List nr 3

[Res omnes. O misji chrześcijan w życiu społecznym]

Wszystko to, co jest albo wydaje się nowe, zarówno jeśli odnosi się do doktryny, jak również do sposobu jej przekazywania i wprowadzania w życie, powinno — przynajmniej w teorii — otwierać nową drogę, choćby ta nowa nauka albo nowe działanie całkowicie odpowiadały rzetelnej chrześcijańskiej wiedzy i tradycji.

Z tego względu wypada, żebym powiedział Wam raz jeszcze, że Dzieło nie zaistniało po to, żeby wynaleźć coś nowego, a tym bardziej, żeby dokonywać w Kościele jakiejś reformy. Dzieło wiernie przyjmuje wszystko to, co Kościół określa jako pewne, jeśli chodzi o wiarę i moralność Jezusa Chrystusa. Nie chcemy wyzwalać się ze świętych więzów powszechnej dyscypliny chrześcijan. Przeciwnie — z łaską Pana, który niech mi wybaczy ten pozorny brak pokory — chcemy pozostać najlepszymi synami Kościoła i Papieża.

Aby ten wysiłek został uwieńczony sukcesem, trzeba miłować wolność. Unikajcie nadużycia, które wydaje się wyjątkowo silne w naszych czasach (można je dostrzec i faktycznie wciąż pojawia się w krajach całego świata). Przejawia się ono w dążeniu, sprzecznym z godziwą niezależnością ludzi, do tworzenia jednej grupy posiadającej wspólną, jedną opinię w kwestiach, w których można mieć różne, odmienne opinie; w tworzeniu tymczasowych doktrynalnych dogmatów i obronie tego fałszywego osądu przy pomocy gorszącej propagandy skierowanej przeciwko tym, którzy są na tyle szlachetni, żeby się temu nie poddawać.

Konieczność pokory

Instaurare omnia in Christo — odnowić wszystko w Chrystusie1, mówi św. Paweł do Efezjan. Odnawiajcie świat w duchu Jezusa Chrystusa, umieszczajcie Chrystusa na szczycie, a także wewnątrz wszystkich spraw. Przybywamy uświęcać każdy uczciwy ludzki trud na tym świecie: codzienną pracę wykonywaną w świecki i doczesny sposób w służbie Kościoła, Ojca Świętego i wszystkich dusz.

Aby to osiągnąć, powinniśmy bronić wolności. Wolności członków tworzących jedno mistyczne ciało z Chrystusem, który jest głową, i z Jego namiestnikiem na ziemi. Wydaje się, że sprawy niebieskie zostały oderwane od spraw tego świata, które w ten sposób zostały pozbawione głowy. Bóg, jednakże, umieścił jako głowę wszystkich spraw wcielonego Chrystusa. Dlatego jedność, harmonijny związek zostaną osiągnięte, kiedy wszystkie sprawy będą poddane jednej głowie, którą jest Chrystus.

Powiemy ze Świętym Ireneuszem: Jeden jest Bóg Ojciec (…) i jeden Chrystus Jezus, nasz Pan, który przyszedł dla powszechnego zbawienia, aby na nowo zgromadzić wszystko w sobie. Jest też pod każdym względem człowiekiem, istotą ukształtowaną przez Boga i tak, przybierając dla siebie naturę człowieka, sprawił, że niewidzialny stał się widzialnym, niepojęty stał się zrozumiałym, a niecierpiętliwy gotowym do cierpienia. Słowo więc stało się człowiekiem, gromadząc na nowo wszystko w sobie po to, by jako Słowo Boże mógł on przewodzić istotom ponad niebiańskim, duchowym i niewidzialnym, ale też by miał władzę nad tymi, które są widzialne i cielesne, biorąc na siebie ów prymat i siebie samego ustanawiając głową Kościoła, przyciągnął wszystko do siebie w odpowiednim czasie2.

Teraz zrozumiemy wzruszenie owego biednego kapłana3, który jakiś czas temu odczuł w głębi duszy te Boże słowa: et ego, si exaltatus fuero a terra, omnia traham ad meipsum — a Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystko do siebie4. Równocześnie kapłan ten jasno ujrzał znaczenie, jakie Pan w owej chwili chciał nadać następującym słowom Pisma: trzeba umieścić Chrystusa na szczycie wszelkiej ludzkiej działalności. Kapłan ten wyraźnie zrozumiał, że codzienną pracą we wszystkich zawodach świata trzeba pogodzić ziemię z Bogiem w taki sposób, że to, co świeckie — nawet jeżeli pozostaje świeckie — zamienia się w to, co święte, w to, co poświęcone Bogu — ostatecznemu celowi wszystkich rzeczy.

Uświęcenie pracy

Istnieje wielowiekowa przerwa, niewytłumaczalna i bardzo długa, w której ta nauka rozbrzmiewała i rozbrzmiewa niczym nowość. Poszukiwanie chrześcijańskiej doskonałości przez uświęcenie codziennej pracy — każdy powinien robić to za pośrednictwem swojego zawodu i w swoim własnym stanie. Na przestrzeni wielu wieków uważano pracę za coś pospolitego. Uważano ją, nawet wśród osób o wielkich zdolnościach teologicznych, za przeszkodę dla świętości ludzi.

Moje Córki i moi Synowie, każdemu, kto wyklucza uczciwą ludzką pracę — ważną albo skromną — stwierdzając, że nie może być ona uświęcona i uświęcająca, możecie powiedzieć z pewnością, że Bóg nie powołał go do Dzieła.

Trzeba będzie się modlić, powinniśmy się modlić, i będziemy musieli cierpieć, żeby usunąć ten błąd w myśleniu dobrych ludzi. Nadejdzie jednak chwila, w której w oparciu o ludzką pracę we wszystkich jej rodzajach zarówno umysłowych, jak i fizycznych, wzniesie się jednym głosem wołanie chrześcijan mówiących: cantate Domino canticum novum: cantate Domino omnis terra! — śpiewajcie Panu pieśń nową, śpiewaj Panu, ziemio cała!5

Aby dokonać wyłomu w ludzkiej świadomości po tak wielu wiekach błędu lub zapomnienia o obowiązkach chrześcijanina, powinniście być przyjaciółmi pracy. Nie uświęcimy się bez pracy. Nie jest to możliwe, dlatego że praca jest materią, którą powinniśmy uświęcać, a także jest narzędziem uświęcenia.

Powinniście być wierni, mocni, posłuszni. Potrzebujecie ludzkich cnót, wielkiego serca, lojalności. Prosząc o to, nie proszę Was o nadzwyczajne rzeczy. Proszę Was po prostu o to, żebyście dotknęli głową niebios. Macie do tego prawo, dlatego że jesteście dziećmi Bożymi. Jednakże równocześnie proszę Was, żeby Wasze nogi, Wasze stopy pewnie stąpały po ziemi, żeby uwielbiać Pana, Naszego Stwórcę, poprzez świat i ziemię, i ludzką pracę.

Kontempluję już, jak moje dzieci (powtarzam, jesteśmy dziećmi Bożymi) poprzez wieki działając w sposób profesjonalny, z mądrością artysty, ze szczęściem poety, z pewnością nauczyciela i ze skromnością bardziej przekonującą niż wymowność, poszukują — dążąc do chrześcijańskiej doskonałości w swoim zawodzie i w swoim stanie pośród świata — dobra całej ludzkości.

Powinniśmy miłować wszelką ludzką pracę, ponieważ praca jest środkiem uświęcenia dusz i do oddania chwały Bogu. Jeżeli praca, każda uczciwa ludzka praca jest środkiem, nikt nie będzie w stanie otoczyć brzegami tego niezmierzonego morza apostolstwa, tej ludzkiej i Boskiej panoramy, jaka jawi się przed naszymi oczami.

Kiedy to nasze apostolstwo wykrystalizuje się kanonicznie — zgodnie z prawem Kościoła — powiemy to samo: jest to bezbrzeżne morze, ale wskażemy jakąś konkretną pracę, ponieważ tak się zwykle robi.

Wy i ja wiemy i wierzymy, że jedyną misją tego świata jest oddawanie chwały Bogu. To życie ma sens tylko o tyle, o ile zwraca się ku wiecznemu Królestwu Stwórcy. Dlatego św. Paweł pisze: A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko niech będzie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego6. W Pierwszym Liście do Koryntian czytamy zaś: Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie7. Wszyscy jesteśmy zatem zobowiązani do pracy, dlatego że praca jest nakazem Bożym, a Boga trzeba słuchać z radością: servite Domino in laetitia! — służcie Panu z weselem!8

Osobiste uświęcenie w codziennych zajęciach

Praca staje się nadprzyrodzona, ponieważ jej celem jest Bóg i pracę wykonuje się z myślą o Nim w akcie posłuszeństwa. Nie powinniśmy opuszczać miejsca, w którym zaskoczyło nas wezwanie Pana. Musimy zamienić w służbę Bogu całe nasze życie: pracę i odpoczynek, płacz i uśmiech. Na roli, w warsztacie, w nauce czy w działalności publicznej powinniśmy być wierni zwykłemu sposobowi życia, zamieniać wszystko w narzędzie uświęcenia i w przykład apostolski, nie posługując się nigdy Kościołem ani Dziełem — każdy na swoją osobistą odpowiedzialność.

W pracy codziennej, w rodzinie i społeczeństwie mamy osobisty obowiązek poszukiwania świętości, do której jesteśmy powołani w związku z samym faktem bycia chrześcijanami, dlatego że słowa Nauczyciela są jasne: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski9.

Zobaczcie, co napisał św. Jan Chryzostom: to prawda, że wszyscy ludzie muszą wzrastać do tego samego wzrostu. I tym, co spowodowało nieład na całej ziemi, jest myślenie, że tylko mnich jest zobowiązany do większej doskonałości, a pozostali mogą żyć po swojemu. Jednakże tak nie jest!10.

Staramy się, żeby wszyscy ludzie zrozumieli, że nie można dzielić ludzi na dwie kategorie: tych, którzy pracują, i tych, którzy uważają, że praca ich upokarza. Ponieważ praca to służba, do której świadczenia my wszyscy chrześcijanie jesteśmy zobowiązani, z miłości do Boga, a przez Niego do całej ludzkości.

Tym, którzy nie chcą zrozumieć, odważam się powiedzieć: qui parce seminat, parce et metet: et qui seminat in benedictionibus, de benedictionibus et metet — kto skąpo sieje, ten i skąpo zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie11. Właśnie powiedziałem Wam słowami Apostoła — że nie wystarczy pracować dużo, ale że trzeba pracować ze spojrzeniem nadprzyrodzonym, dlatego że jeżeli nie będziemy pracować w ten sposób, nie otrzymamy błogosławieństw z nieba.

Moje Córki i moi Synowie, chcę się z Wami podzielić zmartwieniem, moim wielkim zmartwieniem: nie rozumieją mnie. Już cztery lata mówię to samo i nie rozumieją. Wydaje się, że nie mieści im się ani w głowie, ani w sercu tak wielki, choć nieprzyciągający uwagi chrześcijański heroizm. Jednakże nasza hojność, choćby była pełna, nie da się porównać do owej nieskończonej i pełnej miłości hojności Boga-Człowieka, który oddaje się w ofierze za nasze zbawienie, przelewając ostatnią kroplę swojej krwi, aż do ostatniego tchnienia. Dlatego staramy się, by nasze oddanie było hojne, oparte na miłości do Boga, choćby nie brakowało trudności.

Powołanie do apostolstwa pośród pracy

Święty Mateusz opowiada nam: Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo»12.

Rozdziera serce okrzyk Syna Bożego, który płacze, dlatego że żniwo jest wielkie, ale robotników mało. Proście ze mną Pana żniwa, w tym nadprzyrodzonym sensie, żeby posłał robotników, ludzi wszystkich ras i wszystkich zawodów i klas społecznych do pracy w tym Dziele: rogate ergo Dominum messis, ut mittat operarios in messem suam!— proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Dzięki modlitwie, znajdzie się wiele dusz, które odczują Boże powołanie rozpalające pragnienie poszukiwania doskonałości pośród świata.

Jeżeli zapytacie mnie, jak dostrzec Boże powołanie, jak zdać sobie z niego sprawę, powiem Wam, że jest to nowa wizja życia13. To tak, jakby wewnątrz nas zapaliło się światło. To tajemniczy impuls popychający człowieka do poświęcenia najszlachetniejszych energii działalności, która wraz z praktyką przybiera charakter zawodu. Ta życiowa siła, która ma w sobie coś z lawiny, pociągającej za sobą wszystko, jest tym, co inni nazywają powołaniem.

Powołanie prowadzi nas do odnalezienia w naszym życiu miejsca, które będziemy utrzymywać z zapałem i radością, pełni nadziei nawet w chwili śmierci. Jest tym, co nadaje poczucia misji w pracy, tym, co uszlachetnia nasze istnienie i nadaje mu wartość. Jezus wkracza do duszy — Twojej, mojej — biorąc ją w posiadanie. Tym właśnie jest powołanie.

Stają się rzeczywistością owe słowa Apokalipsy: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną14. Wezwanie Boga jest czymś niezwykle cennym. Ciśnie mi się na usta przypowieść, którą w trzynastym rozdziale swojej Ewangelii, opowiada nam św. Mateusz: Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił ją15. To obraz naszego powołania, które umieliśmy przyjąć z miłością, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że to coś bożego, jak szlachetny kamień o bezcennej wartości.

Powołanie to ukryty skarb, który znajdują tylko ci, których prawdziwie wybiera Bóg: komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą16. Kiedy odczujecie znaczenie tej łaski Boga, nie zapomnijcie przypowieści o ukrytym skarbie: quem qui invenit homo, abscondit, et prae gaudio illius vadit, et vendit universa quae habet, et emit agrum illum — znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał i kupił tę rolę: to bardzo ludzkie, a jednocześnie nadprzyrodzone, by skrywać łaski Boga!

Spójrzcie, jak Jezus szukał tych, których chciał, żeby poszli za Nim. Piotra i jego brata Andrzeja, którzy byli rybakami, znalazł, kiedy zarzucali sieci w morze. Posłuchajcie, co do nich powiedział: venite post me, et faciam vos fieri piscatores hominum — pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi17. Piotr i Andrzej, porzucając natychmiast wszystko, poszli za Nim.

Jest jeszcze inny człowiek, nie wymieniony z imienia — opowiada nam o tym św. Mateusz: Magister — Nauczycielu, stwierdza, sequar te quocumque ieris, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz. Pan odpowiedział mu: Lisy mają nory, a ptaki podniebne — gniazda, lecz Syn człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć18. Nie trzeba się bać — moje Córki i moi Synowie — niebezpieczeństw, przeciwności, surowości służby Bożej.

Panie — prosi Go jeden z Jego uczniów — pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca. Lecz Jezus mu odpowiedział: «Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych»19. Temu zaś, który Mu powiedział: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu, odpowiedział Jezus: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego20.

Tym, którzy mają światło w duszy; którzy czują się wewnętrznie popychani do poszukiwania chrześcijańskiej doskonałości w świecie, przed rozpoczęciem drogi mówię, że ten, kto poprzez powołanie wiąże się, angażuje duchowo, jeżeli nie chce oszukiwać samego siebie, trzeba, żeby zrezygnował z wszelkich doradców i projektów nie należących do tej więzi. W przeciwnym razie tworzyłoby się tyle grup, ile jest osób i więź nadprzyrodzona i cywilna nie przyniosłaby skutku, a nawet mogłaby stać się szkodliwa, dlatego że zostałoby zniszczone posłuszeństwo.

Moje Dzieci, zdarzają się często ludzie, którzy w sprawie powołania osądzają innych i udzielają im rad, mimo że sami nigdy nie odczuwali osobistego niepokoju wywołanego owym Bożym okrzykiem: venite post me! — pójdźcie za Mną!21. Bądźcie głęboko wdzięczni za otrzymane powołanie. Pamiętajcie, że to prawda, że Wasze powołanie ma tylko jedną drogę i że po tej drodze można kroczyć powoli, iść z pośpiechem, biec albo skakać. W Dziele nie zamykamy dusz w sztywnych ramach, nie wkładamy ludzi w stalową formę charakteryzującą się gestami, zachowaniami i słowami spoza rzeczywistości świata, dlatego że żyjemy w świecie dla Boga.

Powołanie do świętości pośród świata

Tym, którzy twierdzą, że to utopia, odpowiadam na bazie doświadczenia wielu dusz następującymi słowami św. Jana Chryzostoma: gdzie są teraz ci, którzy mówią, że nie jest możliwe zachowanie cnoty przez tego, kto żyje pośród miasta, tylko że trzeba odejść i żyć w górach? Jak gdyby nie było możliwe cnotliwe życie tego, kto zarządza domem, ma żonę i opiekuje się dziećmi22.

W każdym stanie, we wszystkich uczciwych zajęciach, aby osiągnąć świętość, nie mając powołania zakonnego, nie trzeba uciekać od świata. Jest nam dobrze w miejscu, które zajmujemy na ziemi. Mam pewność, że powołanie — szczególne powołanie, o którym mówię Wam w tym liście — jest dla wielu, dlatego że w Dziele nie dzielimy ludzi. Interesują nas wszystkie dusze, a w związku z tym potrzeba narzędzi każdego rodzaju. Iterum simile est regnum caelorum sagenae missae in mare, et ex omni genere piscium congreganti23; dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju.

Kiedy ustami Jeremiasza Pan przepowiada przyszłe wyzwolenie narodu hebrajskiego, który przebywa na wygnaniu; i ukazuje, że jeżeli przedtem wyprowadził ich z Egiptu, teraz wyprowadzi ich sługi de terra Aquilonis et de cunctis terris — z ziemi północnej i ze wszystkich ziem24, myślę, że będzie wiele powołań do Dzieła Bożego, bardzo różnorodnych. Pan przyprowadzi je ze wszystkich warstw społecznych, posiadających wszelkie talenty, spośród tych, którzy są na górze i tych, którzy są na dole i — jak ponownie mówi Jeremiasz — spośród tych, którzy są we wnętrzu ziemi.

Posłuchajcie proroka: Oto posyłam po wielu rybaków — wyrocznia Pana — by ich wyłowili, a następnie poślę wielu myśliwych, by polowali na nich na wszystkich górach i na wszystkich pagórkach, i we wszystkich rozpadlinach skalnych. Albowiem oczy moje patrzą na wszystkie ich drogi25.

