najcięższa sytuacja feudalna.

Pozostawiając na boku inne powody, jeżeli tak się dzieje, wynika to w dużej mierze, z zahamowania obywateli, z ich bierności w obronie świętych praw osoby ludzkiej. Ta bezczynność, która ma swój początek w mentalnym lenistwie i w bezczynnej woli, występuje również u obywateli katolickich, którzy nie do końca są świadomi, że istnieją inne grzechy — nawet cięższe — niż te, które popełniają przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu.

Moje córki i moi synowie, z misji, jaką powierzył nam Bóg i z w pełni świeckiego charakteru naszego powołania, wynika, że żadne wydarzenie, żadne ludzkie zadanie nie może być nam obojętne. Dlatego nalegam, aby powiedzieć wam, że konieczne jest, abyście byli obecni w działaniach społecznych, które wynikają z samej natury ludzkiej lub które mają na nią bezpośredni lub pośredni wpływ: musicie dać ducha i atmosferę stowarzyszeniom zawodowym, organizacjom rodziców i rodzin wielodzietnych, związkom zawodowym, prasie, stowarzyszeniom i konkursom artystycznym, literackim i sportowym itp.

Każdy z Was będzie uczestniczył w tej działalności publicznej zgodnie ze swoim własnym statusem społecznym i w sposób najbardziej odpowiedni dla jego osobistych okoliczności, a także, oczywiście, z całkowitą wolnością, zarówno w przypadku działalności indywidualnej, jak również współpracując z tymi grupami obywateli, z którymi uzna za stosowne współpracować.

Rozumiecie bardzo dobrze, że to uczestnictwo w życiu publicznym, o którym Wam mówię, to nie działalność polityczna w ścisłym znaczeniu tego terminu. Bardzo niewielu z moich synów pracuje — żeby tak powiedzieć — zawodowo w życiu politycznym. Mówię Wam o uczestnictwie, które jest właściwe dla każdego obywatela, świadomego swoich obywatelskich obowiązków. Wy powinniście czuć się przynaglani do działania — z osobistą wolnością i odpowiedzialnością — ze wszystkich i tych samych szlachetnych powodów, które poruszają Waszych współobywateli. Jednak poza tym czujecie się przynaglani w szczególny sposób, przez Waszą apostolską gorliwość i pragnienie realizacji pracy wprowadzającej pokój i zrozumienie we wszystkie ludzie działalności.

Pracując w ten sposób, zjednoczeni z Waszymi współobywatelami i pobudzając ich do działania, tworząc atmosferę, w której rzeczy nie są narzucane bez wyrażenia uzasadnionych opinii społeczeństwa, będziecie w stanie nadać chrześcijański kierunek prawodawstwu Waszych wspólnot państwowych, zwłaszcza w tych kwestiach, które są kluczowe dla życia ludzi: prawa dotyczące małżeństwa, edukacji, moralności publicznej, własności i tak dalej.

Jak prawodawstwo, w którym szacunek dla rodziny opiera się na rozwodzie, może być chrześcijańskie? Jaką logikę można odnaleźć w owych społeczeństwach, które pysznią się swoją różnorodnością religijną i nie przyjmują tej różnorodności w szkołach publicznych, gdzie każdy uczeń miałby prawo otrzymywać edukację religijną zgodną ze swoją wiarą?

Czy nie zdajecie sobie sprawy, że własność prywatna — z ograniczeniami, których wymaga dobro wspólne — to instrument wolności dla człowieka, dobro, które należy umieścić pośród dóbr fundamentalnych dla rozwoju osoby ludzkiej i rodziny? Kraje, gdzie nie szanuje się tych praw, nie są krajami katolickimi ani ludzkimi. Czy widzicie panoramę, jaka się przed Wami otwiera? W tych i innych zasadniczych kwestiach będziecie musieli walczyć i to mocno!

Pracujcie aktywnie z naszymi współpracownikami. Zwiększajcie bez obawy ich liczbę. Im więcej, tym lepiej. Opiekujcie się nimi, formujcie ich. Niech zawsze mają zajęcie, coś do roboty. Utrzymujcie ich w ruchu jak w przypadku ćwiczeń sportowych. Rozszerzajcie ciągle podstawę Waszych przyjaźni i dostarczajcie im w taki czy inny sposób doktrynę i ducha. W ten sposób będziecie mieli większy zasięg tej Bożej sieci, delikatnej, ale skutecznej. Jeżeli zaś utrzymacie intensywność tego dobrego ducha apostolskiego, będziecie czynić nieoszacowane dobro — łagodne i energiczne — na rzecz całej ludzkości.

Będą nam również pomagać swoją modlitwą i swoim życiem ukrytym wspólnoty zakonne — zwłaszcza klauzurowe — które przyjmujemy jako współpracowników i które rozumieją bardzo dobrze naszego ducha kontemplatyków pośród świata. Wspólnoty te są kontemplacyjne z perspektywy swojej izolacji od świata. My jesteśmy kontemplacyjni w łonie i w strukturach społeczeństwa świeckiego. Dwa przejawy —różne, istotnie różne — tej samej miłości do Jezusa Chrystusa.

Pośród nas, szlachetnie pracując, w zjednoczeniu ramię w ramię w zadaniach apostolskich albo pomagając, żebyśmy mogli pracować, jest tylu przyjaciół i współpracowników. I niektórzy żyją daleko od Boga, Naszego Pana, albo Go nie znają. Rozważajcie owe słowa świętego Piotra: satagite ut, per bona opera, certam vestram vocationem et electionem faciatis66. Starajcie się, żeby ci nasi przyjaciele, tak po bratersku miłowani, dalej wykonywali swoje dobre uczynki. Nie wątpcie też, że, jeżeli będziemy im pomagać naszą modlitwą i naszą wierną przyjaźnią — zawsze przy najwyższym poszanowaniu osobistej wolności — wielu otrzyma łaskę, żeby dokonać wyboru i stać się chrześcijanami.

Nie zapominajcie, że istotą naszego apostolstwa jest przekazywanie doktryny[10], dlatego że, jak mówiłem Wam tysiąc razy, ignorancja jest największym wrogiem wiary. Święty Paweł pisał do Rzymian: Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił?67. Ponieważ czujecie się odpowiedzialni za przepowiadanie, przywiązujecie wielką wagę do edukacji - prywatnej lub publicznej; osobistej lub zbiorowej; podstawowej, średniej lub wyższej - nawet jeśli nauczanie jest niewielką częścią naszej pracy zawodowej

Z tego samego powodu staracie się ożywiać środki, poprzez które formowana jest opinia publiczna: prasę, radio, telewizję, kino i tak dalej. Wy, którzy wykonujecie Waszą pracę zawodową w tych mediach, przekazujecie doktrynę już nie małej grupie osób — jak robicie, kiedy kierujecie kręgiem albo wygłaszacie pogadankę — tylko jak Pan głosicie doktrynę tłumom na wolnym powietrzu.

Istnieje brutalna ignorancja religijna. I dużą część winy za ten stan ponosimy my, chrześcijanie, którzy nie przekazujemy doktryny przez wszystkie te media, codziennie doskonalsze technicznie i bardziej wpływowe, które tak często kontrolują nieprzyjaciele Boga.

Nie ustawać w głoszeniu prawdy

Najgorszą rzeczą na świecie, moje Dzieci, jest fakt, że ludzie robią okropne rzeczy i nie wiedzą, że je robią. Głoście prawdę bez wytchnienia, opportune, importune68, choćby niektórzy nam nie wierzyli albo nie chcieli wierzyć. Quidquid recipitur ad modum recipientis recipitur[11] — dlatego nam nie wierzą. Możemy nawet dać im wino z godów w Kanie Galilejskiej, owo, które było świadectwem pierwszego cudu Jezusa, pierwszym publicznym przejawem Jego Boskości, które wlane do świadomości tych ludzi, zamieni się w ocet. Jednakże, lejmy dalej dobre wino, mówiąc prawdę! Jak Jezus, każdy z nas — ipse Christus — powinien móc powiedzieć: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie69.

Moje Dzieci, działajcie, odrzuciwszy kłamstwo, niech każdy z was mówi prawdę swemu bliźniemu, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami70. Coś wiemy o tym my i tutaj pasuje bardzo dobrze my — odczuliśmy to na własnej skórze. Wiemy o bólu złorzeczenia, kłamstwa i oszczerstw — zwałów błota, którymi niekiedy obrzucali nas katolicy, a nawet kapłani. Omnia in bonum! Jak Nil, po wystąpieniu z brzegów, cofał się potem i użyźniał pola mułem. Nas, moje Dzieci, owe zwały śmieci napełniły płodnością.

Nie przestawajcie organizować niewielkich okresowych spotkań z Waszymi przyjaciółmi i kolegami — szczególnie interesujące są spotkania ze specjalistami ze środków opinii publicznej — i wywoływać na tych spotkaniach aktualnych tematów, wypowiadając opinię z darem języków. Rozpoczynajcie odpowiednie rozmowy w biurach lub miejscach publicznych.

Nie traćcie okazji — rozniecajcie je — żeby mówić prawdę i siać dobre ziarno. Wobec obcych postępujcie mądrze, wyzyskując każdą chwilę sposobną. Mowa wasza, zawsze miła, niech będzie przyprawiona solą, tak byście wiedzieli, jak należy każdemu odpowiadać71.

Myślę z nadzieją o tych moich dzieciach, które obsługują stoiska i kioski z dziennikami i czasopismami, o tych, którzy pracują w wydawnictwach lub w redakcjach gazet i w przedsiębiorstwach graficznych, a także o tych, którzy przez swoją pracę — choćby była pozornie skromna — mają codziennie okazję obcowania z wieloma ludźmi.

Wy, ojcowie i matki rodzin, wzbudzajcie zdrowe i radosne rozrywki, dalekie tak od świętoszkowatości, jak i od światowości obrażającej chrześcijańską moralność. Z tych spotkań wyjdą — pobłogosławi im Pan — małżeństwa między Waszymi dziećmi, które odziedziczą szczęście i pokój, których nauczyły się w Waszych rozświetlonych i radosnych domach.

Na polu tego apostolstwa rozrywki nie zapominajcie, że głównym z zasadniczych punktów, których musicie bronić w Waszym obywatelskim działaniu, jest moralność przedstawień publicznych. Trudno, żeby młodzieży żyjącej w zbiorowej atmosferze łatwej rozwiązłości, udawało się tworzyć chrześcijańskie rodziny.

Każde uczciwe zajęcie można przeżywać w duchu chrześcijańskim i apostolskim

Byłoby wypaczeniem przyzwalać na myślenie, że sfera ekonomii i finansów nie może być materią pracy apostolskiej. Tej idei, rozpowszechnionej wśród osób pochodzących ze środowisk klerykalnych, towarzyszy paradoks, że wielu spośród tych samych ludzi nierzadko zajmuje się — pod egidą Kościoła — interesami i przedsiębiorstwami, obracając dużymi pieniędzmi innych osób, które im ufają, dlatego że nazywają się katolikami. Ktoś powiedział — nie tak złośliwie — o takich osobach, że oczy kierują ku niebu, a ręce gdzie popadnie. Rezerwa i niechęć wobec przedsięwzięć ekonomicznych, nie są chrześcijańskie, dlatego że jest to jeszcze jedno zadanie, które powinno się uświęcać.

Niemniej jednak, ta nieufność miała — i nadal ma — wielki wpływ pośród katolików i przy wielu okazjach odciągała ich od czynienia dobra własną pracą w tej dziedzinie ekonomii albo też pracowali oni z poczuciem winy, o ile nawet nie oddawali tych ludzkich zajęć pod władzę osób wrogich Kościołowi, które umiały i umieją to wykorzystywać, żeby robić wielką szkodę duszom.

Jest tak do tego stopnia, że zabawne jest czytanie pobożnych rozważań na temat tradycji kościelnej — które są bez wątpienia usprawiedliwione mentalnością i środowiskiem epoki — gdzie twierdzi się, że Piotr po Zmartwychwstaniu Pana mógł powrócić do zajęcia rybaka — dlatego że łowienie ryb jest uczciwym zajęciem — natomiast dla Mateusza było czymś nieuprawnionym powrócić do jego zawodu, dlatego że istnieją interesy, które wykonywanie bez poważnego ryzyka grzechu albo po prostu i bez ogródek, bez popełnienia grzechu jest niemożliwością. I do takich należało zajęcie Mateusza72.

Należy zakończyć z tymi błędami, wytworzonymi przez ludzi, którzy wyznawali contemptus saeculi. Wasza świecka mentalność nie rozumie, że może być jakieś zło w fakcie robienia interesów albo zajmowania się finansami, dlatego że umiecie nadać tym zajęciom, jak wszystkim innym, nadprzyrodzony charakter oraz chrześcijańskiego i apostolskiego ducha.

A skoro już jesteśmy przy tym temacie, chciałbym powiedzieć, że — niestety — nie jest prawdą to, co mówią ci, którzy mówią o naszych działaniach na polu gospodarczym, jakoby ich prawie nie było: tych normalnych, służących życiu i rozwojowi wielodzietnej i ubogiej rodziny. Gdyby tylko było ich tysiąc razy więcej!

Wszystkie spółki — każdego rodzaju — muszą obracać środkami finansowymi, żeby zrealizować swój cel. Szkoda, że ci, co plotkują o nas w ten sposób, nie mają racji! Nawet wówczas — gdyby mieli rację — Dzieło nadal byłoby ubogie, jak będzie zawsze, dlatego że musi utrzymywać na całym świecie tak wiele dzieł apostolskich, które są deficytowe, dlatego że musi formować swoich członków przez całe życie, a to kosztuje pieniądze, dlatego że musi opiekować się starymi i chorymi członkami, dlatego że zawsze będziemy mieli, i to codziennie większy, błogosławiony ciężar ekonomicznej pomocy rodzicom członków Dzieła, starym i chorym, którzy potrzebują pomocy, żeby się utrzymać i tak dalej.

W każdym razie ta działalność gospodarcza, jeśli istnieje - i musi zaistnieć tak szybko, jak to możliwe - zawsze będzie prowadzona zgodnie z prawem danego kraju, płacąc podatki i cła, tak jak obywatel, który wykonuje najlepiej swoją pracę; nie w naszym stylu jest życie z przywilejów.

Niekiedy, ci plotkarze należą do jakiejś oficjalnej grupy, która rozdziela pieniądze podatników wbrew woli obywateli kraju. A równocześnie chcieliby, żebyśmy my nie mogli oddychać, żebyśmy nie mieli prawa do pracy ani do uświęcania się poprzez ubogie życie, żeby utrzymywać i rozwijać dzieła dobroczynne, edukacyjne, kulturalne, związane z rozkrzewianiem chrześcijaństwa. To nieprzyjaciele wolności — oczywiście, wolności innych — i chcą oni dokonywać dyskryminacji obywateli.

Wszystkie stowarzyszenia, wszelkiego rodzaju — religijne, artystyczne, sportowe, kulturalne i tak dalej — koniecznie muszą mieć jakieś pieniądze i nimi obracać, żeby utrzymywać środki konieczne do realizacji ich celów. Ten, kto tym się gorszy pokazuje, że jest co najmniej głupi.

Kiedy mowa o stowarzyszeniach religijnych, niezwłocznie pojawiają się jako przykład Towarzystwo Biblijne albo Armia Zbawienia[12], która posiada banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i tak dalej. Nikt się tym nie gorszy. Potrzebują tych środków, żeby prowadzić swoją pracę propagandową i dobroczynną. W wielu państwach, nie dość, że nie krytykuje się działalności gospodarczej tych stowarzyszeń religijnych, ale nie nakłada się na nie podatków. Robi się tak, przez wzgląd na prowadzoną przez nie pracę społeczną.