Jesteśmy narzędziami w ręku Boga, qui omnes homines vult salvos fieri — który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni26. Moje dzieci, przez prawdziwie kontemplacyjną formację naszego ducha, powinny odczuwać wewnątrz duszy potrzebę poszukiwania Boga, odnajdowania Go i obcowania z Nim zawsze, wielbiąc Go z miłością pośród trudów swojej codziennej pracy, która jest ziemską troską, ale oczyszczoną i podniesioną do porządku nadprzyrodzonego. Muszą również odczuwać potrzebę przeobrażania całego swojego życia w apostolstwo, które wypływa z duszy, żeby przekładać się na uczynki zewnętrzne: Caritas mea cum omnibus vobis in Christo Iesu — miłość moja z wami wszystkimi w Chrystusie Jezusie27.

Jedność życia. Prawość intencji. Synostwo Boże

Z tego, co napisałem, można wnioskować, że dla dzieci Bożych, które On powołał do swojego Dzieła, konieczna jest jedność życia. Ma ona dwie strony: wewnętrzną, która czyni nas kontemplacyjnymi, i apostolską — poprzez naszą pracę zawodową, która jest widzialna i zewnętrzna.

Jeszcze raz powtórzę: nasze życie to praca i modlitwa. I odwrotnie — modlitwa i praca. Dlatego że nadchodzi chwila, w której nie da się rozróżnić tych dwóch pojęć, tych dwóch słów: kontemplacji i działania, które ostatecznie znaczą to samo w umyśle i w sumieniu.

Posłuchajcie tego, co mówi św. Tomasz: Kiedy mamy dwie rzeczy, z których jedna jest racją istnienia i poznawania drugiej, skupienie uwagi na jednej nie przeszkadza i nie osłabia skupienia uwagi na drugiej (…). A ponieważ święci patrzą na Boga jako na rację wszystkiego, co czynią lub poznają, dlatego gdy zajmują się rzeczami postrzegalnymi, żeby je zmysłami poznawać, albo jakimikolwiek bądź innymi, żeby je kontemplować lub czynić, w żaden sposób nie przeszkadza im to w kontemplacji Boga, i na odwrót28.

Aby nie stracić jedności życia, postawmy Boga jako cel wszystkich prac, które wykonujemy non quasi hominibus placentes, sed Deo qui probat corda nostra — aby się podobać nie ludziom, ale Bogu, który bada nasze serca29. Poza tym trzeba poszukiwać Bożej obecności: quaerite Dominum et confirmamini, quaerite faciem eius semper — szukajcie Pana i bądźcie umocnieni, szukajcie oblicza Jego zawsze!30

Wznieście serce do Boga, kiedy nadejdzie ciężka chwila dnia, kiedy zechce wedrzeć się do duszy smutek, kiedy odczujemy ciężar trudu życia, mówiąc miserere mei, Domine, quoniam ad te clamavi tota die: laetifica animam servi tui, quoniam ad te Domine animam meam levavi — Panie, zmiłuj się nade mną, bo nieustannie wołam do Ciebie. Rozraduj życie swego sługi, bo ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę31.

Jesteśmy sługami Boga i dziećmi Boga. Jako Jego słudzy możemy cieszyć się, słuchając owych słów z Dziejów Apostolskich: Nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali32. Jako dzieci Boże możemy rozważać z radością to, co św. Paweł pisze do Galatów: A to mówię: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom.

My również, dopóki byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli „żywiołów tego świata”. Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej33.

W Ewangelii są dwie postacie, które w chwili ogólnego tchórzostwa pozostają odważne: Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, chociaż ukrytym, i bogaty człowiek imieniem Nikodem. Pośród ogólnego strachu, opuszczenia, które dotknęło Jezusa Chrystusa, otoczonego tylko niewiastami — Jego Matką, owymi świętymi niewiastami — i młodzieńcem — Janem, ci, którzy ukrywali się, kiedy Nauczyciel żył, pojawiają się ponownie zgodnie z tym, co opowiadają nam Ewangeliści. Józef, który prosi Piłata, żeby pozwolił mu zabrać Ciało. Nikodem, żeby sporządzić około stu funtów kosztownej mieszaniny mirry i aloesu.

Niemniej jednak, chociaż przebywali z Jezusem i miłowali Go, przypomnijcie sobie ten ustęp z Ewangelii wg św. Jana34, kiedy Pan mówi Nikodemowi: nisi quis renatus fuerit denuo, non potest videre regnum Dei — jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. Nikodem odpowiada: quomodo potest homo nasci, cum sit senex — jakże może się człowiek narodzić, będąc starcem? Nie będę powtarzał Wam tutaj całego ustępu. Nikodem nie był osobą niewykształconą. Jezus pyta go: tu es magister in Israël et haec ignoras? Nisi quis renatus fuerit, nauczał Nauczyciel, ex aqua et Spiritu Sancto non potest introire in regnum Dei — Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz?Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. A w innym miejscu: sic est omnis qui natus est ex spiritu — tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.

Miłość do Boga. Ufność w Bogu

Synostwo Boże jest czymś oczywistym. Oni tego nie rozumieli. Dziękujcie, bo wiecie, że jesteście prawdziwymi dziećmi Boga, bo wiecie to, o czym pisze św. Jan, że Bóg jest sprawiedliwy, i że ten, kto żyje według sprawiedliwości, praktykując cnoty, jest prawomocnym synem Boga35.

Będę Was dalej napominał za św. Janem: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy36. Święty Paweł utwierdza nas w tym wierzeniu, kiedy pisze: Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko istnieje, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienia. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, od Jednego wszyscy pochodzą. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich braćmi swymi, mówiąc: Oznajmię imię Twoje braciom moim, pośrodku zgromadzenia będę Cię wychwalał. I znowu: Oto Ja i dzieci moje, które Mi dał Bóg37.

Jeżeli jednak nie będziemy się starali żyć jak dzieci Boże, utracimy ufność w Boga, co oznacza utratę wielkiej części Miłości — życie okaże się dla nas ciężkie i gorzkie. Nie zapominajcie, że nie tylko jesteśmy dziećmi Boga, ale również braćmi Jezusa Chrystusa: jest On primogenitus in multis fratribus — Pierworodnym między wielu braćmi38. Nie zapominajcie też, że ktokolwiek narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła39.

Napełniajcie się więc ufnością, tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony40.

Miłość do Papieża

Jako że jesteśmy dziećmi Bożymi, nasza największa miłość, nasz największy szacunek, nasza najgłębsza cześć, nasze najbardziej uległe posłuszeństwo, nasze największe uczucie musi odnosić się również do Zastępcy Boga na ziemi, do Papieża. Myślcie zawsze, że po Bogu i naszej Matce, Najświętszej Maryi Pannie, w hierarchii miłości i władzy, znajduje się Papież. Dlatego wielokrotnie powtarzam: dziękuję, mój Boże, za miłość do Papieża, którą umieściłeś w moim sercu41.

Miejmy zatem pełne, całkowite zaufanie do Kościoła i do Piotra. Nie przestaję go mieć, chociaż niektóre osoby próbowały, a raczej powiedzmy, diabeł próbował za pośrednictwem pewnych ludzi siać zwątpienie i cienie, żeby próbować umniejszać we mnie — bez skutku — tę ufność i miłość.

Moje Dzieci, opowiem Wam krótką historię. Sprawi mi wielką radość, jeżeli ktoś z Was też tak uczyni. Od wielu lat, idąc ulicą, codziennie odmawiałem i odmawiam część różańca za Najdostojniejszą Osobę i w intencjach Biskupa Rzymu. W wyobraźni staję przy Ojcu Świętym, kiedy ten odprawia Mszę. Nie wiedziałem ani nadal nie wiem, jaka jest kaplica Papieża, i kiedy kończę różaniec, odmawiam komunię duchową, pragnąc przyjąć z jego rąk Jezusa Sakramentalnego.

Nie dziwcie się, że wywołują we mnie świętą zazdrość ci, którzy mają szczęście przebywać fizycznie w pobliżu Ojca Świętego, dlatego że mogą okazywać mu szacunek i miłość.

Jedność z Biskupem Rzymu sprawia i będzie sprawiać, że będziemy się czuć niezwykle zjednoczeni z ordynariuszem w każdej diecezji. Zazwyczaj mówię, i jest to prawda, że ciągniemy i zawsze będziemy ciągnąć wóz w tym samym kierunku co biskup. Gdyby kiedyś najprzewielebniejszy ordynariusz nie rozumiał tego i usiłował dostrzec niezgodności, które nie mogą istnieć, byłoby mi bardzo przykro, ale dopóki nie dotykałoby to spraw istotnych, ustępowałbym i wy również powinniście ustąpić bez trudności. Dlatego że do naszego oddania porusza nas tylko pragnienie oddawania Bogu całej chwały, służby Kościołowi i wszystkim duszom, bez poszukiwania chwały dla Dzieła i bez poszukiwania osobistej korzyści.

Wiecie, że, przewidując te ewentualne trudności, chociaż wydają mi się one niewiarygodne, modlimy się codziennie pro unitate apostolatus — o jedność apostolstwa42, aby otrzymać od Pana od początku Dzieła wewnętrzną i zewnętrzną jedność z ordynariuszem miejsca i ze wszystkimi duszami, które pracują we wszelkich zadaniach apostolskich. O jedność, którą całemu Kościołowi daje tylko papież, zaś diecezji biskup pozostający w łączności ze Stolicą Świętą.

Marzę, moje Córki i moi Synowie, o kaplicach, o tabernakulach, które znajdą się we wszystkich zakątkach świata, żeby nieść ducha Bożego — ducha Dzieła Bożego — wszystkim duszom. I proszę Was, żebyście naśladowali, jeśli chodzi o materialną stronę budynków, zwyczaje miejsca, w którym się znajdujecie. Jest mi bardzo przykro, gdy widzę kościoły podobne do garaży, obrazy, które są karykaturą, które są kpiną. Nigdy nie umieszczajcie ich w naszych kaplicach.

Sztuka sakralna powinna prowadzić do Boga, powinna szanować święte sprawy, jest ukierunkowana na pobożność i kult. Przez wiele wieków najlepszą sztuką była sztuka religijna, ponieważ podporządkowywała się tej regule, zachowywała we wszystkim właściwy charakter swojego celu. Te modernistyczne, karykaturalne obrazy są tak samo niestosowne, jak dzieła przesłodzone: brzydota i brak szacunku są tak samo złe jak przesłodzenie i pretensjonalność.

Żadna z tych dwóch skrajności nie służy naszej pobożności. Architekt, rzeźbiarz, malarz, który chciałby przyczynić się poprzez swoją sztukę do kultu Bożego, musi trzymać się jasnych reguł. Mówiąc to, nie stwierdzam, że trzeba malować niebo na kolanach jak Fra Angelico, ale owszem trzeba malować je z szacunkiem, z namaszczeniem, z pobożnością43.

Laicyzm i klerykalizm

W obecnych czasach laicyzmu wyróżnić można tych, którzy atakują Kościół z zewnątrz oraz takich, którzy atakują od środka, posługując się samym Kościołem. Jedni — ci, którzy atakują z zewnątrz — to zwolennicy laicyzmu, jak go nazywają. Drudzy to ci, którzy atakują od środka, nie wiem, jak ich nazwać, więc nazwiemy ich pietystami. Duch Dzieła polega na tym, żeby nie wykorzystywać Kościoła, tylko służyć Kościołowi.

Dlatego nie należy wikłać Kościoła w sprawy ziemskie. Jako że jesteśmy dziećmi Kościoła i otrzymaliśmy szczególne powołanie Boga, zanosimy Bogu wszystkie sprawy ziemi, ale naszych uczynków nie nazywamy katolickimi. Wszyscy widzą, że takimi są.

Nie nadajemy imion świętych naszym działalnościom apostolskim, dlatego że nie jest to potrzebne ani stosowne. Zresztą, robią to już inni. Niech nam pozwolą służyć Kościołowi podejmując nasze osobiste ryzyko bez angażowania Kościoła. Zachowanie przeciwne — posługiwanie się Kościołem, żeby chronić się w nim w życiu zawodowym, społecznym, politycznym — wydaje mi się fałszywą miłością do Oblubienicy Jezusa Chrystusa, po ludzku zaś mało czystym, brzydkim sposobem działania.

Niemniej jednak, są tacy, nawet mający prawą intencję, którzy nas nie rozumieją. Uważają, że Kościół utraci prestiż, jeżeli nasze uczynki, prace, zadania nie będą określane jako katolickie. Ta opinia nie wytrzymuje krytyki, nie ma żadnej mocy, ponieważ wszyscy widzą, że ci, którzy pracują są katolikami; w związku z tym ich praca, zadania będą sprzyjać czci Kościoła. Inni uważają, że będziemy mniej poddani władzy kościelnej. Będziemy poddani tak jak ci najbardziej poddani. Zawsze chcemy żyć i staramy się żyć w ramach rozporządzeń, którymi powinni poddawać się chrześcijanie.

Pragnąłbym, żeby osoby, które nas nie rozumieją niemal u początku naszej pracy, otworzyły Pismo Święte na Księdze Rodzaju, rozdział XXXII, i zobaczyły postanowienia, które podjął Jakub, kiedy obawiał się, że jego brat Ezaw zniszczy jego rodzinę i bogactwa. Pismo opowiada, że podzielił ludzi wraz z ich stadami na dwie grupy. I myślał rozsądnie: jeżeli przyjdzie Ezaw przeciwko jednej grupie, druga zostanie ocalona.

Choć nie taka jest przyczyna, dla której Pan wzbudził Dzieło — przyczyną jest przypomnienie wszystkim ludziom o ich obowiązku świętości za pośrednictwem zwyczajnej pracy w świecie, we własnym zawodzie, we własnym stanie — nawet jeżeli nie jest to ta przyczyna, nikt nie będzie mógł zaprzeczyć, że dzisiejsze okoliczności, jak wszystkie okoliczności minionych wieków — a nie możemy spodziewać się niczego innego od czasów przyszłych — sprawiają, że decyzję, którą podjął Jakub będziemy oceniać jako bardzo roztropną.

Chciałbym również, żeby osoby niezdolne nas zrozumieć, rozejrzały się wokoło — nie w jednym kraju, tylko we wszystkich albo prawie we wszystkich krajach, które są albo były chrześcijańskie — i żeby zwróciły uwagę na tak wiele przedsiębiorstw prywatnych, handlowych, przemysłowych, hotelarskich itd., które noszą imię świętego.

Szanuję przeciwne doświadczenie, ale naprawdę cierpię, widząc, że przy niemałej liczbie okazji imię świętego albo katolika, albo chrześcijanina, może służyć jako przykrywka do ukrycia wadliwego towaru. Chętnie napiszę o tym, o czym często mówię: że kiedy czytam na jednym z wielu sklepów spożywczych, sklepie lub domu albo zakładzie imię jakiegoś świętego, myślę natychmiast, nie bojąc się zbytnio o pomyłkę, że mają tam kilogram o wadze dziewięciuset gramów.

Służyć. Nadawać pracy charakter nadprzyrodzony. Przekazywać doktrynę

Moje Dzieci, to nie plotka, nie przesadzam. Opowiedziałem o tym, co widziałem, dlatego że wydawało mi się to konieczne, żeby uniknąć zgorszenia tych, którzy nie gorszą się tymi, którzy uważają chrześcijaństwo albo katolicyzm za oficjalne narzędzie dla swoich działań i swoich ambicji.

Jednak już ich zostawmy i przejdźmy powoli do rozważania tego, co stanowi istotę naszej pracy zawodowej. Powiem Wam, że jest to tylko jedna motywacja: służyć. Obecnie w świecie znaczenie misji społecznej wszystkich zawodów jest jasne: nawet miłość stała się społeczna, nawet edukacja stała się społeczna.

Do wszystkiego, co jest służbą bliźniemu, istnieje technika, którą państwo próbuje wziąć w swoje ręce. Dlatego każde z dzieci Boga w Jego Dziele powinno nadawać nadprzyrodzony charakter wykonywaniu pracy, zajęcia, rzeczywiście służąc ze zmysłem nadprzyrodzonym bliźniemu, ojczyźnie, Bogu. Jeżeli służy się bezpośrednio Kościołowi — nie duchownym — służcie mu bez zapłaty, dlatego że wielu jest świeckich, którzy nie pracują dla Kościoła, jeżeli im się nie płaci. To jest dewiza, którą Wam daję, którą otrzymaliśmy od Boga: nie otrzymywać zapłaty, służąc Kościołowi, płacić, płacić, płacić, nawet oddając nasze życie44.

Mówiliśmy o służbie. Najlepszą służbą, jaką możemy świadczyć Kościołowi i ludzkości, jest przekazywanie doktryny. Wielka część nieszczęść, które trapią świat, wynika z braku chrześcijańskiego nauczania, nawet pośród tych, którzy chcą albo pozornie chcą być blisko Jezusa Chrystusa. Dlatego że są tacy, którzy zamiast przekazywać dobrą doktrynę, posługują się niewiedzą innych, żeby siać zamieszanie. W ten sposób dochodzi się nawet do negacji istnienia prawa naturalnego, odciśniętego przez Boga w każdej duszy. I atmosfera świata napełnia się obojętnością religijną, która nie jest niczym innym jak brakiem świadomości albo próżnością. Nie jest to szatańskie non serviam — nie będę służył, tylko absolutny brak światła.

Są osoby, które chcą uchodzić za mędrców i twierdzą, że religia i nauka to sprawy przeciwstawne, że jest między nimi przepaść, która wydaje się nie do zasypania. To panowanie materializmu we wszystkich jego formach. Jednakże zasypać i wypełnić tę przepaść potrafi każda pobożna osoba. My, dzieci Boga w Jego Dziele, musimy starać się z łaską Pana i poprzez naukę, żeby to przeciwstawianie zniknęło, prowadząc apologię Wiary przy pomocy wiedzy świeckiej połączonej z wiedzą teologiczną i z przykładem życia.

Tak więc cała nasza praca w rzeczywistości jest katechezą i spełnia funkcję katechezy. Musimy przekazywać doktrynę we wszystkich środowiskach. W tym celu zaś trzeba dostosowywać się do mentalności tych, którzy nas słuchają — jest to dar języków. Dar języków, który prowadzi do mówienia pełnego treści: Bo przypuśćmy, bracia, pisze św. Paweł, że przychodząc do was, będę mówił językami: jakiż stąd pożytek dla was, jeżeli nie przemówię do was albo objawiając coś, albo przekazując jakąś wiedzę, albo prorokując, albo pouczając?45. Następnie istnieje obowiązek korzystania z formacji. Mamy obowiązek korzystać z dobrej formacji doktrynalnej, obowiązek przygotowywania się do tego, żeby nas rozumiano, a oprócz tego, żeby później ci, którzy nas słuchają, również umieli się wypowiadać.

Święty Paweł mówi dalej: jeśli pod wpływem daru języków nie wypowiadacie zrozumiałych słów, któż pojmie to, co mówicie? Na wiatr będziecie mówili. Dar języków zmusza nas do rozumienia innych. Ten sam Apostoł naucza również: na świecie jest takie mnóstwo słów, ale żadne nie jest bez znaczenia. Jeżeli jednak nie będę rozumiał, co jakieś słowo znaczy, będę barbarzyńcą dla przemawiającego, a przemawiający — barbarzyńcą dla mnie46.

Nie wystarcza przekazywanie nauki w abstrakcyjny, oderwany od życia sposób. Powiedziałem Wam przedtem, że trzeba prowadzić najżarliwszą apologię Wiary przy pomocy nauki i przykładu życia, przeżywanego w sposób spójny. Trzeba naśladować Chrystusa Pana, który coepit facere et docere — działał i nauczał 47. Apostolstwo przekazywania doktryny jest kalekie i niepełne, jeżeli nie towarzyszy mu przykład. Istnieje powiedzenie, które przy pomocy mądrości ludowej, bardzo jasno wyraża to, o czym Wam teraz mówię. Brzmi ono następująco: najlepszym kaznodzieją jest ojciec Przykład.

Nigdy nie wierzyłem w świętość tych osób, które nazywają świeckimi świętymi. O takich ludziach mówi się, że prowadzą prawe życie, a równocześnie deklarują się jako ateiści. Jednakże Duch Święty mówi przez św. Pawła, że niewidzialne Jego [Boga] przymioty — wiekuista Jego potęga oraz bóstwo — stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła48. Dlatego w najlepszym przypadku osoby takie szanują niektóre nakazy prawa naturalnego — nawet nie wszystkie, dlatego że prawo naturalne nakazuje im uznanie istnienia Boga — ale ich życie nie daje światła, ponieważ oddzielili się od światła Chrystusa, lux vera, quae illuminat omnem hominem — światłości prawdziwej, która oświeca każdego człowieka49.

Mówiłem Wam, że jest konieczne naśladowanie Jezusa Chrystusa, żeby dawać Go poznać przy pomocy naszego życia. Wiemy, że Chrystus stał się człowiekiem, aby wprowadzić wszystkich ludzi w Boże życie, żebyśmy — jednocząc się z Nim — przeżywali indywidualnie i społecznie życie Boga. Posłuchajcie, jak o tym mówi św. Jan: non enim misit Deus Filium suum in mundum ut iudicet mundum, sed ut salvetur mundus per ipsum — albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony50.

Praca świecka

Powołanie, które otrzymaliśmy od Boga, przykład, który powinniśmy dawać, żeby dokonywać współodkupienia z Chrystusem, wymaga od nas — od Was i ode mnie — pracy prowadzonej w sposób świecki. Do prowadzenia pracy kościelnej — właściwej duchownym — istnieją kapłani i zakonnicy. Naszego zadania nie musimy wykonywać w kościołach, tylko w ramach życia świeckiego, na ulicy. Stąd nasz obowiązek bycia obecnymi — poprzez przykład, nauczanie i z ramionami otwartymi dla wszystkich — w każdej ludzkiej działalności.

Widzę z radością świeckich, którzy oddają się służbie Kościołowi, żeby prowadzić u boku kapłanów życie pełne pracy w różnych pobożnych stowarzyszeniach wiernych. Jednakże Pan prosi nas o apostolstwo kapilarne, polegające na apostolskim promieniowaniu we wszystkich środowiskach. Nie możemy prowadzić płaskiego, przeciętnego, kompromisowego życia. Nie chcę przez to powiedzieć, że wierni, którzy pracują u boku kapłanów przy pracach kościelnych, prowadzą płaskie życie, dlatego że w inny sposób również wykonują wielkie zadanie.

Nasza praca rozwija się dzień po dniu pośród setek osób, z którymi przebywamy od rana do wieczora: krewnych, pomocy domowej, kolegów z pracy, klientów, przyjaciół. W każdym z nich mamy rozpoznać Chrystusa, dostrzec w nich Jezusa jako naszego brata. Dzięki temu będzie nam łatwiej hojnie oddawać siebie służbie, trosce z serdecznością, pokojem i radością.

Ten ideał, utrwalony w uczynkach, przybliży wiele dusz do Kościoła i wielu ludzi młodych, wiele osób dojrzałych, a także wiele osób starszych, z hojnością i odwagą, przyłączy się, by ramię w ramię z nami pracować w służbie Bogu w Jego Dziele.

Trzeba odrzucić uprzedzenie, że zwykli wierni nie mogą zrobić nic więcej niż ograniczyć się do pomagania duchowieństwu w apostolstwie kościelnym51. Apostolstwo świeckich nie musi być zawsze zwyczajnym uczestnictwem w apostolstwie hierarchicznym. Świeckim, szczególnie dzieciom Bożym w Jego Dziele, dlatego że mają powołanie Boże jako członkowie ludu Bożego, przypada obowiązek prowadzenia apostolstwa. I to nie dlatego, że otrzymują misję kanoniczną, tylko dlatego, że są częścią Kościoła. Tę misję — powtarzam — realizują poprzez zawód, zajęcie, rodzinę, kolegów, przyjaciół52.

Niemniej jednak, większości ludzi nie udaje się dostrzec skuteczności apostolskiej działań świeckich jako zwykłych wiernych, kiedy poświęcają się po prostu swojej codziennej pracy i w ten sposób dają przykład swoim życiem, korzystając z wszystkich okoliczności, żeby nauczać. Ci, którzy myślą w ten sposób, są krótkowzroczni, i dodam jeszcze, że są bardziej krótkowzroczni w naszym przypadku, dlatego że osiągniemy całą tę skuteczność, którą oni zaledwie niejasno dostrzegają, poprzez nasze całkowite oddanie, przez naszą odpowiedź na Boże wezwanie, które otrzymaliśmy od Pana: ecce ego quia vocasti me — oto jestem, przecież mnie wołałeś53.

Apostolstwo przyjaźni

Ten, kto nie widzi apostolskiej i nadprzyrodzonej skuteczności przyjaźni, zapomniał o Jezusie Chrystusie: już was nie nazywam sługami, tylko przyjaciółmi54. Zapomniał również o Jego przyjaźni z Apostołami, z uczniami, z rodziną z Betanii: z Martą, Marią i Łazarzem. I o tych scenach, o których opowiada nam św. Jan przed wskrzeszeniem Łazarza, owym et lacrimatus est Iesus — Jezus zapłakał. Zapomina o pełnych ufności słowach dwóch sióstr, kiedy chcą oznajmić Jezusowi Chrystusowi o chorobie Łazarza i przesyłają Mu następującą wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz55.

Moje umiłowane Córki i moi umiłowani Synowie, jest w Piśmie Świętym mnóstwo tekstów, w których mówi się o przyjaźni, ale przytoczę Wam jeden, który pojawia się w Pierwszym Liście św. Piotra56, kiedy odnosząc się do Marka, Piotr nazywa go: Marcus filius meus — Marek, mój syn.

Dzięki lojalnej i bezinteresownej przyjaźni apostolstwo przykładu staje się skuteczniejsze, ale przykład trzeba dawać zawsze, nie tylko przyjaciołom, ale również tym, którzy nas nie znają, a nawet tym, którzy zachowują się wobec nas wrogo. Poprzez przykład każdy z Was staje się drugim Chrystusem, qui pertransiit benefaciendo et sanando omnes — który przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich57.

Przykład daje się nie tylko dobrymi słowami, ale również uczynkami. Ci, którzy starają się robić to w inny sposób, zasługują na to, żeby usłyszeć następujący ustęp Pisma i powinni zająć się jego rozważaniem: Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: «Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą»58.

Słowa i uczynki, wiara i postępowanie w jedności życia, jak powiedzieliśmy już przy innej okazji. Postępowanie w inny sposób, robienie czegoś z próżności, żeby pokazać się w sposób przyciągający uwagę, zasłużyło na te słowa, które wyszły z ust Chrystusa: omnia vero opera sua faciunt ut videantur ab hominibus — wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać59.

Jaki z tego pożytek, pyta Jakub w swoim liście, jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić? I dodaje: Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków60.

Lepiej jest być chrześcijaninem bez mówienia o tym niż mówić, nie będąc nim. Najlepszą rzeczą jest nauczać, ale pod warunkiem, że praktykuje się to, czego się naucza. Mamy tylko jednego Nauczyciela, Tego, który mówił i wszystko czynił. Te same uczynki, których dokonał w milczeniu, są godne Ojca. Ten, kto prawdziwie rozumie słowa Jezusa, może zrozumieć Jego milczenie, a wówczas będzie doskonały, dlatego że będzie postępował w zgodzie ze swoim słowem i zaprezentuje się swoim milczeniem61.

Obowiązek dawania przykładu. Obowiązek nauczania doktryny

Moje Dzieci, macie obowiązek dawania przykładu we wszystkich dziedzinach, również jako obywatele. Powinniście dokładać starań, aby spełniać swoje obowiązki i wykonywać swoje prawa. Dlatego, rozwijając działalność apostolską, przestrzegamy jako katoliccy obywatele prawa z największym szacunkiem i poszanowaniem i staramy się zawsze pracować zgodnie z prawem.

Dzięki Bożemu wezwaniu oraz posiadając szczególną formację możemy być solą ziemi i światłem świata62. Mamy obowiązek dawania przykładu ze świętą bezczelnością: vir quidem non debet velare caput suum quoniam imago et gloria Dei est63. A ponieważ jesteśmy obrazem Boga, do nas odnoszą się słowa Ewangelii: niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie64. Jednak nie trzeba się przechwalać. Należy postępować z naturalnością, a nie jak sprzedawcy ze straganów zachwalający swój towar, by przyciągnąć uwagę klientów.

Przypomnijcie sobie pytanie św. Piotra po wytłumaczeniu przez Jezusa przypowieści o ojcu rodziny, który pilnuje swojego domu: Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich? Chrystus odpowiedział: Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze?65.

Tak więc wszyscy, którzy tworzymy Dzieło, mamy obowiązek podawać wszystkim, którzy nas otaczają, pokarm słowa Bożego, Bożej nauki. I wówczas również bezpośrednio do nas odniesie się to, co Nauczyciel zapowiedział jako obietnicę nagrody: Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności66. Przekazywanie doktryny przykładem, słowem, na piśmie, poprzez przyjaźń itd. oraz naukę trzeba prowadzić z dyskrecją, by nie oddalili się od Jezusa ci, którzy potrzebują czasu na zrozumienie.

Miejcie na uwadze słowa św. Mateusza o Chrystusie, z których wynika, że dostosowywał się On do mentalności otoczenia: et sine parabolis non loquebatur eis — bez przypowieści nic im nie mówił67. Należy dostosowywać się, ale nie dopasowywać do otoczenia. Jeśli będziemy dopasowywać się z powodu tchórzostwa, z wygody albo — jakie to smutne — żeby zaspokajać złe namiętności, wówczas przyłączamy się do tych, którzy są słabego ducha. Nie! Nie tędy droga! Nie chcemy, by powiedziano o nas: oni są ze świata, dlatego mówią od świata68, ale żeby można było powiedzieć o nas jak Chrystus do swojego Ojca: jak Ty mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem69.

Również sprawiedliwość wymaga od nas dawania przykładu. Chodzi o to, żeby nie zniesławiać naszych braci i sióstr z Dzieła. Owo całkowicie nielogiczne stwierdzenie, ab uno disce omnes — z jednego zbrodni sądź o wszystkich70, niestety bardzo często staje się regułą osądzania. Stale należy dawać dobry przykład. Wszystko jest okazją do apostolstwa, środkiem do przekazywania nauczania, mimo, że mamy słabości. Nie lękajmy się błędów z nich wynikających. Polecam, żebyście powtarzali słowa Piotra do Jezusa, które ja powtarzam zazwyczaj po każdym z moich błędów: Domine, tu omnia nosti, tu scis quia amo te — Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham71.

Znajomość naszych błędów czyni nas pokornymi, sprawia, że zbliżamy się do Pana. Poza tym trzeba mieć na uwadze, że dopóki z łaski Opatrzności będziemy żyć na ziemi, będziemy popełniać pomyłki, błędy. Jakub pisze o Eliaszu, że był człowiekiem grzesznym jak my. Niemniej jednak, znów błagał i niebiosa spuściły deszcz, a ziemia wydała plon72.

Postępowanie każdego z nas, Dzieci, jest osobiste i odpowiedzialne. Powinniśmy się starać dawać dobry przykład wobec każdej osoby i wobec społeczeństwa, ponieważ chrześcijanin nie może być indywidualistą, izolować się od innych, żyć w sposób egoistyczny, plecami do świata. Jest w swej istocie osobą społeczną, odpowiedzialnym członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa.

Dzięki poświęceniu się głównemu celowi, którym jest przekazywanie doktryny, nasza praca apostolska przyczyni się do wprowadzania pokoju i do współpracy ludzi między sobą, do sprawiedliwości, do unikania wojen, izolacji, egoizmu narodowego i egoizmu osobistego. Dlatego że wszyscy zdadzą sobie sprawę, że stanowią część wielkiej ludzkiej rodziny, która jest kierowana przez wolę Boga ku doskonałości.

Przyczynimy się do unikania niepokoju, strachu o przyszłość pełną bratobójczych uraz. Pomożemy w utwierdzaniu w duszach i w społeczeństwie: pokoju, zgody, tolerancji, zrozumienia, wzajemnego obcowania, miłości.

Równo traktować wszystkie osoby. Szanować wolność innych

Powiem Wam razem z Apostołem Jakubem: niech wiara wasza w Pana naszego, Jezusa Chrystusa uwielbionego nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i przybył także człowiek ubogi w zabrudzonej szacie, a wy spojrzycie na bogato przyodzianego i powiecie: «Ty usiądź na zaszczytnym miejscu», do ubogiego zaś powiecie: «Stań sobie tam albo usiądź u podnóżka mojego», to czy nie czynicie różnic między sobą i nie stajecie się sędziami przewrotnymi? Posłuchajcie, bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują? Wy zaś odmówiliście ubogiemu poszanowania. Czy to nie bogaci uciskają was bezwzględnie i nie oni ciągną was do sądów?73.

Nie chodzi to, by nie opiekować się możnymi. Będziemy zajmować się również tymi duszami, które mają większy wpływ społeczny, bez względu na to, czy pochodzą z górnej czy z dolnej części społeczeństwa. Nie uznajemy faworyzowania osób.

Apostolstwo przykładu szanuje wolność wszystkich, ale sprawia, że chwała Boża objawia się i przeobraża ludzi. Gdzie jest Duch Pański — tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu74.

Mówię Wam, moje Córki i moi Synowie, o obowiązku, który nas przynagla — caritas Christi urget nos; miłość Chrystusa przynagla nas75 — o obowiązku pomagania Chrystusowi, Naszemu Panu w Jego Boskim zadaniu odkupienia wszystkich dusz, wypełnionym, kiedy Jezus umarł na Krzyżu — iudaeis quidem scandalum, gentibus autem stultitiam; który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan76— i który z woli Boga będzie trwać, aż do nadejścia godziny Pana.

Ten obowiązek dotyczy wszystkich chrześcijan, natomiast z niezwykle szczególnego tytułu — powołania, które otrzymaliśmy — jest to onus et honor dla dzieci Bożych w Jego Dziele. Pan prosi nas, żebyśmy zanosili Go, naszym wzorowym postępowaniem i nieustannym apostolstwem przekazywania doktryny wszystkim ludziom, których spotkamy na naszej drodze. Jest to apostolstwo, które prowadzi się w ramach pracy zawodowej i poprzez nią, każdy w swoim własnym stanie.

W apostolstwie nie możemy faworyzować osób ani też wykluczać żadnego ludzkiego zajęcia. Wszystkie uczciwe zajęcia i prace będą dla nas środkiem uświęcenia i niezwykle skutecznego apostolstwa. Dadzą nam okazję do angażowania innych dusz w szczere i hojne poszukiwanie świętości pośród świata.

Dlatego powtarzam Wam, byście dawali przykład, będąc świadkami Jezusa Chrystusa we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności. Zanieście dobre ziarna, które otrzymaliście, żeby być siewcami Bożymi; sól, która przyprawi dusze nieznające jeszcze smaku ewangelicznego przesłania; światło, które oświeci tych, którzy są pogrążeni w ciemnościach błędu albo niewiedzy.

We wszystkich dziedzinach, w których pracują ludzie77 — podkreślam — bądźcie obecni również Wy, z cudownym duchem służby naśladowców Jezusa Chrystusa, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć78. Nie porzucajcie nieroztropnie — byłby to niezwykle poważny błąd — udziału w życiu publicznym państw, w których żyjecie jako wolni i odpowiedzialni obywatele.

Udział w życiu publicznym. Ani laicyzm, ani klerykalizm. Dzieło nie prowadzi działalności politycznej

Lojalny i bezinteresowny udział w życiu publicznym oferuje niezmierne możliwości czynienia dobra, służby. Katolicy — również Wy, moje Dzieci — nie powinni porzucać tej dziedziny, pozostawiając zadania polityczne w rękach tych, którzy nie znają ani nie praktykują prawa Bożego albo tych, którzy jawią się jako nieprzyjaciele Kościoła Świętego.

Ludzkie życie, zarówno prywatne, jak i społeczne, w sposób nieunikniony jest złączone z prawem i duchem Chrystusa, naszego Pana. W związku z tym chrześcijanie z łatwością odkrywają wzajemne przenikanie między apostolstwem a uporządkowaniem życia ze strony państwa, to znaczy, działaniem politycznym. Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga, powiedział Jezus79.