W związku z tym jest to sprawiedliwe, że — na całym świecie — oficjalne instytucje oferują nam pożyczki, a nawet dotacje. Jeżeli będzie się tak działo, będą one tylko spełniać swój obowiązek, dlatego że naszą publiczną i społeczną pracą odciążamy ich od części ich obowiązków. Te władze, jeśli pomagają w ten sam sposób jak innym instytucjom kulturalnym i dobroczynnym, robią tylko to, co sprawiedliwe.

Mentalność służby

Opus Dei, operatio Dei, praca Boża, wymaga od wszystkich swoich członków, żeby pracowali, dlatego że praca jest środkiem uświęcenia i apostolstwa. Dlatego na całym świecie tak wiele milionów osób, katolików i niekatolików, chrześcijan i niechrześcijan, podziwia i miłuje, i wspomaga z miłością nasze Dzieło. I za to składamy dzięki Panu.

Są również nieliczni pośród Was, którzy — dlatego że czują się dobrze przygotowani do czynnego rozwiązywania publicznych problemów swojej ojczyzny — pracują, z pełną wolnością i osobistą odpowiedzialnością, w życiu publicznym. Jest Was niewielu: taki sam procent jak w świeckim społeczeństwie. I jak wszyscy inni członkowie Dzieła w swoich doczesnych zajęciach, działając w tej dziedzinie, robicie to zawsze, nie wykorzystując Waszego statusu katolików ani członków Opus Dei, ani też nie posługując się Kościołem ani Dziełem. Wiecie bowiem, że nie możecie mieszać ani Kościoła Bożego, ani Dzieła, do przygodnych spraw. Również pracując w życiu publicznym, nie możecie zapominać, że my, katolicy, pragniemy społeczeństwa wolnych ludzi — wszystkich o takich samych obowiązkach i prawach wobec państwa — jednakże zjednoczonych w zgodnej i czynnej pracy dla osiągnięcia dobra wspólnego, przy stosowaniu zasad Ewangelii, które są stałym źródłem nauczania Kościoła.

Wszyscy macie prawo żyć tym powołaniem polityków. Gdyby jakieś państwo stawiało przed Wami trudności, musiałoby stawiać je również przed członkami pozostałych stowarzyszeń wiernych i potem z tej samej przyczyny — czyli posłuszeństwa, jakie wierni są winni władzom kościelnym — stawialiby te same przeszkody — zgodnie z prawidłową logiką — wszystkim praktykującym katolikom, odmawiając im pełni praw i odpowiedzialności w społeczeństwie doczesnym. Jest niesprawiedliwe traktowanie praktykujących katolików jak obywateli o niższym statusie — i nie brakuje przykładów dyskryminacji tego rodzaju w historii współczesnej.

Wy, którzy macie powołanie do polityki, pracujcie bez strachu i weźcie pod uwagę, że jeżeli tego nie będziecie robić, będziecie grzeszyć zaniedbaniem. Pracujcie z profesjonalną powagą, trzymając się technicznych wymogów Waszej pracy. Nastawiajcie się na chrześcijańską służbę wszystkim ludziom Waszego kraju, myśląc o zgodzie wszystkich państw.

Jest to objaw mentalności klerykalnej, że w pochwałach — pisanych przez ludzi oddzielonych od świata — jakie głosi liturgia na temat rządzących, którzy dotarli na ołtarze, sławi się ich, dlatego że rządzili swoimi królestwami bardziej przy pomocy pobożności niż poprzez sprawowanie królewskiej władzy, pietate magis quam imperio, bardziej uczuciem niż sprawiedliwymi nakazami.

Wy, spełniając Waszą misję, działajcie z prawością intencji — nie tracąc nadprzyrodzonego punktu widzenia — ale nie mieszajcie tego, co Boskie, z tym, co ludzkie. Róbcie wszystko jak powinni robić ludzie, nie tracąc z pola widzenia, że porządki stworzenia mają swoje zasady i własne prawa, których nie można naruszać postawami á la anioł. Najgorszą pochwałą, jaką mogę wypowiedzieć o moim synu, to powiedzieć, że jest jak anioł. My nie jesteśmy aniołami, my jesteśmy ludźmi.

Ci z Was, którzy poświęcili swoją działalność życiu publicznemu, powinni czuć się przynagleni do tego, żeby nie powstrzymywać się od pracy w żadnym ustroju, również w takim, który nie jest uformowany zmysłem chrześcijańskim, chyba że zwyczajna hierarchia danego kraju wyda dla obywateli katolickich inny osąd. Dlatego że Wasze sumienie nie pozwala Wam, żeby rządzili ci, którzy nie są katolikami, a nawet w okolicznościach najbardziej przeciwnych religii zawsze możecie zapobiegać temu, żeby działo się większe zło.

Wypada, żebyście nie oddawali pola w żadnym ustroju[13], ale żeby z tego powodu nie uznano Was — byłoby to niesprawiedliwe — za kolaborantów. Moje Dzieci, tym bardziej jeśli chodzi o państwa o katolickiej większości, byłoby niezrozumiałe, żeby nie było w rządzie praktykujących i odpowiedzialnych katolików i w związku z tym członków różnych stowarzyszeń wiernych. Gdyby tak nie było, można by powiedzieć, że ci katolicy nie są ani praktykujący, ani odpowiedzialni, ani nie są katolikami, albo że Kościół jest prześladowany.

Kiedy będziecie musieli uczestniczyć w zadaniach rządzenia, wkładajcie cały wysiłek w ustanawianie sprawiedliwych praw, które obywatele będą mogli spełniać. Przeciwna postawa jest nadużyciem władzy i zamachem na wolność ludzi. Poza tym deformuje ich sumienia, dlatego że w takich przypadkach — mają pełne prawo przestać wypełniać te prawa, które są nimi tylko z nazwy.

Szanujcie wolność wszystkich obywateli, mając na uwadze, że w dobru wspólnym powinni uczestniczyć wszyscy członkowie społeczności. Dajcie wszystkim możliwość rozwijania życia, bez poniżania jednych, żeby wywyższać pozostałych. Ofiarujcie najbiedniejszym otwarte horyzonty na przyszłość — bezpieczeństwo pracy wynagradzanej i chronionej, równy dostęp do kultury, dlatego że to — i jest to sprawiedliwe — wniesie światło w ich życie, odmieni ich humor i ułatwi im poszukiwanie Boga i wyższych celów. Moje umiłowane Dzieci, nie zapominajcie jednak, że najsmutniejszą nędzą jest ubóstwo duchowe, brak doktryny i uczestnictwa w życiu Chrystusa.

Małżeństwo to Boża droga na ziemi

Moje córki i synowie supernumerarie i supernumerariusze, myślę teraz o Waszych domach, o Waszych rodzinach, które zrodziły się z owego sacramentum magnum73, jakim jest małżeństwo. W czasach, gdy destrukcyjne działanie ostatniego stulecia na rodzinę wciąż trwa, przybyliśmy, aby wnieść pragnienie świętości do tej chrześcijańskiej komórki społeczeństwa.

Wasze pierwsze apostolstwo odbywa się w domu — formacja, którą daje Wam Opus Dei prowadzi Was do docenienia piękna rodziny, nadprzyrodzonego dzieła, jakim jest założenie domu, źródła uświęcenia, które kryje się w obowiązkach małżeńskich. Chociaż jesteście świadomi wielkości Waszego powołania małżeńskiego — tak! powołania! — odczuwacie specjalną cześć i głębokie przywiązanie do doskonałej czystości, o której wiecie, że przewyższa małżeństwo 74 i dlatego cieszycie się naprawdę, kiedy ktoś z Waszych dzieci, z łaski Pana, wybierze tę inną drogę, która nie jest poświęceniem. Jest to wybór dokonany z dobroci Boga, powód świętej dumy, chętna służba wszystkim z miłości do Jezusa Chrystusa.

Normalnie, w ośrodkach nauczania, choćby były prowadzone przez zakonników, nie formuje się młodzieży w taki sposób, żeby doceniała godność i czystość małżeństwa. Nie ignorujecie tego. Jest częste, że na ćwiczeniach duchownych — które zwykło się dawać uczniom, kiedy chodzą już do ostatnich klas szkół średnich — oferuje się im więcej elementów przydatnych do rozważenia ich ewentualnego powołania zakonnego niż do ich ukierunkowania do małżeństwa. Nie brakuje również takich osób, które wyrażają się wobec nich lekceważąco o życiu małżeńskim, które może się jawić młodym jako coś, co Kościół po prostu jedynie toleruje.