Niestety, bardzo często nie ma chęci stosowania tego tak jasnego nakazu i włączają się koncepcje, które prowadzą do dwóch równie nieuporządkowanych skrajności: laicyzmu, który lekceważy należne prawa Kościoła, i klerykalizmu, który podporządkowuje sobie prawa, również należne, państwa. Trzeba, moje Dzieci, zwalczać oba te nadużycia za pośrednictwem świeckich, którzy czują się dziećmi Bożymi i są nimi, a zarazem czują się i są obywatelami tych dwóch społeczności.

Polityka, w szlachetnym znaczeniu tego słowa, to służba dla osiągnięcia dobra wspólnego w państwie ziemskim. Jednakże dobro to ma bardzo wielki zasięg i w związku z tym właśnie na niwie politycznej dyskutuje się i ustanawia prawa o najwyższym znaczeniu, jak prawa dotyczące małżeństwa, rodziny, szkoły, koniecznego minimum własności prywatnej, godności — praw i obowiązków — osoby ludzkiej. Wszystkie te kwestie — i wiele innych — są w pierwszym rzędzie ważne dla religii i Apostoł nie może pozostawać wobec nich obojętnym, biernym.

Dzieło nie prowadzi żadnej polityki, bo nie to jest jego celem. Nasz jedyny cel jest duchowy i apostolski i ma Boże potwierdzenie: umiłowanie wolności, którą zdobył dla nas Jezus Chrystus, umierając na Krzyżu80. Dlatego Dzieło Boże nigdy nie brało i nie będzie brało udziału w politycznej walce stronnictw. Utrzymanie się ponad sporami, które zatruwają życie polityczne, jest nie tylko chwalebne, ale jest obowiązkiem względem naszej nadprzyrodzonej Rodziny, z tego prostego powodu, że Dzieło — stwierdzam po raz kolejny — nie ma celów politycznych, tylko apostolskie.

Jednak Wy — każdy osobiście — nie tylko popełnilibyście błąd, jak Wam przed chwilą powiedziałem, ale dokonalibyście zdrady Naszego Pana, gdybyście pozostawili kierownictwo sprawami państwa osobom niegodnym, nieudacznikom albo wrogom Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła.

Nie chcę przy tym twierdzić, że wszyscy niechrześcijańscy obywatele są niegodni albo niezdatni ani też, że Wy wszyscy musicie uczestniczyć dzień po dniu w walkach politycznych. Wielu — większości — wystarczy, że będą mieli pewny sąd we wszystkim, co dotyka Kościoła. Chodzi o to, żeby umieć przekazywać zdrową doktrynę — która nie jest polityczna, tylko religijna — swoim przyjaciołom i kolegom i wreszcie, żeby w prawy sposób spełniać swoje obywatelskie obowiązki.

Inni natomiast będą mieli skłonność do poświęcania się kwestiom politycznym. Nie będą politykierami, którzy posługują się wybiegami i kompromisami w celu zapewnienia sobie intratnego stanowiska w życiu publicznym swojej ojczyzny, zdolnymi sprzedać prawa do pierworództwa za miskę soczewicy81. Będą politykami lub członkami organizacji związkowych, którzy ze swoim życiem zawodowym łączą wysiłek służby — nigdy panowania — swoim współobywatelom.

Powtarzam: Wy, którzy macie powołanie polityczne, działajcie swobodnie na tej niwie bez rezygnacji z praw, które jako obywatelom Wam przysługują i szukajcie tam Waszego uświęcenia, służąc Kościołowi i ojczyźnie, starając się o dobro wspólne dla wszystkich w sposób, który wyda się Wam najodpowiedniejszy, dlatego że w kwestiach doczesnych nie ma dogmatów.

Pozostali, wypełniajcie zawsze z wiernością obowiązki i wymagajcie, żeby szanowano Wasze prawa. Wszyscy zaś działajcie w wolny sposób, dlatego że jest czymś właściwym dla naszego szczególnego Bożego powołania uświęcać się, pracując według osądu własnego sumienia, czując się osobiście odpowiedzialnymi za własną, swobodnie wybraną działalność, w ramach wiary i moralności Jezusa Chrystusa.

Działajcie z wolnością, ponieważ więź, która nas łączy, jest tylko duchowa82. Jesteście wzajemnie powiązani, a każdy z Was z całym Dziełem, tylko w dziedzinie poszukiwania Waszego własnego uświęcenia i w dziedzinie — również wyłącznie duchowej — niesienia światła Chrystusa Waszym przyjaciołom i rodzinom.

Jesteście obywatelami, którzy spełniają obowiązki i wypełniają prawo, i którzy są stowarzyszeni w Dziele tylko po to, żeby wspomagać się duchowo w poszukiwaniu świętości i w prowadzeniu apostolstwa na sposób właściwy Opus Dei. Zgodnie z duchowym celem Dzieła nie czynimy różnic między rasami albo narodami — widzimy jedynie dusze — co wyklucza wszelką myśl partyjną albo dążenie do politycznego celu.

We wszystkim tym, co nie odnosi się do ducha i apostolstwa Dzieła nie jesteście zjednoczeni czymś więcej niż wysiłkiem wiary, moralności i nauki społecznej, która jest duchem Kościoła Katolickiego, a w związku z tym duchem wszystkich wiernych.

Obowiązki obywatelskie

Gorliwość życia i doktryna, którą daje nam Kościół katolicki, i która Was, moje Dzieci, popycha do służby Bogu, kiedy służycie Waszej ojczyźnie, konkretyzuje się w pewnych trwałych, niewzruszonych punktach prawdy. Są to bezdyskusyjne zasady, które stanowią wspólny mianownik — vinculum fidei; węzeł wiary — nie Wasz, nie moich dzieci, tylko wszystkich katolików, wszystkich wiernych dzieci Świętej Matki Kościoła.

Powiem Wam, jakie jest moje wielkie pragnienie: chciałbym, żeby już w katechizmie dla dzieci nauczano jasno, w jakich sprawach nie można ustępować, działając w życiu publicznym i żeby równocześnie wskazywano na obowiązek działania, niepowstrzymywania się, świadczenia współpracy, żeby służyć w lojalny sposób i z osobistą wolnością dobru wspólnemu. Jest to moje wielkie pragnienie, ponieważ uważam, że w ten sposób katolicy nauczyliby się tych prawd od dziecka i umieliby je praktykować później, kiedy będą dorośli.

Naprawdę, nawet wśród katolików, którzy wydają się odpowiedzialni i pobożni, — rozpowszechniony jest błąd, który polega na myśleniu, że są jedynie zobowiązani do wypełniania swoich obowiązków rodzinnych i religijnych i ledwie chcą słyszeć o obowiązkach obywatelskich. To nie egoizm, ale po prostu brak formacji, dlatego że nikt nie powiedział im jasno, że cnota pobożności — część kardynalnej cnoty sprawiedliwości — i sens chrześcijańskiej solidarności konkretyzują się również w uczestniczeniu w życiu społecznym, w znajomości problemów ważnych dla całej społeczności i przyczynianiu się do ich rozwiązywania.

Oczywiście, nie chodzi o dążenie, by każdy obywatel był specjalistą od polityki. W dobie dużej specjalizacji zawodowej — dotyczy to również polityki — wymagającej całkowitego poświęcenia, nie jest to możliwe nawet w najmniejszych społecznościach.

Jednakże można i powinno się wymagać posiadania minimum wiedzy na temat kwestii dotyczących dobra wspólnego w społeczeństwie, w którym się żyje; oraz zasad funkcjonowania i rzeczywistych, ograniczonych możliwości administracji publicznej i rządu. Bez tej wiedzy nie może być spokojnej i konstruktywnej krytyki ani rozsądnego wyboru.

Warto więc stworzyć wiele możliwości nabycia głębokiej odpowiedzialności społecznej i chęci współpracy na rzecz dobra wspólnego. Mówiłem już o konkretnym środku jakim może być katechizm, ale byłoby dobrze również na niwie pedagogiki szkolnej — formacji ludzkiej — żeby nauczyciele, nie narzucając osobistych sądów w kwestiach podlegających opinii, nauczali obowiązku postępowania z wolnością i odpowiedzialnością w dziedzinie zadań obywatelskich.

Należymy do Boga pośród świata. Wolność działania, osobista odpowiedzialność

Powróćmy teraz do Dzieła i do Was, moje Dzieci. Wiecie już, że tak jak Pan Jezus, ja również lubię używać przypowieści, uciekając się przede wszystkim do owych obrazów połowów — łodzi i sieci — które mają tak bardzo ewangeliczny posmak. Jesteśmy jak te ryby schwytane w sieć. Pan złowił nas siecią swojej miłości pośród fal tego naszego wzburzonego świata. Jednakże nie po to, żeby wyciągnąć nas ze świata — z naszego środowiska, z naszej codziennej pracy — tylko po to, żebyśmy będąc ze świata, równocześnie całkowicie należeli do Niego. Non rogo ut tollas eos de mundo, sed ut serves eos a malo — nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego83.

Poza tym ta sieć, która jednoczy nas z Chrystusem i utrzymuje nas samych w jedności, jest niezwykle obszerną siecią, w obrębie której pozostajemy wolni i odpowiedzialni. Sieć jest wspólnym, niewielkim mianownikiem chrześcijan, którzy chcą służyć Bogu w Jego Dziele. To katolicka formacja, prowadząca nas do podporządkowania się z największą wiernością Magisterium Kościoła.

Ponieważ jesteśmy wolni jak ryby w wodzie i zostaliśmy schwytani w sieć Chrystusa, nie mylimy Kościoła z ludźmi w Kościele, którzy popełniają błędy i nie tolerujemy, żeby ktoś uważał nasze osobiste błędy za błędy Kościoła. Nie ma prawa do mieszania Kościoła do polityki, do mniej lub bardziej trafnego, podlegającego opinii działania politycznego. Jest to bardzo wygodne i bardzo niesprawiedliwe. Nie ma również prawa do mieszania Dzieła w Wasze trafne decyzje lub błędy.

Jeżeli pojawiają się błędy, częściowo wynika to z faktu, że chodzi o jakieś złożone zadanie, gdzie rzeczą prawie niemożliwą jest nie popełnianie ich, bo nie można mieć w pełni niezliczonych danych występujących w każdym poważnym problemie. Jednak nawet kiedy chodzi o błędy, których można było uniknąć — wynikające z zaniedbań, braku roztropności itd. — również wówczas Kościół albo Dzieło nie powinny żadnym stopniu ponosić odpowiedzialności.

Jest prawdą, że jeżeli zdarzają się pomyłki tego rodzaju, zawsze będą miały one miejsce pomimo Kościoła, pomimo Dzieła, gdyż Kościół i Dzieło inspirują wszystkie dzieci do wykonywania wszystkich osobistych zadań z największą możliwą ludzką doskonałością, dlatego że bez tej ludzkiej doskonałości nie można dążyć do doskonałości nadprzyrodzonej.

Krótko mówiąc: powinniście być obecni w życiu publicznym w czynny, dobrowolny i odpowiedzialny sposób. Mówię o obowiązku pracy w tej dziedzinie na sposób najlepiej odpowiadający mentalności każdego z Was oraz okolicznościom i potrzebom kraju itd. Mówię o tej sprawie, dlatego że mam obowiązek podać Wam kryteria i robię to jako kapłan Jezusa Chrystusa i jako Wasz Ojciec, wiedząc, że mam być ponad frakcjami i grupowymi interesami.

Nigdy Was nie pytałem i nie będę pytał — tak samo będą postępować na całym świecie dyrektorzy Dzieła — co myśli każdy z Was na tematy polityczne, dlatego że bronię Waszej uprawnionej wolności. Wiem — i nie mam nic do powiedzenia przeciwko temu — że pośród Was, moje Córki i moi Synowie, jest wielka różnorodność opinii. Szanuję je wszystkie. Będę zawsze szanować każdą doczesną opinię każdego z moich dzieci, pod warunkiem, że będzie ona zgodna z Prawem Chrystusa.

Moich osobistych opinii na konkretne polityczne tematy nie znacie, dlatego że ich nie wyrażam. Wszyscy kapłani w Dziele powinni naśladować tę zasadę postępowania, ponieważ ich misja jest taka jak moja, wyłącznie duchowa.

A nawet, gdybyście poznali moje osobiste opinie, nie mielibyście żadnego obowiązku stosowania się do nich. Moja opinia to nie dogmat, — dogmaty ustanawia tylko Magisterium Kościoła, jeśli chodzi o depozyt wiary — Wasze opinie również nie są dogmatami. Bylibyśmy niekonsekwentni, gdybyśmy nie szanowali odmiennych opinii. Tak samo niekonsekwencją byłoby, gdyby moje Dzieci nie korzystały z prawa do wyrażania poglądów politycznych, w sprawach podlegających dyskusji.

Powiedziałem Wam już, dlaczego. Dlatego że jeśli w tych kwestiach doczesnych nie uczestniczą odpowiedzialni katolicy — z całkowitą zgodą na ich wspólny mianownik i z różnymi sposobami oceniania w kwestiach podlegających opinii — pozostają one w rękach osób, które nie mają na uwadze zasad prawa naturalnego ani prawdziwego dobra wspólnego społeczeństwa ani praw Kościoła; w rękach ludzi, którzy nie mają zwyczaju szanowania opinii sprzecznych z ich opiniami. To znaczy, że bez chrześcijańskiego ducha poszanowania nienaruszalnych zasad i uprawnionej wolności wyboru w sprawach podlegających opinii nie może być w społeczeństwie ani pokoju, ani wolności, ani sprawiedliwości.

Nigdy nie mówię o sprawach dotyczących polityki i wyjaśniłem Wam, że robię tak, ponieważ moja misja jest wyłącznie duchowa. Innym powodem jest to, że dyrektorzy Dzieła nie mogą narzucać swoim braciom opinii doczesnych — politycznych lub zawodowych.

W Kościele tylko hierarchia kościelna ma prawo i obowiązek dawania katolikom wskazówek politycznych, ukazywania im konieczności — jeżeli rzeczywiście uzna to za konieczność — przyjmowania określonego stanowiska, jeśli chodzi o problemy życia politycznego.

Jeżeli hierarchia zabiera głos w taki sposób, nie jest to żaden klerykalizm. Każdy dobrze uformowany katolik powinien wiedzieć, że do misji pasterskiej biskupów należy wyrażanie opinii w sprawach publicznych, kiedy wymaga tego dobro Kościoła. Dobrze uformowani katolicy wiedzą również, że taka interwencja z prawa Bożego przysługuje wyłącznie biskupom, bo tylko oni, będąc w komunii z Ojcem Świętym, mają publiczną funkcję rządzenia w Kościele, ponieważ Spiritus Sanctus posuit episcopos regere Ecclesiam Dei — Duch Święty ustanowił biskupów, aby kierowali Kościołem Boga84.

Jedność i wolność katolików

Zobaczcie, moje umiłowane Dzieci, że istnieje ogromna konieczność formowania katolików, by prowadzić ich do jedności w sprawach dotyczących istoty, przy równoczesnym przyzwoleniu, żeby korzystali z uprawnionej wolności, z miłością i zrozumieniem dla wszystkich w kwestiach doczesnych. Wolność — nigdy więcej dogmatów w sprawach podlegających opiniom.

Ustanawianie prawd absolutnych w kwestiach podlegających opinii, narzucanie własnego, arbitralnego sposobu widzenia zgodnego z własnymi interesami i doświadczeniem osobistym nie odpowiada godności i psychice ludzi. System jednopartyjny, będący konieczną konsekwencją wprowadzenia jedynej możliwej opcji, na dłuższą metę nie służy rozwijaniu życia publicznego kraju, ponieważ podlega zużyciu, traci sympatię i zaufanie ludzi mimo ogólnie pozytywnego, pozbawionego niemoralności zarządzania. Sądzę, choć mogę się mylić, że sprawy tak właśnie się mają.

Moje Dzieci, mam dla Was jeszcze jedno ostrzeżenie, być może zbędne, bo jeżeli macie mojego ducha, nie zechcecie postępować w ten sposób w życiu publicznym. Nie stańcie się oficjalnymi katolikami85, katolikami, którzy traktują religię jako odskocznię, ale nie do Boga, tylko do zdobycia pożądanych przez nich stanowisk, korzyści materialnych, zaszczytów, bogactwa, władzy. O takich ludziach pewna poważna osoba powiedziała z humorem, być może przesadzając, że oczy wznoszą ku niebu, a ręce, gdzie popadnie.

Ci, którzy z katolicyzmu robią zawód, w którym mają prawo przyjmować jednych a odrzucać drugich — chcą zanegować zasadę osobistej odpowiedzialności, na której opiera się cała chrześcijańska moralność. Dlatego, że ten, kto nie może czynić użytku ze swojej uprawnionej wolności, nie ma prawa do wynagrodzenia za dobre uczynki ani też nie może otrzymać kary za swoje złe uczynki albo zaniedbania.

Tak jak Wam powiedziałem negują oni zasadę osobistej odpowiedzialności, dążąc do tego, żeby wszyscy katolicy z jednego kraju tworzyli zwarty blok, rezygnowali ze wszystkich swoich wolnych doczesnych opinii, żeby wspierać masowo jedną partię, jedną grupę polityczną, której oni — oficjalni katolicy — są właścicielami i która w związku z tym również jest oficjalnie katolicka.

W jaki sposób osiągają to, by pozostali katoliccy obywatele zrzekali się praw, żeby poddać się monopolowi, który nie ma racji bytu? Osiągają to często przy pomocy oszustwa, chociaż nie chcę osądzać dobrej wiary, z którą działają. Oszustwem jest wprowadzanie w błąd katolików i domaganie się tej bezużytecznej i absurdalnej jedności w kwestiach podlegających opinii w imię koniecznej i logicznej jedności w sprawach dotyczących wiary i moralności Kościoła.

Przy pomocy dobrze zorganizowanych kampanii politycznych udaje im się zbić z tropu opinię publiczną, wywołując przekonanie, że tylko oni mogą być przedmurzem, obroną Kościoła w konkretnych okolicznościach swojego kraju. Niekiedy tworzą — i potem utrzymują przez cały czas, przez jaki im się udaje — sztuczną sytuację zagrożenia, żeby katoliccy obywatele łatwiej przekonywali się o konieczności poświęcenia ich doczesnych wolnych opinii i wspierali partię, która oficjalnie przyjęła obronę Kościoła.