W Opus Dei postępowaliśmy zawsze w inny sposób i, pozostawiając całkowitą jasność co do tego, że doskonała czystość przewyższa stan małżeński, wskazywaliśmy małżeństwo jako Bożą drogę na ziemi. Podążanie za tym kryterium nie wyszło nam na złe, dlatego że prawda zawsze wyzwala i jest wiele hojności w młodych sercach, żeby wznieść się ponad ciało, kiedy daje się im wolność wyboru Miłości.

Nas nie przestrasza miłość ludzka, święta miłość naszych rodziców, którą Pan posłużył się, żeby dać nam życie. Tę miłość ja błogosławię obiema rękami. Nie dopuszczam, że któryś z moich synów przestanie odczuwać wielką miłość do świętego Sakramentu małżeństwa. Dlatego śpiewamy bez strachu pieśni o czystej ludzkiej miłości, które są również pieśniami ludzkiej miłości do tego, co Boskie[14]. I my, którzy zrezygnowaliśmy z tej ziemskiej miłości dla Miłości, nie jesteśmy starymi kawalerami. Mamy mięsiste serce.

Powiadam Wam, moje córki i synowie, którzy zostaliście powołani przez Boga do założenia rodziny, żebyście się kochali, żebyście zawsze mieli pełną nadziei miłość, taką, jaką mieliście, kiedy żyliście w narzeczeństwie. Ubogie pojęcie ma o małżeństwie, które jest ideałem i powołaniem, ten, kto myśli, że radość kończy się, kiedy zaczynają się trudności i komplikacje, jakie niesie ze sobą życie.

To właśnie wówczas miłość krzepnie, kiedy staje się silniejsza niż śmierć: fortis est ut mors dilectio75. Strumienie bólów i przeciwności nie są w stanie zgasić prawdziwej miłości. Bardziej łączy Was hojnie dzielona ofiara — aquae multae non potuerunt extinguere caritatem76 — a liczne trudności, fizyczne i moralne, nie będą mogły zgasić czułości.

Wasze małżeństwo będzie zwykle bardzo płodne. Jeżeli zaś Bóg nie da Wam dzieci, będziecie poświęcać Waszą energię z większą intensywnością apostolstwu, które da Wam wspaniałą płodność duchową. Pan zwykle koronuje chrześcijańskie rodziny koroną dzieci, mówiłem Wam o tym wielokrotnie. Przyjmujcie je zawsze z radością i wdzięcznością, dlatego że są darem i błogosławieństwem Boga i dowodem Jego zaufania.

Zdolność rodzenia jest jak uczestnictwo w stwórczej mocy Boga w taki sam sposób jak rozum jest błyskiem światła Bożego zrozumienia. Nie zaślepiajcie źródeł życia. Bez strachu! Są zbrodnicze — nie są zaś ani chrześcijańskie, ani ludzkie — te teorie, które próbują usprawiedliwić konieczność ograniczenia urodzin przy pomocy fałszywych powodów ekonomicznych, społecznych lub naukowych, których nie da się utrzymać, jeżeli podda się je analizie. To tchórzostwo, moje Dzieci, tchórzostwo i wysiłek, żeby usprawiedliwić to, czego usprawiedliwić się nie da.

Należy ubolewać, że te idee często pochodzą z kazuistyki uprawianej przez kapłanów i zakonników, którzy nieroztropnie wtrącają się tam, gdzie nikt ich nie prosi, ujawniając niekiedy niezdrową ciekawość i wykazując, że mają mało miłości do Kościoła — między innymi — dlatego że Pan zechciał ustanowić sakrament małżeństwa jako środek do wzrostu i rozszerzania Jego Mistycznego Ciała.

Nie wątpcie w to, że zmniejszanie liczby dzieci w rodzinach chrześcijańskich spowoduje zmniejszenie liczby powołań kapłańskich i dusz, które zechcą się poświęcić na całe życie służbie Jezusa Chrystusa. Widziałem sporo małżeństw, które, chociaż Bóg dał im tylko jedno dziecko, z hojnością ofiarowały je Bogu. Jednakże małżeństw, które tak robią, nie jest wiele. W rodzinach wielodzietnych łatwiej jest zrozumieć wielkość Bożego powołania i pośród tych dzieci znajdą się takie, które będą zdatne do wszystkich stanów i dróg.

Wy bądźcie hojni i odczuwajcie radość i męstwo rodzin wielodzietnych. Małżeństwa, które nie chcą mieć dzieci, zawstydzam, mówiąc: jeżeli nie chcecie mieć dzieci, bądźcie wstrzemięźliwi! Myślę i mówię to szczerze, że nie jest po chrześcijańsku zalecać, żeby małżonkowie zachowywali wstrzemięźliwość w okresach, w których natura dała kobiecie zdolność poczęcia[15].

W jakimś konkretnym przypadku, zawsze, kiedy są co do tego zgodni lekarz i kapłan, można, a nawet trzeba na to pozwolić. Jednakże nie można tego zalecać jako ogólnej reguły. Powiedziałem Wam bardzo mocnymi słowami[16], że wielu z nas plułoby na grób swoich rodziców, gdyby wiedzieli, że przyszli na świat wbrew ich woli, że nie byli owocem ich czystej miłości. Dzięki Bogu, na ogół powinniśmy dziękować Panu za to, że narodziliśmy się w chrześcijańskiej rodzinie, której — w wielkiej części — zawdzięczamy nasze powołanie.

Pamiętam, że jeden z moich synów, który pracował w kraju, gdzie były bardzo rozpowszechnione teorie o ograniczaniu urodzeń, odpowiedział — żartem — osobie, która pytała go o tę kwestię: a zatem niedługo na świecie zostaną tylko Murzyni i katolicy[17]. Nie rozumieją tego jednak katolicy z państw, w których są mniejszością, dlatego że nie zgłębiają tej rzeczywistości — która ma głębokie uzasadnienie teologiczne — że chrześcijańskie małżeństwo jest środkiem, który Pan ustanowił w swojej Opatrzności jako zwyczajny sposób na wzrost Ludu Bożego.

Natomiast wrogowie Chrystusa — ci sprytniejsi — wydają się mieć więcej zdrowego rozsądku i tak w krajach reżimu komunistycznego coraz bardziej uznaje się znaczenie praw życia i energii stwórczych człowieka, które są wprowadzane jako decydujące czynniki do planów ideologicznych i politycznych tych krajów.

Rozświetlone i radosne domy

W Waszych domach, które zawsze określałem jako rozświetlone i radosne, Wasze dzieci będą wychowywane w cnotach nadprzyrodzonych i ludzkich, w klimacie wolności, radosnego poświęcenia. A ileż powołań przyjdzie do Dzieła z tych domów, które nazwałem apostolskimi szkołami Opus Dei! Jedną z wielkich i częstych radości mojego życia jest widok twarzy przypominającej mi chłopca, którego znałem od tak wielu lat. A ty — pytam go — jak się nazywasz? Czy jesteś synem Iksińskiego? I cieszę się, dziękując Bogu, kiedy odpowiada mi twierdząco.

Sekret małżeńskiego szczęścia leży w codzienności. W odnajdywaniu ukrytej radości, która leży w przychodzeniu do domu, w wychowywaniu dzieci, w pracy, w której uczestniczy cała rodzina, również w wykorzystywaniu wszystkich zdobyczy, jakie dostarcza nam cywilizacja, żeby czynić dom przyjemnym — w żadnym wypadku niczego, co trąci klasztorem, byłoby to nienormalne — formację bardziej efektywną a życie łatwiejsze.