Niech Was nie dziwi, że niekiedy oszustwo jest tak zręczne, że nawet władze kościelne nie zdają sobie z niego sprawy i w jakiś sposób popierają taką wyznaniową partię, wzmacniając w ten sposób oficjalnie jej charakter i roszczenie do narzucania się sumieniom wiernych.

Nie chcę przez to powiedzieć, że wszystkie oficjalnie katolickie partie muszą opierać się na tym oszustwie. Są takie, które naprawdę pełnią funkcję służby w obronie interesów Kościoła, dając siłę katolickim obywatelom. Wydaje mi się, jednakże niemal niemożliwe — wskazuje na to doświadczenie— żeby partia oficjalnie katolicka, choćby narodziła się, służąc Kościołowi, nie skończyła, posługując się Kościołem.

Prędzej czy później wyjątkowa sytuacja, która uczyniła konieczną szczególną jedność między katolikami w życiu publicznym, normalizuje się, a wtedy znika konieczność istnienia jedynej obowiązkowej partii katolickiej.

Dzieje się wówczas coś bardzo ludzkiego, choć nieprzyjemnego. Katolicy oficjalni, którzy rządzą w tej partii, nie są gotowi na utratę swojej uprzywilejowanej pozycji i próbują utrzymać ją za wszelką cenę. W tym celu zaczynają stosować szantaż moralny. Albo oni będą dalej przy władzy, ze wsparciem hierarchii, albo wszystko się zawali, dlatego że otwartą drogę będą mieli nieprzyjaciele Kościoła.

Mają rację. Swoją wykluczającą, tyrańską polityką udało im się osłabić i odsunąć od gry wszystkie pozostałe organizacje i grupy złożone z katolików i tylko oni są w stanie działać z pewną siłą. Wtedy nadchodzi chwila, w której Kościół czuje się zaangażowany i bardzo mocno związany z losem oficjalnej partii katolickiej.

Nie posługiwać się Kościołem

Niech Was nie dziwi, że może się zdarzyć taka sytuacja. Zazwyczaj władza doczesna z biegiem czasu deformuje tego, kto ją posiada i sprawuje. Dlatego nie jest czymś zaskakującym to, że jakiś katolik o słabej formacji doktrynalnej i ubogim życiu wewnętrznym odczuwa pokusę wykorzystania każdego środka, żeby zachować stanowisko, do jakiego doszedł w życiu publicznym i że czyni wszystko co się da, żeby utrzymać się przy władzy, nawet zniżając się do kompromisów z własnym sumieniem, zniekształcając je.

Jasno rozumiemy, że to, co powiedziałem, może się wydarzyć, ale nie możemy pozwalać, żeby do tego dochodziło, ponieważ cały Kościół może skończyć jako jeniec. Jeńcem będzie hierarchia przywiązana do wozu oficjalnej partii i jeńcami będą wierni, którym uniemożliwi się korzystanie z uprawnionej wolności.

Musimy z tego wywnioskować, moje Dzieci, że mamy obowiązek miłować wolność wszystkich i służyć Kościołowi, unikając wszystkiego, co mogłoby oznaczać posługiwanie się Kościołem w partykularnych celach politycznych. Kościołem możemy posługiwać się tylko po to, żeby odnajdować źródła łaski i zbawienia. Oznacza to rezygnację z własnych interesów, poświęcanie się z upodobaniem, żeby Chrystus panował na ziemi, posiadanie czystości intencji. Z tą mentalnością powinni iść do polityki ci moi synowie, którzy będą mieli szlachetną skłonność, aby służyć swojej ojczyźnie, bronić ludzkiej wolności i rozszerzać panowanie Jezusa Chrystusa.

Dlatego moi synowie będą unikać bycia oficjalnymi katolikami i będą się starali walczyć lojalnie tą samą bronią co pozostali, ukazywać się takimi, jakimi są. Są zwykłymi obywatelami, takimi samymi jak inni, odpowiedzialnymi katolikami, którzy zachowują z pozostałymi katolikami jedność w istotnych sprawach, ale nie chcą tworzyć dogmatów w sprawach nieistotnych, w podlegających opinii kwestiach doczesnych.

To jest jasny i przejrzysty powód istnienia zawsze pośród moich dzieci— co jest logiczne i dobre — różnych sposobów rozumienia, jakie są najwłaściwsze środki, żeby starać się o dobro wspólne społeczeństwa, w którym żyją w przeróżnych okolicznościach.

Wszyscy będą ciągnąć wóz w tym samym kierunku — Bóg, dobro wspólne wszystkich ludzi — ale w różnym stanie ducha, z bardzo różnymi — a nawet przeciwstawnymi — opiniami w podlegającym opiniom kwestiach doczesnych. Wówczas nie mogą angażować ani Kościoła, ani Dzieła.

Mimo wszystko niektórzy — sporo osób, z którymi rozmawiałem — nie chcą zrozumieć tego, co jest tak jasne. Miejmy cierpliwość, pozwólmy, żeby płynął czas i prośmy Boga, żeby obdarzył ich światłem, a w końcu zrozumieją.

Niebezpieczeństwa polityki. Pokora

Rozpisałem się o kwestiach związanych z polityką, dlatego że to Wam, moje Dzieci, przypada głoszenie panowania Jezusa Chrystusa86 w każdej ludzkiej działalności, we wszystkich doczesnych zadaniach. Również, dlatego że Wy, którzy chcecie dobrowolnie pracować w dziedzinach związanych z działalnością publiczną, powinniście mieć w sposób szczególny na uwadze niebezpieczeństwa polityki.

Nawiązywałem już do tych zagrożeń. Mówiłem Wam o niebezpieczeństwie deformacji sumienia przez sprawowanie władzy, o niebezpieczeństwie braku szacunku dla słusznej wolności innych i o niebezpieczeństwie angażowania Kościoła albo Dzieła. Jednakże istnieją niebezpieczeństwa o charakterze jeszcze ogólniejszym: nadmierna ambicja, namiętności — nacjonalizm, partyjniactwo itd. — utrata nadprzyrodzonego spojrzenia i zapomnienie o działaniu Boga w świecie i w sercach.

W tym miejscu pasują jak ulał słowa Pisma Świętego: uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku do końca87, to znaczy, że człowiek nie może zrozumieć tej zachwycającej mądrości, która błyszczy i będzie błyszczeć w dziełach Stwórcy od początku do końca świata. Przy politycznych dyskusjach i rywalizacji zapomina się łatwo, że to Bóg działa, wzbudza wszelkie dobro i że to On uczynił nas wolnymi.

W celu uniknięcia tej trucizny, tych niebezpieczeństw — które nie powinny oddzielać od tego zadania Was, którzy macie szczególne powołanie, którym jest praca zawodowa — macie lekarstwo: środki ascetyczne, którymi dysponują wszystkie dzieci Boga w Jego Dziele, żeby uświęcać się pośród świata, na ulicy: w duchu ubóstwa — rzeczywistym oderwaniu od dóbr doczesnych — oraz w duchu pokory — oderwaniu od ludzkiej chwały, od władzy, gdyż są to dobre owoce duszy kontemplacyjnej w działaniu zawodowym.

Podkreślam szczególnie znaczenie ducha pokory, ponieważ wiecie — powtarzam Wam to ciągle — że miłość własna i duma są dla duszy o wiele bardziej podstępne i o wiele bardziej szkodliwe niż pożądliwość ciała, pożądliwość oczu88, które są niebezpieczeństwami o wiele łatwiejszymi do odkrycia i zwalczania. Dlatego proszę moje Dzieci, bądźcie czujne i nie dajcie się zwieść próżnej chwale, oparom pychy, którymi jest przesycona atmosfera życia publicznego. Posłuchajcie tego, co mówi Wam św. Paweł: nemo se seducat. Si quis videtur inter vos sapiens esse in hoc saeculo, stultus fiat ut sit sapiens — niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość89. Niech nikt nie oszukuje samego siebie. Jeżeli ktoś z Was uważa się za mądrego według świata, niech się stanie głupcem w oczach ludzi światowych, aby stać się mądrym w oczach ludzi Bożych.

Zrozumcie mnie: Wasza pokora różni się od pokory zakonników, którzy są powołani przez Boga do ucieczki od świata, do życia contemptus saeculi — pogardą rzeczywistości doczesnej, chociaż ta rzeczywistość ziemska sama w sobie nie oznacza obrazy Boga. Wasza pokora, moje umiłowane Córki i moi umiłowani Synowie, musi być pokorą chrześcijan, którzy powinni kochać świat, szanować wszystkie doczesne rzeczy, które Bóg dał człowiekowi, żeby Mu służył. Wasza pokora musi być pokorą dusz wezwanych do bycia ze świata, ale bez bycia światowymi, bez tolerowania, żeby sprawy doczesne — narzędzia pracy w służbie Bożej — przywiązywały się do serca i uniemożliwiały postęp duchowy, który dąży do doskonałości w miłości.

Władza, rozkazywanie, autorytet — razem z zaszczytami, które powinny koniecznie towarzyszyć tym funkcjom społecznym i podtrzymywać je — nie są to rzeczy złe same w sobie, tym bardziej dla świeckich, którzy powinni się uświęcać pośród nich. Są to rzeczy dobre, pozytywne, skierowane z samej swej natury na dobro człowieka i chwałę Boga. Nie są złem koniecznym ani mniejszym złem. Nie można też na tej samej zasadzie powiedzieć, że jest czymś doskonalszym powstrzymywać się od nich niż z nich korzystać.

Nauka św. Pawła jest niezwykle jasna: Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy — przeciwstawia się porządkowi Bożemu (…). Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, prowadzącym ku dobremu (…). Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, co się mu należy: komu podatek — podatek, komu cło — cło, komu uległość — uległość, komu cześć — cześć90. Wcześniej zaś sam Jezus Chrystus nauczał tego, mówiąc Piłatowi: Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry91.

Jednakże władza, co do zasady konieczna i dobra, nie przestaje być dla upadłego człowieka — pronus ad peccatum, skłonnego do grzechu — jeszcze jedną okazją do przywiązania, do próżności, do pychy, do zapomnienia o Bogu jak wiele innych dobrych rzeczy, które mogą stać się złe z powodu przewrotności ludzi.

Dlatego zwykli chrześcijanie, którzy powinni uświęcać się w tych sprawach publicznych — również Wy, moje Córki i moi Synowie, jeżeli wybraliście dobrowolnie tę działalność zawodową, która jest częścią Waszego Bożego powołania — muszą być czujni, oczyszczając nieustannie intencję.

Prawość intencji. Wyrzeczenie. Szacunek dla opinii innych

Tutaj bardzo dobrze pasuje, żeby przypomnieć Wam ten heroiczny wyraz prawości intencji, prawdziwej pokory w służbie Bogu, którym należy zawsze żyć w Dziele. Mam na myśli gotowość wszystkich moich dzieci do porzucenia choćby najbardziej kwitnącej pracy zawodowej92 — może to być również działalność polityczna — żeby, jeżeli wymaga tego apostolstwo i zadecydują tak ci, którzy mają w Dziele władzę, poświęcić się innej, zewnętrznie mniej okazałej pracy.

Ta stała gotowość jest oczywistym dowodem oderwania, ponieważ jest nam wszystko jedno, czy pracujemy tutaj czy tam, pod warunkiem, że wiemy, że nasza praca jest służbą Bogu i wszystkim duszom. W tym duchu moje dzieci uczą się dziękować Bogu we wszystkim, co robią i unikać nieuporządkowanej żądzy władzy i osobistych ambicji.

Ponieważ potrafią ustępować, szanować uprawnioną opinię drugiej osoby, postępować w stylu dzieci Boga w Dziele we wszystkim, a szczególnie w życiu publicznym, nie zapomną, że ich misją jest służyć, nie oczekując wdzięczności ani zaszczytów od ludzi i mając jedynie pragnienie dziękowania Jezusowi, cui servire regnareest — któremu służba jest panowaniem93. W ten sposób niewątpliwie będą bardziej skuteczni, a przede wszystkim będą się uświęcać w każdej swojej działalności, którą — z łaską Bożą — będą umieli przekształcić w narzędzie uświęcenia i apostolstwa o niezwykle szerokim zasięgu działania.

Kiedy mówię Wam o apostolstwie przykładu, o osobistym, dobrowolnym i odpowiedzialnym działaniu, o tym, żeby nigdy nie być katolikami oficjalnymi, być może ktoś mógłby pomyśleć, żeby w celu uczynienia przenikania apostolskiego skuteczniejszym we wszystkich środowiskach i łatwiejszego dawania chrześcijańskiego przykładu, byłoby stosowne zachowywanie w tajemnicy faktu przynależności do Dzieła.

Posłuchajcie: nie chodzi o to. Nie znoszę tajemnic, które często służą do czynienia zła albo do rozmywania odpowiedzialności. Uznaję tylko tajemnicę spowiedzi i tak zawsze mówię wszystkim tym, którzy czasami przychodzą do mnie, zamierzając opowiedzieć mi o czymś w tajemnicy.

Z pewnością teraz, dlatego że są to początki tej Bożej pracy, naszego Dzieła Bożego, jest absolutnie konieczne, aby nie rozpowszechniać nieroztropnie naszej drogi, dlatego że niewielu jest w stanie zrozumieć tę nowość. Jednakże ta tymczasowa postawa jest jak najbardziej naturalna: jest to tajemnica stanu błogosławionego.

Wszystkie żywe istoty potrzebują pewnego czasu ochronnego — krótszego lub dłuższego — zanim wyjdą na światło dzienne. Potrzebują szczególnych warunków, które umożliwią im pierwszy etap rozwoju, ich dojrzewanie. Natura postępuje tak z roślinami, zwierzętami i z ludźmi. Jest to zatem całkowicie naturalne, że my tak samo troszczymy się o Dzieło, które jest żywym organizmem, który właśnie rozpoczyna swoją działalność. Zwykle w ten zwyczajny, cichy sposób rozpoczynały wszystkie instytucje apostolskie. Na nieszczęście czy na szczęście już można przewidzieć, że robieniem hałasu wokół Dzieła Bożego zajmą się inni.

Musimy mieć świętą niecierpliwość, żeby rozpalać Bożym ogniem, który Pan wlał w nasze serca, wszystkie dusze wokół nas, nawet te najdalsze. Jednak, dopóki nie nadejdzie zatwierdzenie Kościoła Świętego, wypada działać z roztropnością — za zgodą miejscowego ordynariusza tak jak czyniliśmy zawsze — ukazując ludziom rzeczywistość Dzieła w pozytywny sposób. Niech będzie dla Was bardzo jasne, że ten sposób postępowania to absolutnie nie jest tworzeniem tajemnic. Działamy na oczach całego świata i w rzeczywistości tylko ślepi i głusi mogą nie znać naszego Dzieła.

Z tego, co widzę, niektórzy, powodowani niezrozumieniem — widzicie już, że nie oceniam surowo — chcieliby, żeby moje dzieci, przez wzgląd na to, że są w cudowny sposób oddane służbie Bożej, nosiły na plecach wielki plakat, mówiący: niniejszym zaświadcza się, że jestem grzecznym chłopcem. Nie zdają sobie sprawy, że my — którzy nie jesteśmy ani nigdy nie będziemy zakonnikami — prawnie, kanonicznie pracujemy z poczuciem nadprzyrodzonym, tak samo jak członkowie stowarzyszenia wiernych.

Nikomu nie przyjdzie na myśl, nakazać, żeby lekarz, który jest tercjarzem, umieszczał na swoich wizytówkach: „Pan X., tercjarz franciszkański, lekarz medycyny”. Tak więc nasz sposób postępowania nie może zostać uznany za tajemnicę, dlatego że nie jest to chęć ukrywania, kim jesteśmy. Przeciwnie — to po prostu naturalność: nie jest to chęć udawania tego, czym nie jesteśmy, dlatego że jesteśmy zwykłymi chrześcijanami, równymi pozostałym obywatelom.

Pracować w sposób naturalny. Osobista pokora. Heroizm w pokorze zbiorowej

Aby być skutecznymi, powinniście pracować w sposób naturalny, nie widowiskowy, nie starając się zwracać uwagi, przechodząc niepostrzeżenie, jak niepostrzeżenie przechodzi dobry ojciec, który po chrześcijańsku wychowuje swoje dzieci, dobry przyjaciel, który daje pełną chrześcijańskiej mądrości radę swojemu przyjacielowi, przemysłowiec albo handlowiec, który troszczy się, żeby jego pracownicy mieli dobrą opiekę duchową i materialną.

Powinniście pracować po cichu, ale bez tajemnic i sekretów94, których nigdy nie stosowaliśmy i nigdy nie będziemy stosować, dlatego że nie są potrzebne, żeby służyć Bogu. Poza tym sekrety odpychają osoby, które mają czyste sumienie. Po cichu: z tak głęboką pokorą osobistą, żeby zaprowadziła Was do życia pokorą zbiorową, do tego, żeby nie chcieć przyjmować szacunku i poważania, na które zasługuje Dzieło Boże i święte życie waszych braci.

Pokora zbiorowa — która jest heroiczna i której wielu nie zrozumie — sprawia, że ci, którzy są częścią Dzieła, przechodzą w ukryciu pośród równych im osób, nie otrzymując oklasków za dobre ziarna, które sieją, dlatego że inni ledwie zdają sobie z tego sprawę ani nie zrozumieją całkowicie tego bonus odor Christi95, który nieuchronnie musi roztaczać się wokół moich dzieci.

Miejmy ciągle na uwadze, w naszym życiu dusz oddanych w służbie Panu, Jego słowa: Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie96.

Teologalna cnota nadziei pozwala nam tak mocno doceniać nagrodę, jaką obiecał nasz Ojciec Bóg, że nie jesteśmy gotowi ryzykować jej utraty z powodu braku zbiorowej pokory. Nie chcemy, żeby zastosowano do nas z powodu poszukiwania ludzkiego uznania, owych słów Jezusa: amen, dico vobis, quia receperunt mercedem suam — zaprawdępowiadam wam, już odebrali swoją nagrodę97. Kiepski interes!