Wy będziecie również pomagać Waszym postępowaniem, żeby rodzice — nieliczni — niektórych z moich dzieci, którzy nie zrozumieli drogi poświęcenia służby Bogu, dziękowały Panu za tę nieocenioną łaskę powołania do bycia ojcami i matkami dzieci Bożych w Jego Dziele. Nigdy nie sądzili, że ich dzieci poświęcą się Bogu. Przeciwnie — robili dla nich plany zupełnie różne od tego oddania, którego się nie spodziewali i które niszczy ich plany, niekiedy szlachetne, ale ziemskie. W każdym razie moje doświadczenie — niemałe już — uczy mnie, że rodzice, którzy nie przyjęli powołania swoich dzieci z radością, ostatecznie poddają się, zbliżają się do życia pełnego pobożności, do Kościoła, i w końcu zaczynają miłować Dzieło.

Z łaski Bożej są coraz liczniejsze, niezależnie od powyższych rozważań, rodziny — rodzice, rodzeństwo i krewni — które zareagowały w nadprzyrodzony i chrześcijański sposób na powołanie i które pomagają, proszą o przyjęcie jako supernumerariusze albo są przynajmniej znaczącymi współpracownikami.

Rozmawiając z matkami i ojcami moich dzieci, zwykle mówię im: wasza misja rodziców nie jest zakończona. Musicie pomagać im być świętymi. W jaki sposób? Samemu będąc świętymi. Wypełniacie obowiązek rodzicielstwa, pomagając im, pomagając mnie, żeby byli święci. Pozwólcie, że Wam to powiem. Dumą i koroną Opus Dei jesteście wy, matki i ojcowie rodzin, którzy oddaliście wielkie części waszego serca na służbę Kościołowi.

Odwaga w wypełnianiu naszej misji

Będę kończył, moje najukochańsze córki i moi najukochańsi synowie. Pisałem do Was w wolności, żeby obudzić na nowo Waszą pamięć77, chociaż znam Wasz trud, aby być wiernymi wezwaniu Pana.

Wypełniajcie Waszą misję z odwagą, bez strachu przed zaangażowaniem, przed odpowiedzialnością, dlatego że ludzie łatwo popadają w strach przed korzystaniem z wolności. Wolą, żeby podawać im gotowe formuły na wszystko. Jest to paradoks, ale ludzie często domagają się normy — rezygnując z wolności — bojąc się narażać.

Dzieło formuje Was, żebyście z odwagą byli — każdy w swoim środowisku — mężczyznami lub kobietami z inicjatywą, z energią, stanowiącymi awangardę. Powinniście odpowiadać na tę formację Waszym duchem i Waszym wysiłkiem. Bez tej Waszej decyzji na nic przydałaby się obfitość środków duchowych. Pamiętajcie ową legendę, mówiącą, że na starych sztyletach zwykło się umieszczać napis: nie ufaj mi, jeśli nie masz serca.

Bądźcie zdecydowani, wytrwali, uparci, dlatego że nie, nie jest zdefiniowane. Bądźcie bardzo wyrozumiali w stosunku do wszystkich, starając się zwłaszcza o jedność katolików. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli78, mówił święty Paweł. Dlatego my, katolicy, musimy się poznawać i miłować.

Dawajcie wszystkim ludziom przykład Waszej chrześcijańskiej wstrzemięźliwości i Waszej ofiarności. Pan powiedział nam: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie79. On dał nam odczuć, moje Dzieci, płodność, kiedy jesteśmy tratowani, miażdżeni w tłoczni jak winogrona, żeby stać się winem Chrystusa!

W każdej chwili bądźcie pogodni — ani gwałtowni, ani agresywni, ani egzaltowani — ową pogodą ducha, która jest sposobem zachowania wymagającym realizacji cnót kardynalnych. Żywa świadomość naszego Bożego synostwa da Wam tę pogodę, dlatego że ta typowa cecha naszego ducha narodziła się wraz z Dziełem i w 1931 roku nabrała kształtu[18]. W chwilach po ludzku trudnych, w których jednak miałem pewność tego, co niemożliwe — tego, co dzisiaj oglądacie jako rzeczywistość — odczuwałem działanie Pana, który sprawił, że w moim sercu i na moich wargach kiełkowało z siłą czegoś absolutnie koniecznego, to czułe wezwanie: Abba, Ojcze! Byłem na ulicy, w tramwaju. Ulica nie przeszkadza naszemu kontemplacyjnemu dialogowi. Zgiełk świata jest dla nas miejscem modlitwy. Prawdopodobnie odmawiałem ową modlitwę głośno i ludzie musieli uważać mnie za szaleńca: Abba, Ojcze! Co za ufność, co za odpoczynek i co za optymizm da Wam pośród trudności poczucie, że jesteście dziećmi Ojca, który wszystko wie i który wszystko może.

Moje Dzieci, zachęcam was jedynie (…), abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować swoimi rękami, jak to wam przykazaliśmy, żebyście wobec tych, którzy pozostają na zewnątrz, postępowali szlachetnie, a nie będziecie potrzebować nikogo. A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy80.

Z całej duszy błogosławi Wam Wasz Ojciec.

Rzym, 9 stycznia 1959 roku

Przypisy
1

Por. Łk 12, 49.

2

Por. Kol 2, 14.

3

Empti enim estis pretio magno. Glorificate, et portate Deum in corpore vestro (1 Kor 6, 20). Por. 1 P 1, 18-19.

4

Quid ergo dicemus ad haec? Si Deus pro nobis, quis contra nos? Qui etiam proprio Filio suo non pepercit, sed pro nobis ómnibus tradidit illum: quo modo non etiam cum illo omnia nobis donavit?… Certus sum enim quia neque mors, neque vita, neque angeli, neque principatus, neque virtutes, neque instantia, neque futura, neque fortitudo, neque altitudo, neque profundum, neque creatura alia poterit nos separare a caritate Dei, quae est in Christo Iesu Domino nostro (Rz 8, 31-32, 38-39).

Przypisy
5

Por. Ga 3, 28; Kol 3, 11.

6

Por. Łk 14, 15-24.

7

Qui nunc gaudeo in passionibus pro vobis, et adimpleo ea, quae desunt passionum Christi, in carne mea pro corpore eius, quod est Ecclesia (Kol 1, 24).

8

Laudationem Domini loquetur os meum; et benedicat omnis caro nomini sancto eius in saeculum, et in saeculum saeculi (Ps 144, 21).

Przypisy
9

Por. J 18, 36.

10

Por. Mt 13, 24-30.

11

Por. Ap 21, 1-2.

12

Hi cum Agno pugnabunt, et Agnus vincet illos: quoniam Dominus dominorum est, et Rex regum, et qui cum illo sunt, vocati, electi, et fideles (Ap 17, 14).

13

Ne quis vos seducat ullo modo: quoniam nisi venerit discessio primum, et revelatus fuerit homo peccati, filius perditionis, qui adversatur et extollitur supra omne, quod dicitur Deus, aut quod colitur, ita ut templo Dei sedeat ostendens se tamquam sit Deus (2 Tes 2, 3-4). Por. Ap 13, 1-17.

Przypisy
14

Erant autem in via ascendentes Ierosolymam: et praecedebat illos Iesus, et stupebant: et sequentes timebant. Et assumens iterum duodecim, coepit illis dicere quae essent ei eventura (Mk 10, 32).

15

Por. Łk 12, 50.

16

Mk 10, 39.

17

Mk 10, 38.

18

Hi sunt qui segregant semetipsos, animales, Spiritum non habentes (Jud 19).

19

1 Kor 2, 14.

Przypisy
20

Et dixit mihi: factum est, ego sum alpha et omega: initium et finis. Ego sitienti dabo de fonte aquae vitae, gratis (Ap 21, 6).

21

Hbr 13, 8.

Przypisy
22

Iż 10, 21-22.

23

Quomodo si paucae olivae, quae remanserunt, excutiantur ex olea: et racemi, cum fuerit finita vindemia (Iz 24, 13).

24

Rz 11, 5.

Przypisy
25

Łk 12, 49; 1 Sm 3, 8. «ignem veni mittere...»: przy różnych okazjach nawiązywał do tego wydarzenia. Jest ono opisane w jego zapiskach: Apuntes íntimos (nr 1741, 16 lipca 1934, por. Josemaría Escrivá de Balaguer, Camino, ed. crítico-histórica, Pedro Rodríguez (red.), 3 wyd., Rialp, Madrid 2004, str. 899-902) (przyp. red.).

26

Mk 8, 2.

27

Łk 4, 40.

28

Por. Rdz 27, 27.

Przypisy
[1]

«Kościół to zdefiniował»: uczynił to Sobór Trydencki (Sesja XXIV, 11 listopada 1563 r., Kanony Sacramento Matrimonii, nr 10), w Conciliorum oecumenicorum decreta, red. Hubert JEDIN i Giuseppe ALBERIGO, Bolonia, Istituto per le scienze religiose di Bologna, 1973, str. 755 (przyp. red.).

Przypisy
29

Et ecce vir nomine Ioseph, quie erat decurio, vir bonus et iustus, hic non consenserat consilio et actibus eorum (Łk 23, 50-51).

30

Audacter introivit (Ioseph ab Arimathaea) ad Pilatum et petiit corpus Iesu (Mk 15, 43). Venit autem et Nicodemus, qui venerate ad Iesum nocte primum, ferens mixturam myrrhae et aloes, quasi libras centum (J 19, 39).

Przypisy
[2]

«nie wyróżniamy jednych zawodów czy stanów społecznych w stosunku do innych»: św. Josemaría wskazał jako jeden z konkretnych celów Opus Dei chrześcijański wpływ wśród intelektualistów, ze względu na jego reperkusje dla reszty społeczeństwa (por. José Luis GONZÁLEZ GULLÓN - John F. COVERDALE, Historia del Opus Dei, Rialp, Madrid 2021, str. 56, przypis), ale od pierwszych lat działalności założycielskiej rozbrzmiewa to stwierdzenie: „jesteśmy dla tłumu, nigdy nie będziemy żyć plecami do mas” (List Josemaríi Escrivy do Francisco Morán, Burgos, 4 kwietnia 1938, w: Camino, ed. critico-historica, op. cit., str. 250; por. kom. do nr 914, zainspirowany notatką z 12 października 1931, gdzie pojawia się już temat „tłumu”). W najwcześniejszej dokumentacji, jaką posiadamy, możemy dostrzec jego pragnienie dotarcia do robotników, sprzedawców, artystów, pielęgniarek itp., ludzi wszystkich zawodów i stanów społecznych, wśród których znalazłby chętnych do wstąpienia do Opus Dei. Na przykład w Apuntes íntimos, nr 373 (3 listopada 1931 r.) czytamy: „Z Bożą pomocą i aprobatą spowiednika, wkrótce spróbuję zebrać małą grupę wybranych robotników”, cyt. w Luis CANO, „Los primeros supernumerarios del Opus Dei (1930-1950)”, w Santiago MARTÍNEZ SÁNCHEZ i Fernando CROVETTO (red.), El Opus Dei. Metodología, mujeres y relatos, Thomsom Reuters Aranzadi, Pamplona 2021, str. 379. (przyp. red.).

31

Unusquisque in qua vocatione vocatus est, in ea permaneat. Servus vocatus es? non sit tibi curae: sed et si potes fieri liber, magis utere. Qui enim in Domino vocatus est servus, libertus est Domini: similiter qui liber vocatus est, servus est Christi. Pretio emptii estis, nolite fieri servi hominum. Unusquisque in quo vocatus est, fratres, in hoc permaneat apud Deum (1 Kor 7, 20-24).

Przypisy
3

«Wyspecjalizowany cel»: w dziedzinie apostolstwa świeckich przez lata dyskutowano, czy lepiej jest podążać za scentralizowanym i tradycyjnym modelem Akcji Katolickiej, który był zorientowany na współpracę świeckich w różnych działaniach parafialnych, czy też za modelem „wyspecjalizowanym”, który miał na celu włączenie katolickiego działacza w problemy społeczne środowiska. Dla Opus Dei, według jego Założyciela, każda uczciwa praca lub działalność jest narzędziem apostolstwa, dlatego Opus Dei „ma wszystkie specjalizacje” właściwe samemu życiu (przyp. red.).

4

«nie na zasadzie jakiegokolwiek zastępstwa»: Autor chce podkreślić, że apostolstwo świeckich Opus Dei w świecie jest „ich misją w Kościele” i że wyraża się ono poprzez „świeckie powołanie zawodowe”, jak powie w następnym akapicie. Oznacza to, że nie wkracza ono, ani nie jest uważane za lepsze lub nadrzędne w stosunku do apostolstwa prowadzonego ofiarnie przez zakonników w świecie: jest po prostu inne, ponieważ nie pochodzi z powołania do życia konsekrowanego, ale z chrztu, przez który Bóg wzywa wszystkich do bycia misyjnymi uczniami Chrystusa (przyp. red.).

Przypisy
5

«odróżnia nas wyraźnie»: w rzeczywistości, z socjologicznego i apostolskiego punktu widzenia, różnice z dzisiejszymi ruchami są niewielkie; różnorodność - dla św. Josemaríi - polega tutaj na uniwersalności, zarówno zjawiska duszpasterskiego, jak i komunii, którą reprezentuje Opus Dei, oraz jego wewnętrznej hierarchii. Ale to rozróżnienie nie oznacza oddalenia od tych, którzy podzielają to samo pragnienie świętości w świecie, ewangelizacji i służby Kościołowi oraz więzi komunii i braterstwa (przyp. red.).

Przypisy
32

Nolite ergo effici participes eorum. Eratis enim aliquando tenebrae: nunc autem lux in Domino. Ut filii lucis ambulate: fructus enim lucis est in omni bonitate, et iustitia, et veritate (Ef 5, 8-9).

33

J 11, 39.

Przypisy
34

Quaecumque sunt vera, quaecumque pudica, quaecumque iusta, quaecumque sancta, quaecumque amabilia, quaecumque bonae famae, si qua virtus, si qua laus disciplinae, haec cogitate (Flp 4, 8).

35

Omne, quodcumque facitis in verbo aut in opere, omnia in nomine Domini Iesu Christi, gratias agentes Deo et Patri per ipsum (Kol 3, 17).

36

Qui autem sunt Christi, carnem suam crucifixerunt cum vitiis, et concupiscentiis (Ga 5, 24).

37

Multi enim ambulant, quos saepe dicebam vobis (nunc autem et flens dico) inimicos crucis Christi (Flp 3, 18).

38

Por. J 12, 24.

39

Quorum finis interitus: quorum Deus venter est: et gloria in confusione ipsorum, qui terrrena sapiunt. Nostra autem conversatio in caelis est: unde etami Salvatorem expectamus Dominum rostrum Iesum Christum, qui reforma bit Corpus humilitatis nostrae, configuratum corpori claritatis suae, secundum operationem qua etami possit subiicere sibi omnia (Flp 3, 19-21).

Przypisy
40

Por. Ps 19, 8.

41

Mt 24, 28: Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą (przyp. red.).

Przypisy
42

Salutant vos omnes sancti, maxime autem qui de Caesaris domo sunt (Flp 4, 22).

43

Por. Fil 8-12; Ef 6, 5nn.; Kol 3, 22-25; 1 Tm 6, 1-2; 1 P 2, 18nn.

44

Hesterni sumus et vestra omnia implevimus, urbes, insulas, Castella, municypia, conciliabula, castra ipsa, tribus, decurias, palatium, senatum, forum: sola vobis reliquimus templa (Tertulian, Apologeticus, 37. Tekst polski za: Quintus Septimius Florens Tertulian, Apologetyk, tłum. dr Jan Sajdak, Księgarnia Akademicka, Poznań 1947).

Przypisy
45

Itaque quae pacis sunt, sectemur, et quae aedificationis sunt, in invicem custodiamus (Rz 14, 19).

46

Nulli malum pro mało reddentes: providentes bona non tantum coram Deo, sed etiam coram ómnibus hominibus. Si fieri potest, quod ex vobis est, cum omnibus hominibus pacem habentes (Rz 12, 17-18).

47

Łk 16, 8.