Dlatego nie chcemy, żeby ktoś nas chwalił albo komplementował. Chcemy pracować w milczeniu, z pokorą, z wewnętrzną radością — servite Domino in laetitia98 — z apostolskim entuzjazmem, który właśnie dlatego nie słabnie, bo nie przechodzi w ostentację, w dumne popisywanie się. Chcemy, żeby we wszystkich zawodach, we wszystkich ludzkich zajęciach były obecne osoby, które bez powiewających flag czy zwracających uwagę etykiet, żyłyby święcie i wpływały na innych w pracy i w społeczeństwie dla dobra dusz: takie jest wyłączne pragnienie Dzieła.

Zrozumienie wszystkich dusz. Nie robić rozróżnień. Zbawiać wszystkie dusze

Zawsze mówię Wam, że są tacy, którzy pracują za trzech, ale robią hałas za trzy tysiące ludzi. My chcemy pracować za trzy tysiące ludzi, robiąc przy tym hałas za trzech. Nie mówię o nikim niczego negatywnego, szanuję opinie przeciwne tej naszej prostocie w sposobie prowadzenia apostolstwa. Jestem jednak przekonany, że duchowa jedność chrześcijan nie potrzebuje zawsze zewnętrznych masowych przejawów i hałaśliwych działań zbiorowych. Jedności nie osiąga się zgromadzeniami i pokrzykiwaniem, tylko miłością i prawdą.

Rozumiecie w związku z tym, że dyskretna rezerwa — nigdy sekretna — którą Wam wpajam, jest antidotum na przechwałki. To obrona pokory, która z woli Boga również ma być zbiorowa — całego Dzieła — nie tylko indywidualna. Jest to też równocześnie narzędzie największej skuteczności w apostolstwie dobrego przykładu, które każdy rozwija w swoim własnym środowisku rodzinnym, zawodowym, społecznym.

Nie możemy zapominać, moje umiłowane Córki i moi umiłowani Synowie, że całe nasze życie — z Bożego powołania — jest apostolstwem. Stąd rodzi się — doświadczacie tego Wy i będą tego doświadczać wszyscy Wasi bracia, którzy przyjdą później — nieustanne pragnienie obcowania ze wszystkimi ludźmi, przekraczania każdej bariery w miłości Chrystusa.

Stąd rodzi się w nas chrześcijańska troska o to, żeby zniknęła wszelka forma nietolerancji, przymusu i przemocy w obcowaniu jednych ludzi z drugimi. Również w działaniu apostolskim — właściwie, przede wszystkim w działaniu apostolskim — chcemy, żeby nie było najmniejszej oznaki przymusu. Bóg chce, żeby służono Mu w wolności, a w związku z tym apostolstwo, które nie szanowałoby wolności sumień, nie byłoby prawe99.

Potrzeba zrozumienia — choćby niekiedy byli tacy, którzy nie chcą tego pojąć — że miłość do dusz musi Was prowadzić do miłowania wszystkich ludzi, do wybaczania każdemu. Powinna to być miłość zakrywająca wszystkie braki ludzkich nędz, powinno to być miłosierdzie: veritatem facientes in caritate — czyniąc prawdę w miłości100, podążanie za prawdą Ewangelii z miłością.

Miejcie na uwadze, że miłość, bardziej niż na dawaniu, polega na zrozumieniu101. Nie ukrywam przed Wami, że uczę się na własnej skórze, jak wiele kosztuje bycie niezrozumianym. Zawsze starałem się, żeby mnie rozumiano, ale niektórzy uparcie nie chcą mnie rozumieć. Również z tego powodu chcę rozumieć wszystkich i Wy również powinniście się starać rozumieć innych.

Niemniej jednak, impuls, prowadzący nas do tego, aby posiadać wielkie, powszechne, katolickie serce nie jest przypadkowy. Ten sposób zachowania pochodzi z samej istoty Dzieła, ponieważ Pan chce nas na wszystkich drogach ziemi, rozsiewających ziarno zrozumienia, odpuszczenia win, przebaczenia, miłości, pokoju. Nigdy nie będziemy czuli się czyimiś nieprzyjaciółmi. Dzieło nigdy nie będzie mogło dokonywać rozróżnień, nigdy nie będzie chciało nikogo wykluczać ze swojego apostolstwa. W przeciwnym wypadku dokonywałoby zdrady swojego własnego celu, racji, dla której Bóg zechciał go na ziemi.

Nie mogę pojąć, jak można żyć według Serca Jezusa Chrystusa i nie czuć się posłanym jak On, by peccatores salvos facere — zbawić grzeszników102. Postawa chrześcijanina nie może być odmienna od postawy wskazanej przez św. Pawła: Polecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi (…) Jest to bowiem dobre i miłe w oczach Zbawiciela naszego, Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy103.

Sam św. Paweł daje nam przykład, aby praktykować tę doktrynę: Stałem się dla słabych słabym, abym słabych pozyskał. Dla wszystkich stałem się wszystkim, abym wszystkich zbawił104. To jest, moje Córki i moi Synowie, duch, którego uczyłem Was praktykować. Duch, który jest bardzo rzeczywistym wyrazem praktycznej różnorodności, otwartego ducha, nieograniczonej dyspozycyjności.

Tę naukę przekazał mi Bóg, żebym z kolei przekazywał ją wam. Macie nią żyć zawsze poprzez Waszą pracę w tak wielu ludzkich zadaniach, które z czasem rozwiną się we wszystkich zakątkach ziemi, żeby przyczyniać się do wspierania prawdziwej jedności, szczerego obcowania wszystkich ludzi.

Niekiedy panorama może wyda się Wam przygnębiająca, bo dostrzeżecie ludzką niewystarczalność Waszego wysiłku wobec całego świata, który nie zna zrozumienia. Macie rację. Powiedziano, że świat zawsze ostatecznie dzieli się na pół i jedna połowa zajmuje się mówieniem źle o drugiej. Właśnie dlatego, że jest zbyt duży brak jedności i zrozumienia, Bóg chce nas na wszystkich ludzkich drogach, żebyśmy żyli zrozumieniem Chrystusa i żebyśmy uczyli nim żyć.

Nie dążymy do zmiany wszystkiego w kilka dni. Powiem Wam o czymś, co jest zasmucające. Być może nigdy my, chrześcijanie, nie zdołamy w pełni wprowadzić na ziemi atmosfery jedności, ale nie zmienia to faktu, że zawsze mamy ten cel przed oczami. Dotrzemy tam, dokąd zechce Bóg, jeżeli będziemy wierni, posłuszni łasce Bożej. Dojdziemy o wiele dalej niż moglibyśmy kiedykolwiek marzyć.

Jeżeli zapytacie mnie o środki służące do osiągnięcia tego celu wynikającego z miłości, odpowiem Wam, że macie je w naszych szczególnych apostolskich sposobach, które są naturalnymi przejawami nadprzyrodzonego ducha Dzieła. Pierwszym jest praca prowadzona wśród młodzieży ze wszystkich warstw społecznych, polegająca na przyjaźni i zaufaniu. Młodzież jest krzepnącą obecnie nadzieją jutrzejszej rzeczywistości.

Kolejnym środkiem jest stała praktyka cnót cechujących życie społeczne, polegająca na ofiarowaniu Bogu z radością, niezauważalnie, nieuniknionych tarć charakterów, mentalności, różnych upodobań: cum omni humilitate et mansuetudine, cum patientia supportantes invicem in caritate — z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości105.

Nie upokarzać nikogo. Święta ustępliwość

Nie przesadzajcie z trudnościami. Dusza kontemplacyjna umie zobaczyć Jezusa Chrystusa w tych, którzy ją otaczają i nie jest jej trudno znosić wszystko, co przykre w obcowaniu z braćmi, ludźmi. Co więcej, samo znoszenie wydaje jej się niewystarczające. Chce budować, naśladować Jezusa Chrystusa w Jego bezgranicznej miłości, Jego zdolności ustępowania we wszystkich sprawach osobistych, we wszystkim, co nie oznacza obrazy Boga.

A my, którzy jesteśmy mocni w wierze — powiem Wam ze św. Pawłem — powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne. Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego dogodne — dla jego dobra, dla zbudowania106.

Uczyłem Was również, moje Córki i moi Synowie, istotnej i praktycznej zasady budującego działania wobec innych z miłością: nie kłócić się, nie stosować dialektyki do przekonania innych, ponieważ wiele osób nie jest w stanie ustąpić bez poczucia upokorzenia, uznając rację tego, który mówi jako przeciwnik.

A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy107. Prawdę wypowiada się spokojnie, w pozytywny sposób, bez polemiki, bez upokarzania, zawsze pozostawiając drugiej osobie honorowe wyjście, by mogła bez trudności uznać, że błądzi, że brakowało jej formacji albo informacji. Niekiedy najdelikatniejsza miłość będzie polegała na tym, aby sprawić, żeby druga osoba pozostała z przekonaniem, że doszła na własną rękę do odkrycia nowej prawdy. Nie kłóćcie się, ale pozwalajcie na spokojne zgłębianie problemu, podsuwając odpowiednią lekturę.

Z pełną oddania gotowością nie wątpcie, że Pan udzieli nam, chrześcijanom, tego, o co prosił św. Paweł: A Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie i zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa108.

Oddanie, zrozumienie, miłość, zapominanie o naszych prawach, sprawia, że ustępujemy — darujemy — we wszystkich naszych sprawach w takim stopniu, jaki osiągnął Jezus Chrystus. Pan powiedział, żebyśmy się uczyli od Niego: discite a me quia mitis sum et humilis corde — uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca109; Aby żyć łagodnością, pokorą, świętą ustępliwością we wszystkim, co osobiste, wystarczy kontemplować Jezusa, który semetipsum exinanivit formam servi accipiens, in similitudinem hominum factus et habitu inventus ut homo — ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi, w zewnętrznej postaci uznany za człowieka110.

Uniżenie Naszego Pana nie miało granic, doprowadziło aż do najhaniebniejszej śmierci: humiliavit semetipsum factus obediens usque ad mortem, mortem autem crucis — uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej111. Zrobił to z miłości do ludzi, których nazywa swoimi przyjaciółmi, choćby nie chcieli nimi być. Vos autem dixi amicos — nazwałem was przyjaciółmi112, mówi uczniom, którzy zostawią Go samego w chwili próby. Amice, ad quid venisti?Przyjacielu, po coś przyszedł?113 mówi do Judasza, który przychodzi Go zdradzić.

Jezus pozwala się źle traktować, obrażać, ukrzyżować z miłości do wszystkich — zarówno do przyjaciół, którzy chcą być Mu wierni, chociaż są pełni nędz, jak i do tych, którzy nie chcą być Jego przyjaciółmi. Maiorem hac dilectionem nemo habet, ut animam suam ponat quis pro amicis suis — nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich114.

Święta nieustępliwość. Z miłości do Boga, nie dla osobistych korzyści

Jezus Chrystus, oprócz wzoru świętej ustępliwości, dał nam również niezwykle wyraźny przykład świętej nieustępliwości w sprawach Bożych. Jezus nie ustępował wobec błędu — te straszliwe nagany udzielane faryzeuszom! — nie tolerował, by w Jego obecności bezkarnie obrażano Stwórcę. Popatrzcie na święte oburzenie Chrystusa wobec nadużyć dokonywanych przez kupców w Świątyni: Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: «Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście go jaskinią zbójców»115.

Również my nie możemy tolerować obrażania Boga tam, gdzie się znajdujemy, jeżeli możemy temu zapobiec. Jeżeli trzeba, będziemy również używać świętego przymusu, któremu będzie towarzyszyć jak największa łagodność formy, zawsze przy poszanowaniu uprawnionej wolności sumień. To znaczy, będziemy działać w taki sposób, żeby było jasne, że nie działamy, żeby bronić osobistych korzyści, tylko z miłości do Boga — zelus domus tuae comedit me; gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie116, — i z miłości do ludzi, których chcemy wydobyć z błędu, zapobiegając temu, by w głupi sposób potępili swoją duszę.

Dlatego niekiedy, moje Córki i moi Synowie, nie będzie innego sposobu niż przeżyć przykry moment, sprawiając, by przeżyli go inni, aby pomóc im być lepszymi. Nie bylibyśmy apostołami, gdybyśmy nie byli gotowi na błędną interpretację naszego działania i niemiłą reakcję ze strony innych.

Miejcie przekonanie, że święci — my nie uważamy siebie za takich, ale chcemy nimi zostać — byli niewygodnymi osobami — o moja św. Katarzyno ze Sieny!117 — które swoim przykładem i słowem są nieustanną przyczyną niepokoju dla sumień zaangażowanych w grzech.

Dla tych, którzy nie chcą mieć czystego życia, nasza delikatność w strzeżeniu serca musi być koniecznym wyrzutem, bodźcem, który nie pozwala duszom pogrążyć się w letargu. Dobrze, że tak jest. Moje dziecko, które nie chce wywoływać takich reakcji w otaczających go duszach, które pragnie zawsze być sympatyczne, nie będzie mogło uniknąć obrazy Boga, dlatego że stanie się wspólnikiem nieuporządkowania innych osób. Żyjcie w taki sposób, żebyście mogli powiedzieć: inflammatum est cor meum, et renes mei commutati sunt: zelus domus tuae comedit me — gdy się trapiło moje serce, a w nerkach odczuwałem ból dotkliwy: bo gorliwość o dom Twój mnie pożera118.

Uprzejmość. Przyjaźń ze wszystkimi

Mówiłem Wam, że święty jest niewygodny. Jednak nie oznacza to, że ma być nieznośny. Jego gorliwość nie powinna być nigdy gorzką gorliwością. Jego poprawność nie powinna być nigdy raniąca, a jego przykład nie powinien być nigdy moralnym policzkiem wymierzanym przyjaciołom. Miłość Chrystusa — święta ustępliwość wobec osób, o której Wam mówiłem — powinna łagodzić wszystko, żeby nigdy nie stosowano do żadnego z moich dzieci tego, co można powiedzieć — niekiedy na nieszczęście słusznie — o pewnych dobrych osobach: aby znieść jednego świętego, potrzeba dwóch świętych.

Nasza postawa powinna być zupełnym przeciwieństwem powyższego. Nie chcemy, żeby ktokolwiek się od nas oddalił, ponieważ nie umieliśmy go zrozumieć albo potraktować z miłością. Nie możemy być osobami szukającymi zwady. Naśladujmy przykład św. Pawła: Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi119.

Staramy się żyć w pokoju, nawet jeżeli inni tego nie chcą: Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie… Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom120. Nigdy nie traktujemy nikogo jak nieprzyjaciela, bo nie możemy być niczyimi nieprzyjaciółmi.

Co więcej, staniemy się przyjaciółmi, będziemy zdobywać przyjaciół, by czynić z nich przyjaciół Jezusa Chrystusa. Pan chce posługiwać się nami — naszymi relacjami z ludźmi, tą naszą zdolnością, którą On nam dał, aby kochać i sprawić, żeby nas kochano — żeby On nadal czynił sobie przyjaciół na ziemi, jak posłużył się Janem Chrzcicielem, żeby znaleźć drugiego Jana, tego, który miał być Jego umiłowanym przyjacielem, tego, którego widzimy spoczywającego na piersi Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy: erat ergo recumbens unus ex discipulis eius in sinu Iesu, quem diligebat Iesus121.

Staniemy się przyjaciółmi wszystkich naszych znajomych z pracy, wszystkich, którzy żyją w naszym otoczeniu, choćby byli daleko od Boga. Mogę Wam nawet powiedzieć, że powinniśmy nawet być bliżej tych drugich, ponieważ bardziej nas potrzebują. Potrzebują nas przede wszystkim słabi chrześcijanie, ci, którzy nie żyją zgodnie z wyznawaną wiarą. Przybliżymy się do nich z całą naszą miłością i całym naszym zrozumieniem, ofiarując im szczerą, autentyczną, ludzką i nadprzyrodzoną przyjaźń.

Niech Was od tego nie odwiedzie niebezpieczeństwo zarażenia się. Przy naszym życiu kontemplacyjnym, wierności naszemu duchowi, naszym Normom i naszym zwyczajom122 jesteśmy uodpornieni na ich błędy i na ich przykład, jeżeli nie są chrześcijańskie. Ponieważ miłujemy ich sercem Chrystusa, Jezus jest pomiędzy nami a nimi i ostatecznie zatopimy zło obfitością dobra.

Potrzebujecie jednak wielkiej cierpliwości. Powinniście uczynić mocne postanowienie, aby się nie zniechęcać, dlatego że praca ta nie jest łatwa. W istocie jest większym cudem nawrócenie złego chrześcijanina — katolika albo nie — niż poganina, ponieważ ci pierwsi mają skłonność do rozumienia źle, w zniekształcony sposób wszystkiego tego, co im powiemy o Jezusie i o Jego nauce, dlatego że przed oczami nie widzą Jezusa Chrystusa, tylko karykaturę Jezusa Chrystusa.

Wobec tej trudności trzeba zachować wytrwałość w modlitwie: proście nieustannie za innych ludzi, żeby osiągnęli Boga, bo jest dla nich nadzieja nawrócenia. Sprawiajcie, żeby przynajmniej przez wasze uczynki otrzymywali od was naukę… Przeciwstawiajcie ich bluźnierstwom wasze modlitwy, ich zbłądzeniu na manowce waszą pewność w wierze, ich dzikości waszą łagodność… Okażmy się ich braćmi przez uprzejmość: tylko musimy się starać, żeby naśladować Pana123.

Spójrzcie, moje umiłowane Córki i moi umiłowani Synowie, na ostateczną przyczynę naszego otwartego ducha, naszej woli zrozumienia wszystkich: jest nią gorliwość apostolska. Gdybyśmy unikali tych, którzy nie znają albo nie praktykują wiary w Chrystusa, nie dalibyśmy im możliwości oglądania naszego przykładu, nie moglibyśmy im ukazać prawdziwego wizerunku Jezusa Chrystusa odbitego w naszym życiu, nawet pośród naszej wielkiej nędzy.

Trzeba towarzyszyć wszystkim, jeżeli będzie potrzebne, nawet do bram piekła. Dalej już nie, bo tam nie można miłować Jezusa Chrystusa. Przyciągniemy ich naszą lojalną przyjaźnią, przyjmiemy ich, nawet tych najdalszych, w naszych domach. Pozwolenie naszym przyjaciołom niekatolikom124 na uczestnictwo w aktach kultu w naszych kaplicach będzie częścią naszego niezwykle umiłowanego apostolstwa ad fidem — które w swoim czasie otrzyma, nie wątpię w to, oficjalne uznanie. Sprawimy, by tego pragnęli, nie dając im zbyt wielu ułatwień, by podkreślić wolność osobistą, która jest główną cechą naszego apostolstwa.