Przypisy
[6]

«rada przychodzi od nieprzyjaciela»: popularne w Hiszpanii powiedzenie, które zachęca nas do zachowania ostrożności wobec przeciwników, zwłaszcza jeśli wydają się szukać naszego dobra: w tym przypadku św. Josemaría zachęca nas do zachowania ostrożności wobec marksizmu. Motyw ten pojawia się w bajce o lwie i kozie, przypisywanej Ezopowi; tutaj pochodzi z wersji Feliksa Marii Samaniego (1745-1801), z jego bajki o psie i krokodylu. Co ciekawe, w § 35b tego samego Listu, Escrivá używa go ponownie, ale w przeciwnym znaczeniu: czasami opinia wroga może ujawnić użyteczną prawdę (przyp. red.).

48

Rz 13, 11.

49

Nolite arbitrari quia pacem venerim mittere in terram: non veni pacem mittere, sed gladium (Mt 10, 34).

Przypisy
50

Dominum autem Christum sanctificate in cordibus vestris, parati semper ad satisfactionem omni poscenti vos rationem de ea, quae in vobis est, spe (1 P 3, 15).

Przypisy
51

2 Kor 5, 14.

52

Sollicitudine non pigri, spiritu ferventes (Rz 12, 11).

53

Por. Ef 5, 15-16.

54

Ergo dum tempus habemus, operemur bonum ad omnes, maxime autem ad domesticos fidei (Gal 6, 10).

55

Ps 2, 8.

Przypisy
56

1 Tes 5, 14.

57

Audivimus enim Inter vos quosdam ambulare inquiete, nihil operantes, sed curiosa agentes (2 Tes 3, 11).

58

Iis autem, qui eiusmodi sunt, denunciamus, et obsecramus in Domino Iesu Christo, ut cum silentio operantes, suum panem manducent (2 Tes 3, 12).

Przypisy
59

Haec itaque cum audisset, quoniam Ozias promisisset quo transacto Quito die trade ret civitatem, misit ad presbyteros Chabri et Charmi. Et venerunt ad illam, et dixit illis: quod est hoc verbum, in quo consensit Ozias, ut tradat civitatem Assyriis si intra quinque dies non venerit vobis adiutorium? Et qui estis vos, qui tentatis Dominum? Non est iste sermo, qui misericordiam provocet, sed potius qui iram excitet, et furorem ascendat. Posuistis vos tempus miserationis Domini, et in arbitrium vestrum, diem constituistis ei (Jdt 8, 9-13).

60

Per manus autem Apostolorum fiebant signa, et prodigia multa in plebe. Et erant unanimiter omnes in porticu Salominis (Dz 5, 12).

Przypisy
61

Por. Mt 22, 21.

Przypisy
62

J 8, 32.

Przypisy
[7]

«rada przychodzi od nieprzyjaciela»: patrz uwaga w § 24 (przyp. red.).

Przypisy
[8]

«nie jest zadaniem kościelnym»: mówiąc inaczej, dla Escrivy apostolstwo jest zadaniem każdej osoby, a nie instytucji, bo ta ogranicza się do udzielania wskazówek i pomocy duszpasterskiej ludziom, którzy należą lub zbliżają się do Opus Dei. Zakłada, że działanie apostolskie jest zawsze odpowiedzialnością i owocem inicjatywy członków, współpracowników lub przyjaciół, którzy korzystają z kierownictwa i duchowej pomocy im udzielanej (przyp. red.).

[9]

«nie ma niuansu konfesyjnego»: misja uczniów Jezusa w świecie wypływa ze świadomości chrzcielnej i rozwija się w osobistych relacjach, które każdy posiada. Z tego powodu może nie mieć oficjalnie katolickiego lub „konfesyjnego” wymiaru, ponieważ wypływa osobistego przeżywania wiary i wyraża się w wykonywaniu zawodu lub innego świeckiego zajęcia (przyp. red.).

Przypisy
63

Por. Mt 22, 15-22; Mk 12, 13-17; Łk 20, 20-26; Rz 13, 1-7.

64

Dz 16, 37.

65

Dz 22, 25-28; por. tamże 25, 11.

Przypisy
66

2 P 1, 10 (Vg): tłumaczenie Neovulgaty usunęło «per bona opera» z tekstu Vulgaty, którą cytuje tutaj św. Josemaría. W piątym wydaniu Biblii Tysiąclecia (1999) wers ten brzmi: «bardziej jeszcze, bracia, starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór!».

Przypisy
[10]

«przekazywanie doktryny»: św. Josemaría często używa tego wyrażenia jako synonimu objaśniania prawdy chrześcijańskiej, depozytu wiary, w najróżniejszych kontekstach i formach, lub, innymi słowy, szerzenia przesłania Ewangelii poprzez działalność osobistą i zawodową (przyp. red.).

67

Rz 10, 14.

Przypisy
68

2 Tm 4, 2.

[11]

«Quidquid recipitur ad modum recipientis recipitur»: „To, co jest przyjmowane, jest przyjmowane zgodnie z możliwościami odbiorcy” jest typowo scholastycznym aforyzmem filozoficznym. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae, I, q. 75, a. 5; por. także Scriptum super Sententiis, lib. 4, d. 49, q. 2 (przyp. red.).

69

Dixit itaque ei Pilatus: ergo rex es tu? Respondit Iesus: tu dicis quia rex sum ego. Ego in hoc natus sum, et ad hoc veni in mundum, ut testimonium perhibeam veritati: omnis qui est ex veritate, audit vocem meam (J 18, 37).

70

Propter quod deponentes mendacium, loquimini veritatem unusquisque cum proximo suo, quoniam sumus invicem membra (Ef 4, 25).

Przypisy
71

Kol 4, 5-6.

Przypisy
72

Nam Piscatorem Petrum, Matthaeum vero telonearium scimus; et post conversionem suam ad piscationem Petrus rediit, Matthaeus vero ad telonei negotium non resedit: quia aliud est victum per piscationem quaerere, aliud autem telonei lucris pecunias augere. Sunt enim pleraque negotia, quae sine peccatis exhiberi aut vix aut nullatenus possunt. Quae ergo ad peccatum implicant, ad haec necesse est ut post conversionem animus non recurrat (Grzegorz Wielki, In Ev. hom., XXIV).

Przypisy
[12]

«Towarzystwo Biblijne»: pierwotnie nazywane Brytyjskim i Zagranicznym Towarzystwem Biblijnym lub po prostu Towarzystwem Biblijnym, zostało założone w 1804 roku. Wraz z innymi towarzystwami biblijnymi jest częścią Zjednoczonych Towarzystw Biblijnych, których celem jest udostępnianie Biblii na całym świecie. „Armia Zbawienia”: The Salvation Army to odłam protestantyzmu i chrześcijańska organizacja charytatywna, założona w 1865 roku (przyp. red.).

Przypisy
[13]

«żebyście nie oddawali pola w żadnym ustroju»: opcja zaproponowana przez Escrivę polega na podążaniu za własnym powołaniem zawodowym, chyba że hierarchia katolicka zaleci co innego. W przypadku Opus Dei pojawia się czasem oskarżenie o kolaborację z reżimem generała Franco, ponieważ dwóch jego członków weszło do hiszpańskiego rządu w 1957 roku, a inni zrobili to w kolejnych latach. Jednak hiszpańska hierarchia katolicka nie zniechęcała, ale raczej wspierała współpracę katolików z reżimem Franco, ponieważ - choć nie uznawał on swobód politycznych - wydawał się gwarantować obecność ewangelicznego przesłania w życiu publicznym. Por. GONZÁLEZ GULLÓN - COVERDALE, Historia del Opus Dei, str. 221-225; 227-234 (przyp. red.).

Przypisy
73

Ef 5, 32.

74

Por. Mt 19, 11 nn.; 1 Kor 7, 25-40. «przewyższa małżeństwo»: zgodnie z deklaracją Soboru Trydenckiego. Por przyp. do § 10d (przyp. red.).

[14]

«pieśniami ludzkiej miłości do tego, co Boskie»: nawiązanie do twórczości poetyckiej św. Jana od Krzyża (1542-1591), który napisał niektóre ze swoich wierszy w stylu ludzkich pieśni miłosnych innych autorów renesansowych, nadając im znaczenie duchowe (przyp. red.).

Przypisy
75

Pnp 8, 6.

76

Pnp 8, 7.

Przypisy
[15]

«nie jest po chrześcijańsku zalecać»: św. Josemaría proponuje bardzo wysoki ideał powołania do małżeństwa, powołania do świętości, pośród coraz bardziej permisywnego klimatu, który rozprzestrzeniał się w zachodnim społeczeństwie w latach sześćdziesiątych XX wieku. Nie chce, aby okresowa wstrzemięźliwość była rozumiana jako „katolicka” metoda antykoncepcji, która mogłaby być stosowana bez uwzględnienia aspektów medycznych, ludzkich i duchowych, jakie taki wybór pociąga za sobą dla każdej osoby. W następnym akapicie stwierdza, że w szczególnych przypadkach „może, a nawet powinna być dozwolona”, ale zaleca zasięgnięcie porady lekarza i kapłana. Pragnie pomóc tym, którzy pragną przeżywać swoje małżeństwo w sposób chrześcijański i święty, a jednocześnie muszą oddalić od siebie kolejne narodziny. Ogólnie mówiąc, jego słowa są spójne z podejściem duszpasterskim i katolicką praktyką moralną obowiązującą w latach 1959-1966, kiedy to List jest datowany i kiedy został wydrukowany. Takie podejście widać w niektórych dziełach teologii moralnej z tamtych lat, które znajdowały się w osobistej bibliotece św. Josemaríi. Doktryna ta została później wyjaśniona i udoskonalona przez encyklikę Humanae vitae (1968) św. Pawła VI. Humanae vitae nawiązuje do „poważnych powodów” jako warunku, aby w sposób godziwy oddalać narodziny dziecka za pomocą metod naturalnych (por. nr 16). Jednocześnie wyjaśnia, że metody te nie mogą być oddzielone od „odpowiedzialnego rodzicielstwa” i cnoty czystości. W okresie, w którym ukazał się List św. Josemaríi, toczyła się debata teologiczna na ten temat, a samo Magisterium wciąż doskonaliło swoje stanowisko, zgodnie z liniami wskazanymi już w 1965 r. przez Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II (numery 50-51). Obecny Katechizm Kościoła Katolickiego, numery 2369-2370, podejmuje sformułowanie Humanae vitae, wzbogacone przez Magisterium św. Jana Pawła II (przyp. red.).

[16]

«bardzo mocnymi słowami»: Pamiętajmy, że św. Josemaría pisał dla tych, którzy dobrze znali jego sposób mówienia, szczery i nieskrępowany. Jednocześnie często używał hiperboli w swoich kazaniach i pismach, aby podkreślić jakąś naukę, jak wtedy, gdy powiedział, że uwierzyłby swoim dzieciom bardziej niż tysiącu jednomyślnych notariuszy (por. En dialogo con el Señor, op. cit., str. 282). lub że wolałby raczej odgryźć sobie język zębami i wypluć go (cytowane przez Javiera ECHEVARRÍA, homilia, 20 czerwca 2006 r., w "Romana" 42 [2006], str. 84) i w wielu innych przypadkach, gdy wypowiada się z dużą dozą ekspresji. Są to hiperboliczne wyrażenia, których najwyraźniej nie zamierzał traktować dosłownie. Każdy, kto zna miłość Escrivy do jego rodziców, jego zdolność do przebaczania i jego zrozumienie ludzkich słabości, co jest widoczne w jego pismach, począwszy od tego Listu, może wywnioskować, że nigdy nie spełniłby tego, co tu mówi. Ale on chce użyć „bardzo mocnych słów”, aby uwrażliwić swoich czytelników na dramat, jakiego doświadczają ci, którzy odkrywają, że są niechcianymi dziećmi. Jest to poważny problem egzystencjalny i psychologiczny, który jest szczególnie dotkliwy w naszym społeczeństwie, przy ogromnym rozpowszechnieniu metod antykoncepcyjnych i praktyk aborcyjnych, w wyniku tak zwanej rewolucji seksualnej, która już nadchodziła, gdy św. Josemaría pisał te słowa. Chce wyjaśnić, że model świętości, który proponuje małżeństwom, obejmuje „czystą miłość” między małżonkami i wielką miłość do dzieci i, z wyjątkiem poważnych powodów, bez obaw przed potomstwem, którym Bóg chce ich obdarzyć (przyp. red.).

[17]

«niedługo na świecie zostaną tylko Murzyni i katolicy»: sformułowanie to (oryg. hiszp.: „negros y católicos”) należy rozumieć w kontekście historycznym dążenia do uznania praw obywatelskich w Stanach Zjednoczonych w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, kiedy List ten został napisany. Lata te zbiegły się z rozprzestrzenianiem się środków kontroli urodzeń w USA, którym afroamerykańscy działacze przypisywali rasistowską motywację. Katolicy również sprzeciwiali się takim środkom, choć ze pobudek moralnych. Ironiczne zdanie członka Dzieła, które cytuje Escrivá, ma na celu wyśmiewanie rasistowskich i antykatolickich uprzedzeń niektórych grup w społeczeństwie, które ubolewały nad wyższym wskaźnikiem urodzeń Afroamerykanów i katolików. Św. Josemaría korzysta z okazji, aby ośmieszyć rasizm - sprowadzając go do absurdu - pokazując jego bezsensowność jak i potępić wszelką dyskryminację na tle rasowym lub religijnym.

W połowie lat sześćdziesiątych XX wieku w USA powszechne było określanie Afroamerykanów mianem „negro” (liczba mnoga „negroes”). Martin Luther King Jr, Malcolm X i inni antyrasistowscy działacze używali go jako oczywistego zwrotu, podobnie jak opinia publiczna. Potwierdza to np. książka Roberta PENNA WARRENA, Who Speaks for the Negro?, New York, Random House, 1965, powstała w tym samym czasie co Listu, która zawiera wywiady z głównymi przywódcami ruchu na rzecz praw obywatelskich.

W 1972 r. pewien Afroamerykanin zapytał Escrivę, jak poprawić jego apostolstwo wśród swojej rasy (mężczyzna powiedział, dosłownie, „apostolstwo wśród czarnych” - to wyrażenie w języku hiszpańskim nie miało tak pejoratywnego znaczenia, jakie ma obecnie, zwłaszcza w innych językach). Św. Josemaría odpowiedział: „Spójrz, mój synu, przed Bogiem nie ma czarnych ani białych: wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy równi! Musimy pokonać barierę ras, ponieważ nie ma żadnej bariery: wszyscy jesteśmy tego samego koloru: koloru dzieci Bożych”, notatki ze spotkania, 3 kwietnia 1972 r., w Crónica (1972), t. 5, str. 106-107. (przyp. red.).

Przypisy
77

Audacius autem scripsi vobis, fratres, ex parte tanquam in memoriam vos reducens: propter gratiam, quae data est mihi a Deo (Rz 15, 15).

78

Quod si invicem mordetis, et comeditis: videte ne ab invicem consumamini (Ga 5, 15).

Przypisy
79

Mt 16, 24.

[18]

«w 1931 roku nabrała kształtu»: wydarzenie to było wielokrotnie przywoływane przez założyciela Opus Dei, który uważał je za ważne światło od Boga (por. Andrés VÁZQUEZ DE PRADA, El Fundador del Opus Dei, t. I, Madrid, Rialp, 1997, str. 388-392) (przyp. red.).

80

Etenim illud facitis in omnes fratres in universa Macedonia. Rogamus autem vos, fratres, ut abundetis magis, et operam detis ut quieti sitis, et ut vestrum negotium agatis, et operemini manibus vestris, sicut praecepimus vobis: et ut honeste ambuletis ad eos, qui foris sunt: et nullius aliquid desideretis (1 Tes 4, 10-12). Et pax Christi exsultet in cordibus vestris, in qua et vocati estis in uno corpore: et grati estote (Kol 3, 15).

Ten rozdział w innym języku