Dla ułatwienia tej pracy, co jest bardziej zgodne z naszym duchem, nie będziemy nadawali naszym ośrodkom albo naszym domom nazw, które miałyby znaczenie agresywne albo militarne, dotyczące zwycięstwa lub chwały: Deo omnis gloria! Cała chwała Bogu! Chociaż nie widzę przeszkód, żeby szanować fakt, że inni myślą i działają inaczej, miejcie zawsze na uwadze, że my, dzieci Boga w Jego Dziele, nie potrzebujemy przemocy. Czujemy się chronieni Bożą Opatrznością, której po tylekroć doświadczyliśmy, że możemy mówić: in umbra manus suae protexit me — w cieniu swej ręki mnie ukrył125.

Wspólna praca apostolska z innymi

Do tego momentu, Moje umiłowane Dzieci, zachęcałem Was do rozważenia niektórych aspektów apostolstwa osobistego, które każdy z Was powinien prowadzić we własnym środowisku, zajmując się zwykłą pracą zawodową, swoimi zajęciami. Jednak, istnieją inne rodzaje apostolstwa, które z czasem moje dzieci będą prowadzić na całym świecie, zrzeszając się jako zwykli obywatele z innymi obywatelami, zawsze zgodnie z przepisami prawnymi kraju, w którym będą pracować.

Będą stowarzyszać się z innymi obywatelami — nie zawsze będą to katolicy — żeby wspólnie prowadzić pracę zawodową o wybitnie apostolskim celu, to znaczy, żeby służyła ona bezpośrednio przekazywaniu doktryny — takie jest zawsze nasze apostolstwo — choćby nie miała wyłącznie duchowego charakteru.

Zwykle będzie chodziło, na przykład, o prace kulturalne, dobroczynne, związane z prasą lub z kinem itd. Nie powinny to być zadania oficjalnie katolickie, chociaż może się zdarzyć jakiś wyjątek, jeżeli będzie to uważane za korzystne. Jednak na ogół muszą mieć tę samą cechę co osobiste apostolstwo moich dzieci, ponieważ będzie chodziło o pracę zawodową doczesną i świecką, prowadzoną przez obywateli. Bardziej niż o nazywanie siebie katolikami chodzi o bycie nimi, zarówno w działaniu indywidualnym, jak i grupowym.

Powinien wreszcie istnieć również inny rodzaj apostolstwa, za które Dzieło przyjmie oficjalnie odpowiedzialność. Będzie to zawsze działalność profesjonalna o charakterze w pełni i wyłącznie apostolskim, prowadzona przez moje dzieci. A jako że będą ją prowadzić korporacyjnie ci, którzy należą do Opus Dei, będziemy ją nazywać dziełami korporacyjnymi.

Będą to działania bardzo różnego rodzaju w zależności od okoliczności i potrzeb dusz w każdym miejscu i w każdej epoce: ośrodki formacyjne dla osób ze wszystkich kategorii społecznych, domy rekolekcyjne i przeznaczone na kursy kształcenia religijnego, akademiki, ośrodki zawodowe i ośrodki pomocy dla robotników, rolników itd.

Moje córki i moi synowie, którzy będą się zajmować tymi pracami apostolskimi, powinni się im poświęcać zawodowo, ponieważ dla wszystkich tych, którzy należą do Dzieła, bez wyjątku, praca zawodowa jest jedynym środkiem uświęcenia siebie i innych. Praca w dziełach korporacyjnych będzie zwykłą pracą o charakterze profesjonalnym, choćby miała bezpośredni i całkowicie apostolski cel. W każdym zaś razie będzie chodziło o pracę równą pracy wykonywanej przez wielu innych obywateli: nauczycieli, lekarzy, zarządców, dyrektorów akademików itd.

Jeżeli kiedyś moje dzieci będą musiały porzucić swoje zajęcie zawodowe, żeby poświęcić się zadaniom kierowania, formacji albo pomocy w jakimś dziele korporacyjnym, również wówczas nie przestaną żyć codziennym życiem zwykłych ludzi i ich nowa praca będzie zawsze pracą zawodową, zważywszy na to, że wiele osób częściej lub rzadziej zmienia rodzaj zajęcia z powodów rodzinnych, finansowych, społecznych itd. Istnieją też zawody — na przykład, polityka — którym zwykle poświęcają się ci, którzy wcześniej zajmowali się i nadal zajmują innymi zadaniami.

Domy i ośrodki, które są miejscem — siedzibą — prac korporacyjnych, zazwyczaj nie będą naszą własnością. Z wielu powodów nie wypada, aby tak było. Poza tym nie może tak być, ponieważ jesteśmy ubodzy. Dzieło jest ubogie teraz, u początku swojego istnienia i będzie takie zawsze, bo Pan Jezus nie przestanie nigdy prosić nas o większą liczbę prac apostolskich, inicjatyw, wydatków i osób w Jego służbie. Będziemy pracować w wynajmowanych domach, budynkach państwowych albo w miejscach, których właścicielem będzie stowarzyszenie założone przez niektóre z moich dzieci wraz z innymi, którzy będą chcieli nam pomagać.

Z powodu naszego ubóstwa, moje córki i moi synowie będą prowadzić te prace z bardzo wielkim poczuciem odpowiedzialności przed Bogiem. W każdej sytuacji, która się pojawi, a nie będzie przewidziana w konkretnych wytycznych, które Wam daję, poprowadzi ich zasada, bezpieczne kryterium, o którym słyszeliście ode mnie wiele razy. Będą robić to, co zrobiliby w tych samych okolicznościach ojciec lub matka licznej i ubogiej rodziny.

Mówiłem Wam, że dzieła korporacyjne mają jedyny cel, czysto duchowy i apostolski. Dlatego jest możliwe i konieczne, żeby Dzieło — którego cel jest wyłącznie nadprzyrodzony — czyniło się odpowiedzialnym za pewność ich katolickiego nauczania. Nie będą rozpowszechniać nauki albo opinii korporacyjnych w sprawach doczesnych, dlatego że taka doktryna korporacyjna — mówiłem Wam o tym tysiące razy — nie istnieje, nie może istnieć. Nie mamy korporacyjnych opinii — każdy może mieć swoją opinię — mamy tylko wspólną wiarę: naukę Kościoła, którą przyjmujemy bez zastrzeżeń i jest to jedyna sprawa, która nas łączy.

Cała chwała dla Boga. Naszym pragnieniem jest służyć

Istotnie łączy nas tylko nauka Świętego Kościoła Bożego, Boże wezwanie i pragnienie służby Kościołowi w charakterze jego wiernych i wdzięcznych dzieci. To jest nasze nadprzyrodzone pragnienie, które jest właśnie tym, co najbardziej sprzeciwia się jakiejkolwiek ludzkiej ambicji, jakiemukolwiek staraniu o ludzkie korzyści. Nie pracujemy po to, by wznieść się na szczyt, tylko żeby zniknąć i przy pomocy poświęcenia umieścić Chrystusa na szczycie każdej ludzkiej działalności.

Naszym hasłem są słowa Jana Chrzciciela: illum oportet crescere, me autem minui — trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał126. Dlatego naszą największą ambicją — prawdziwą chwałą Dzieła — jest żyć bez ludzkiej chwały, żeby chwała była oddawana tylko Bogu, soli Deo honor et gloria — Bogu samemu cześć i chwała127.

Rozważaliśmy już przykład Jezusa Chrystusa. Zobaczymy go raz jeszcze, powracając do cudownego tekstu św. Pawła, który cytowałem Wam przy innej okazji: …powinniśmy znosić słabości tych, którzy są słabi, a nie szukać tylko tego, co dla nas dogodne… Przecież i Chrystus nie szukał tego, co było dogodne dla Niego, ale jak napisano: Urągania tych, którzy Tobie urągają, spadły na Mnie128.

Apostołujemy nie po to, by otrzymywać oklaski, tylko żeby brać odpowiedzialność za Kościół w czasach, kiedy jest trudno być katolikami i żeby przechodzić niepostrzeżenie, kiedy jest modne nazywać się katolikami. Istotnie w wielu środowiskach bycie katolikami na serio, nawet bez nazywania siebie w ten sposób, to dostateczny powód, żeby przyjmować wszystkie rodzaje obelg i ataków. Dlatego, chociaż mówiłem Wam niekiedy, że budzi w nas sprzeciw życie z tego, że jesteśmy katolikami, będziemy żyć, jeżeli będzie to konieczne, pomimo tego, że jesteśmy katolikami. Zawsze dodaję: nie zapominając, że jeszcze większy sprzeciw budziłoby w nas życie z tego, że nazywamy siebie katolikami.

Pragnienie służby129 ma bardzo jasne, konkretne przejawy, które moglibyśmy również nazwać naszymi dominującymi pasjami, naszymi szaleństwami. Pierwszy z nich polega na tym, żeby chcieć być ostatnim we wszystkim, natomiast pierwszym w miłości. W osobistym rozważaniu mówimy: Jezu, żebym kochał Cię bardziej niż wszyscy! Wiem, że jestem ostatnim z Twoich sług. Wiem, że jestem pełen nędz. Musiałeś przebaczyć mi tak wiele zniewag, tak wiele zaniedbań! Jednakże Ty powiedziałeś, że ten, komu mało się odpuszcza, małomiłuje130.

Gorliwość o dusze: mamy gorące pragnienie bycia współodkupicielami z Chrystusem, zbawiania z Nim wszystkich dusz, dlatego że jesteśmy, chcemy być ipse Christus, On zaś dedit redemptionem semetipsum pro omnibus — wydał siebie samego na okup za wszystkich131. Zjednoczeni z Chrystusem i z Jego Błogosławioną Matką, która jest również Naszą Matką, Refugium peccatorum; wiernie trwający przy Namiestniku Chrystusa na ziemi — słodkim Chrystusie na ziemi132 — Papieżu, mamy ambicję niesienia wszystkim ludziom środków zbawienia, które ma Kościół, czyniąc rzeczywistością akt strzelisty, który powtarzam od dnia wspomnienia świętych Aniołów Stróżów w 1928 roku: omnes cum Petro ad Iesum per Mariam!

Nie możemy jednak aspirować do bycia współodkupicielami z Chrystusem, jeżeli nie jesteśmy gotowi zadośćuczynić za grzechy, tak jak to czynił On. Spójrzcie, jak św. Paweł stosuje do Jezusa Chrystusa słowa psalmu XXXIX: Nie chciałeś ofiary krwawej ani obiaty, lecz otwarłeś mi uszy; całopalenia i żertwy za grzech nie żądałeś. Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę; w zwoju księgi o mnie napisano: Jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę»133.

Chcemy ofiarować życie, nasze oddanie bez zastrzeżeń i targowania się jako pokutę za grzechy nasze i wszystkich ludzi, za grzechy popełniane we wszystkich czasach i za te, które zostaną popełnione, przede wszystkim przez katolików, ponieważ są oni ludźmi wybranymi przez Boga, którzy nie umieją odpowiedzieć, którzy zdradzają pełną upodobania miłość Boga.

Miłować jak ten, kto miłuje najbardziej: zdobywać dla Chrystusa dusze, obficie zadośćuczynić za zniewagi wyrządzane Najświętszemu Sercu Jezusa — oto nasze ambicje. Przy takim Bożym szaleństwie, przy gorliwości, która pożera nasze wnętrze — zelus domus tuae comedit me — gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie134, jakaż ludzka ambicja mogłaby przykleić się do nas na drodze życia? Żaden z nas, jeżeli utrzyma ducha Dzieła, nie będzie się starał błyszczeć, albo wspinać się po drabinie społecznej, żeby osiągać stanowiska, zaszczyty, uznanie, chyba że zrobi to wbrew sobie i żeby służyć Bogu.

Gdybyśmy działali motywowani ludzką ambicją, żeby zaspokajać naszą miłość własną (nie zabraknie takich, którzy fałszywie będą mówić, że to robiliśmy), musielibyśmy zrezygnować ze służby Bogu: nemo potest duobus dominis servire — nikt nie może dwom panom służyć: Jezusowi Chrystusowi i próżności135.

Pamiętam, że tuż po święceniach udzielono mi dobrej rady: jeżeli chce ksiądz zrobić karierę, niech ksiądz z ostrożnością unika wszystkiego, co wiąże się z poważną pracą, a przede wszystkim niech ksiądz unika jasnego wyrażania się na piśmie. Wówczas chyba nie zrozumiałem tego zbyt dobrze. Teraz widzę, że z ludzkiego punktu widzenia mieli rację. Dziękuję Bogu, mojemu Panu, że już wówczas zrozumiałem, że nie powinienem zwracać na nich uwagi. Nigdy, mimo błędów i osobistej nędzy, nie interesowało mnie robienie kariery.

Początek Dzieła: tylko z posłuszeństwa wyraźnej woli Bożej

Tak wielki jest mój strach przed wszystkim, co jest ludzką ambicją, chociaż nie zasługującą na naganę, że chociaż Bóg w swoim miłosierdziu zechciał posłużyć się mną grzesznikiem, do założenia Dzieła, stało się to wbrew mnie. Wiecie, jaką niechęć odczuwałem zawsze do starania niektórych osób — nie opartego na bardzo nadprzyrodzonych przyczynach osądzanych przez Kościół — o dokonywanie nowych fundacji. Wydawało mi się — i nadal tak mi się wydaje — że jest zbyt wiele fundacji i zbyt wielu założycieli. Widziałem niebezpieczeństwo pewnego rodzaju psychozy fundacyjnej, która prowadziła do tworzenia rzeczy niepotrzebnych z powodów, które uważałem za śmieszne. Myślałem, być może z brakiem miłości, że niekiedy przyczyna była najmniej istotna. Istotne było stworzenie czegoś nowego i nazwanie siebie założycielem.

W ten sposób mnożyły się dzieła136 o nazwach i celach, które, jak się wydaje, rodziły się — rozdrabniając zadania apostolskie i często zmieniając cele — z woli realizacji śmiesznych ambicji. Miałem świetną zabawę — muszę to wyznać i proszę Boga o przebaczenie, jeżeli Go w ten sposób obraziłem — rozważając w głębi duszy konkretne, maleńkie cele, które dawały początek zwracającym na siebie uwagę strojom i rodzinom zakonnym różniącym się od już istniejących tylko kolorem habitu, sznurem albo rzemieniem zawiązanym w pasie. Fundacja Ojca Iksińskiego, córek świętej Emerencjany na rzecz wnuczek zezowatej wdowy, które były blondynkami. Niech Was to nie zdziwi, bo znam utworzone w celu naprawy zepsutych młodych kobiet instytucje — to przykład jeden z wielu — które po kilku latach porzucają pracę założycielską nie z powodu braku zepsutych kobiet, ale z wygody, żeby poświęcić się prowadzeniu płatnych szkół albo instytucji tego rodzaju.

Wielokrotnie — chociaż nie lubię robić komedii — miałem pokusę, pragnienie, aby uklęknąć i prosić Was o przebaczenie, moje Dzieci, dlatego że przy mojej niechęci do zakładania czegokolwiek mimo posiadania dostatecznych motywów pewności, żeby założyć Dzieło, mocno się temu opierałem. Niech mi posłuży za wytłumaczenie przed Bogiem Naszym Panem fakt, że od 2 października 1928 roku pośród mojej walki wewnętrznej pracowałem, żeby wypełnić Świętą Wolę Boga, rozpoczynając pracę apostolską Dzieła. Minęły trzy lata i widzę teraz, że być może Pan zechciał, żebym cierpiał wówczas i żebym wciąż doświadczał tej całkowitej niechęci, żebym zawsze miał dodatkowy zewnętrzny dowód, że wszystko należy do Niego a nie do mnie.

Apostolstwo jest służbą

To jest mój duch i taki ma być Wasz duch, moje Córki i moi Synowie. Do Dzieła nie przychodzicie, by czegoś szukać. Przychodzicie, by się oddać; z miłości do Boga zrezygnować z wszelkich osobistych ambicji. Każdy musi coś porzucić, jeżeli chce być skuteczny w naszym Dziele i pracować tak, jak Bóg tego od nas żąda, niczym wierny osiołek, ut iumentum! Jedyną ambicją wiernego osiołka jest służyć, być użytecznym. Jedyną nagrodą, jakiej oczekuje, jest ta, którą obiecał Bóg: quia tu reddes unicuique iuxta opera sua — bo Ty każdemu oddasz według jego czynów137, Pan nagradza każdego według jego uczynków.

Moje umiłowane Dzieci, jesteście w Dziele, ponieważ Pan umieścił w Waszym sercu czyste i hojne pragnienie służby, prawdziwą gorliwość sprawiającą, że jesteście gotowi do wszelkiego poświęcenia, pracy w milczeniu dla Kościoła bez poszukiwania jakiegokolwiek ludzkiego wynagrodzenia. Napełniajcie się tymi szlachetnymi ambicjami, wzmacniajcie w Waszym sercu świętą gotowość, dlatego że ilość pracy jest niezmierzona.

Powinniśmy prosić Boga, Naszego Pana, żeby powiększał nasze gorące pragnienie służby, gdyż messis quidem multa, operarii autem pauci — żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało138; morze pracy apostolskiej nie ma brzegów, a na świecie jest tak niewiele dusz, które chciałyby służyć! Rozważajcie, co by się stało, gdybyśmy my, którzy chcemy służyć, nie oddali się w pełni tej służbie.

Moje Dzieci, nasze życie jest krótkie. Mamy mało czasu, żeby żyć na ziemi, kiedy to możemy świadczyć tę służbę Bogu. Poeta mówi: rodzimy się, gdy pojawia się błyskawica, umieramy zaś, gdy jeszcze trwa jej blask, jakże krótkie jest życie!139 Lepiej ujmuje to Psalmista: homo, sicut foenum dies eius, tamquam flos agri, sic efflorebit — dni człowieka są jak trawa, kwitnie jak kwiat na polu140; który rodzi się z pierwszym pocałunkiem słońca i nocą więdnie. Dlatego św. Paweł mówi nam: tempus breveest — czas jest krótki141; nieomal nie mamy czasu!

Apostolstwo jest służbą. Jedynie naszymi siłami nie możemy zdziałać niczego na niwie nadprzyrodzonej, ale będąc narzędziami Boga, możemy wszystko — omnia possum in eo, qui me confortat — wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia142, dlatego że to On nakazał w swojej dobroci używania tych niezdatnych narzędzi. A zatem apostoł nie ma innego celu niż pozwolić działać Panu, stawać się gotowym, żeby Bóg wypełnił — za pośrednictwem stworzeń, za pośrednictwem wybranej duszy — swoje zbawcze dzieło.

Apostołem jest chrześcijanin, który czuje się wszczepiony w Chrystusa, utożsamia się z Chrystusem przez Chrzest, jest uzdolniony do walki za Chrystusa przez Bierzmowanie, powołany do służby Bogu swoim działaniem w świecie przez uczestnictwo w królewskich, prorockich i kapłańskich zadaniach Chrystusa, które czyni go zdatnym do prowadzenia ludzi ku Bogu, do nauczania ich prawdy Ewangelii i współodkupiania ich modlitwą i pokutą.

Chrześcijanin gotowy do służby jest przewodnikiem, nauczycielem i kapłanem swoich braci, ludzi, będąc dla nich drugim Chrystusem — alter Christus, albo lepiej, jak Wam zwykle mówię, ipse Christus — samym Chrystusem. Podkreślam jednak, że chodzi o wykonywanie pracy osobistej, o to, żeby nie mieć własnych ambicji. Chodzi o służbę Chrystusowi, żeby On działał, a także o służbę ludziom, ponieważ Chrystus nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć — non venit ministrari, sed ministrare143.

Pracować bez osobistych ambicji ziemskich. Najgłębsza pokora

Służyć wszystkim ludziom. Niwą naszego apostolstwa są ludzie wszystkich ras i stanów społecznych. Właśnie dlatego, żeby dotrzeć do wszystkich, zwracamy się najpierw w każdym środowisku do intelektualistów, wiedząc, że przez nich w sposób konieczny przechodzi każda próba przeniknięcia do społeczeństwa. Intelektualiści mają ogląd całości, ożywiają wszelki ruch mający trwałość, nadają kształt i charakter rozwojowi kulturalnemu, technicznemu i artystycznemu ludzkiego społeczeństwa.

Córki i Synowie moi, podkreślałem konieczność ciągłego pozbywania się wszelkich ziemskich ambicji i napełniania się pragnieniem służby, która oznacza stałą troskę. Jesteśmy przekonani, że wobec wzniosłej misji służenia Chrystusowi, Naszemu Panu wszystko traci wartość, trwałość i nie zasługuje na podejmowanie wysiłku. Skoro zatem nauczyliśmy się nie zważać na ludzki poklask i nie szukamy próżnej widowiskowości, nasze staranie o zachowanie skarbu pokory powinno być jeszcze bardziej uważne i dokładne.

Dlatego, że jesteśmy narażeni na bardzo subtelne niebezpieczeństwo, na niemal niedostrzegalną zasadzkę nieprzyjaciela, który im bardziej skutecznymi nas widzi, tym bardziej podwaja wysiłki, żeby nas oszukać. To subtelne niebezpieczeństwo, obecne w duszach poświęcających się pracy dla Boga, jest, moje Dzieci, pewnym rodzajem ukrytej pychy, która rodzi się ze świadomości bycia narzędziami cudownych Bożych działań; milczącym upodobaniem w samym sobie, kiedy widzi się cuda, które dokonują się dzięki naszemu apostolstwu. Dlatego, że widzimy zaślepione umysły, które odzyskują wzrok, sparaliżowane wole, które ponownie się poruszają, kamienne serca, które stają się sercami z ciała, zdolnymi do nadprzyrodzonej miłości i ludzkiej czułości, sumienia pokryte trądem, plamami grzechu, które się oczyszczają, zupełnie martwe dusze, zepsute — iam foetet, quatriduanus est enim; już cuchnie, leży bowiem od czterech dni w grobie144 — które odzyskują życie nadprzyrodzone.

I po przezwyciężeniu tak wielu ludzkich przeszkód, po pokonaniu tak wielkiego niezrozumienia, po zdobyciu tak wielu środowisk, praca staje się coraz rozleglejsza i bardziej różnorodna, coraz skuteczniejsza… Wszystko to, moje Dzieci, może być niekiedy okazją do nieuzasadnionego, ale możliwego zadowolenia z samych siebie. Powinniśmy być czujni, żeby to się nam nie przydarzyło. Powinniśmy mieć bardzo czułe sumienie i reagować natychmiast.

Nie można dopuścić, nawet na chwilę, żadnej myśli wynikającej z pychy w związku z jakąkolwiek służbą Bogu, dlatego że w tej samej chwili przestalibyśmy być skuteczni na sposób nadprzyrodzony. Bóg nie chce, żeby jego słudzy byli napuszeni, zadowoleni z samych siebie. Przeciwnie, przekonani o swojej niegodności i pełni świętego wysiłku, żeby nie przeszkadzać w dziele łaski: servite Domino in timore, et exsultate ei cum tremore; aprehendite disciplinam, nequando irascatur Dominus, et pereatis de via iusta145; służcie Panu z bojaźnią — bojaźnią, która jest miłością syna, który nie chce sprawiać przykrości Ojcu — i z drżeniem — z poruszeniem miłości — rozradujcie się w Nim. Niech nie będzie tak, że kiedyś Pan się rozgniewa i zginiecie poza słuszną drogą i zgubicie drogę.

Popatrzcie, jak św. Augustyn komentuje te słowa Pisma: Nie mówi się: „Nie wejdziecie na drogę sprawiedliwą”, ale: „Byście nie zginęli z drogi sprawiedliwej”. Cóż to oznacza? Tylko to, że ci, którzy postępują drogą sprawiedliwą, mają służyć Bogu w bojaźni, to jest nie wynosić się, lecz z lękiem postępować (por. Rz 11, 12). A to znaczy, że nie powinni okazywać się pysznymi, ale mają być pokorni. Do tego Apostoł dodaje jeszcze: „Nie wynosząc się nad innymi, ale z pokornymi się zgadzając” (Rz 12, 16). Niech wychwalają Boga, lecz w bojaźni; niczym się nie chwaląc, „bo nic nie jest nasze”; „a jeśli ktoś się chlubi, niech się w Panu chlubi” (1 Kor 1, 31). Paweł ostrzega w ten sposób, by nie zginęli z drogi sprawiedliwej, na którą już weszli, gdyby sobie przypisywali, że nią postępują146.

Wspaniałość cudów zdziałanych przez Boga naszymi rękami powinna być dla nas okazją do uniżenia, aby sławić Boga i uznać, że wszystko pochodzi od Niego i że my tylko przeszkadzaliśmy albo co najwyżej byliśmy ubogimi narzędziami w Jego rękach.

Powinniśmy myśleć, że jest wiele dusz, które pracowały lepiej niż my; które poświęcały się bardziej i modliły z większą wytrwałością, ale Pan zechciał posłużyć się bardziej Wami i mną niż tymi osobami, żeby widziano, że to On działa; żeby zauważono, że narzędzia nie mają znaczenia lub jest ono niewielkie.

Dlatego że Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga147.

Tak więc, Córki i Synowie moi, kiedy będzie Wam się wydawało, że pracowaliście dużo w służbie Panu, powtarzajcie słowa, których On sam Was nauczył: servi inutiles sumus; quod debuimus facere, fecimus — słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać148.

Podsumowanie, które zawsze sporządzam na koniec dnia, robiąc rachunek sumienia, brzmi pauper servus et humilis — ubogi i pokorny sługa. I to wówczas, kiedy nie jestem zmuszony powiedzieć: Panie, Josemaría nie jest zadowolony z Josemaríi. Jednakże, jako że pokora jest prawdą, wielokrotnie — tak samo jak przydarza się Wam — myślę: Panie, przecież nie pamiętałem w ogóle o sobie, przecież myślałem tylko o Tobie i ze względu na Ciebie zajmowałem się tylko pracą na rzecz innych! Wówczas nasza kontemplacyjna dusza wykrzykuje z Apostołem: vivo autem iam non ego: vivit vero in me Christus — teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus149.

Bez pokory nie da się skutecznie służyć, ponieważ nie widzi się konieczności ufnego poddania się działaniu łaski, nie będziemy odczuwać ciągłego impulsu uciekania się do Boga jako do naszej jedynej siły. Nie osiągniemy też od Pana łask, które ma dla nas przygotowane, dla naszego uświęcenia i uświęcenia naszych towarzyszy: quoniam excelsus Dominus, et humilia respicit — ponieważ Pan jest wzniosły i patrzy łaskawie na pokornego150.

Dzieci mojej duszy, wiem, że będziecie walczyć, żeby być pokorni. Wiem, że dzięki temu staniecie się cudownie skuteczni, ponieważ będziecie posłusznymi narzędziami w rękach Boga. I poniesiecie na cały świat sól i światło Chrystusa, przede wszystkim przykładem Waszego życia: Prowadźmy zatem nowe życie; uczyńmy z ziemi niebo. Pokażmy poganom, jakich dóbr są pozbawieni. Gdy zobaczą, jak piękne prowadzimy życie, ujrzą sam obraz królestwa niebieskiego151.

Oświetlać światłem Boga. Powszechne wezwanie do świętości

Zbliżam się do końca tej długiej rozmowy z Wami. Rozważania, których dokonaliśmy w obecności Boga, posłużyły nam do zrozumienia trochę bardziej głębi i piękna, oraz starej nowości powołania do Dzieła. Po upływie tak wielu wieków Pan chce posłużyć się nami, żeby wszyscy chrześcijanie wreszcie odkryli uświęcającą wartość życia codziennego — pracy zawodowej — oraz skuteczność apostolstwa doktryny przy pomocy przykładu, przyjaźni i zaufania.

Nasz Pan Jezus Chrystus chce byśmy głosili to przesłanie — stare jak Ewangelia i jak Ewangelia nowe — w tysiącu językach — i z darem języków, aby wszyscy umieli je zastosować do swojego własnego życia — we wszystkich zakątkach świata. Radujemy się w duszy — to jak jeszcze jeden dowód, chociaż go nie potrzebujemy, ewangelicznej głębi naszej drogi — odnajdując ślady tego samego przesłania w nauczaniu starożytnych Ojców Kościoła.

Cytowałem Wam niejeden raz w tym liście, co mówi św. Jan Chryzostom. Posłuchajcie teraz innych jego słów: Nie mówię: Nie żeń się. Nie mówię: Opuść miasto i odsuń się od spraw publicznych. Wprost przeciwnie: zajmując się nimi okazuj swą cnotę. Chcę, aby ludzie przebywający w miastach bardziej jaśnieli swą cnotą niż ci, którzy wybrali sobie na mieszkanie góry. Dlaczego? Dlatego, że wynika stąd wielka korzyść. „Nie zapala się światła i nie stawia pod korcem” (Mt 5, 15).

Dlatego chcę — mówi dalej św. Jan Chryzostom — by wszystkie świece były na świeczniku, by światłość była wielka. Zapalmy Jego światło (por. Łk 12, 49) i sprawmy, by ci, którzy siedzą w ciemności (por. Mt 4, 16), przestali błądzić. Nie mów mi: «Mam żonę, mam dzieci, zarządzam domem, więc nie mogę tego wypełniać». Choćbyś nie miał nic takiego, a będziesz gnuśny, wszystko utracisz; tak samo, choćbyś to wszystko miał na swej głowie, jeśli będziesz gorliwy, będziesz jaśniał cnotą. Jest jedna rzecz, o którą się pytamy: troska o szlachetność intencji. Ani wiek, ani ubóstwo, ani bogactwo, ani natłok zajęć, ani żadna inna rzecz nie będzie mogła stać się przeszkodą. Przecież zarówno starcy, jak i młodzieńcy, ludzie, którzy mieli żony, wychowywali dzieci, trudnili się rzemiosłem, odbywali służbę wojskową — wypełniali wszystkie przykazania. Daniel był młody (por. Dn 1, 4.6), Józef był niewolnikiem (por. Rdz 39, 1n), Akwila trudnił się rzemiosłem (por. Dz 18, 1-3), sprzedająca szkarłat Lidia zarządzała warsztatem (por. Dz 16, 14), inny był stróżem więziennym (por. Dz 16, 27-33), inny setnikiem jak Korneliusz (por. Dz 10, 1n), inny słaby na zdrowiu jak Tymoteusz (por. 1 Tm 5, 23), inny zbiegiem jak Onezymus (por. Flm 16), a żaden z nich nie znalazł przeszkody w swoim zawodzie, lecz wszyscy wsławili się swą cnotą: mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, niewolnicy i wolni, żołnierze i osoby prywatne152.

Jakże jasne było — dla tych, którzy umieli czytać Ewangelię — powszechne wezwanie do świętości w życiu codziennym, w pracy zawodowej, bez porzucania własnego środowiska! Niestety, przez wieki, większość chrześcijan nie rozumiała tego. Nie pojawiło się ascetyczne zjawisko polegające na tym, że wielu poszukuje świętości, nie opuszczając swojego miejsca, uświęcając pracę zawodową i uświęcając samych siebie poprzez pracę zawodową. I bardzo szybko zapomniano o tej nauce, z tego powodu, że nikt nią nie żył. Refleksja teologiczna została pochłonięta przez studiowanie innych zjawisk ascetycznych, odzwierciedlających inne aspekty Ewangelii.

Wzbudzając w tych latach swoje Dzieło, Pan zechciał, żeby bardziej niż kiedykolwiek była znana i nie została zapomniana prawda, że wszyscy powinni się uświęcać, i że większość chrześcijan powinna uświęcać się pośród świata, pośród codziennej pracy. Dlatego dopóki będą ludzie na ziemi, będzie istniało Dzieło. Zawsze będzie działo się tak, że będą ludzie wszystkich zawodów i zajęć, którzy będą poszukiwać świętości w swoim stanie, w swoim zawodzie albo w swoim zajęciu, będąc w codzienności duszami kontemplacyjnymi.

Z tego, co właśnie Wam powiedziałem, wynika, moje Córki i moi Synowie, że nie będzie nigdy problemu dla Dzieła z przystosowaniem się do świata. Nigdy nie zajdzie konieczność stawiania problemu uwspółcześniania. Bóg uwspółcześnił swoje Dzieło raz na zawsze, dając mu doczesne, świeckie cechy, o których mówiłem Wam w tym liście. Nigdy nie będzie konieczności dostosowania się do świata, dlatego że jesteśmy ze świata. Ani też nie będziemy musieli podążać za ludzkim postępem, dlatego że to my jesteśmy — Wy jesteście, moje Dzieci — razem z pozostałymi ludźmi żyjącymi w świecie, tymi, którzy dokonują postępu codzienną pracą.

Bądźcie wierni, pomagajcie mi być wiernym i umiejącym czekać. Bez pośpiechu, dlatego że — w swoim czasie — Pan, który pragnął swojego Dzieła, sprawi, że skrystalizuje się ono w sposób prawny, którego obecnie jeszcze nie widać; żeby Kościół Święty uznał nasz Boski sposób służenia mu pośród świata — na ulicach — z czystą wodą i powietrzem, bez przywilejów, zachowując istotę naszego powołania. Nie będąc zakonnikami, dlatego że Pan nie chce, żebyśmy byli zakonnikami.

Módlcie się, módlcie się dużo. Nie zapominajcie, że modlitwa jest wszechmocna. Pamiętajcie, że Jezus powiedział: quodcumque petieritis Patrem in nomine meo, hoc faciam — a o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię153. I że qui coepit in vobis opus bonum, perficiet… — Ten, który zapoczątkował w Was dobre dzieło, dokończy je154 do dnia Chrystusa Jezusa. Wyłożyłem Wam wyraźnie nadprzyrodzone powody, które poruszają mnie do modlitwy z wiarą i do czekania, zamiast poszukiwać teraz oficjalnego zatwierdzenia kościelnego, co groziłoby rozpoczęciem wypaczania naszego Boskiego powołania, mylenia go z powołaniem zakonnym. Tego zaś nie chcę, dlatego że mój Pan Jezus Chrystus zażąda ode mnie rozliczenia, natomiast Wy — to również jest pewne — dokonalibyście masowej dezercji i postąpilibyście słusznie, nie tolerując, żeby gwałcono Wasze sumienia dzieci Bożych w Dziele Bożym.

Miejcie zatem całkowitą pewność, że Dzieło zawsze będzie wypełniać swoją misję z Bożą skutecznością. Zawsze będzie odpowiadać celowi, dla którego zechciał go na ziemi Bóg. Będzie z łaską Bożą — przez wszystkie wieki — cudownym narzędziem dla chwały Bożej: sit gloria Domini in saeculum — niech chwała Pana trwa na wieki155.

Z całego serca błogosławi Was Wasz Ojciec.

Madryt, 9 stycznia 1932 r.

Przypisy
1

J 12, 32.

2

Św. Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses, III, 16, 6 (SC 211, str. 313–314), tekst polski za: Św. Ireneusz z Lyonu, Adversus haereses, tłum. ks. Jarosław Brylowski, Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2018 (str. 260–261).

3

„Owego biednego kapłana”: odnosi się w trzeciej osobie do wydarzenia ze swojego życia, które miało miejsce 7 sierpnia 1931 roku. Było to nowe światło założycielskie, które odsłoniło mu panoramę uświęcenia wszystkich uczciwych zadań, wśród których wyróżnia się praca. Por. AVP I, s. 379–384.

4

J 12, 32.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
5

Ps 96[95], 1.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
6

Kol 3, 17.

7

1 Kor 10, 31.

8

Ps 100[99], 2.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
9

Mt 5, 48.

10

Św. Jan Chryzostom, Adversus oppugnatores eorum qui ad monasticam vitam inducunt, 1, III, 14 (PG 47, col. 374).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
11

2 Kor 9, 6.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
12

Mt 9, 35–38.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
13

„To nowa wizja życia”: na temat specyfiki powołania do Opus Dei, zob. Fernando OCÁRIZ, La vocación al Opus Dei como vocación en la Iglesia, w: Rodríguez, Pedro – Ocáriz, Fernando – Illanes Maestre, José Luis (eds.), El Opus Dei en la Iglesia: Introducción eclesiológica a la vida y el apostolado del Opus Dei, Madrid, Rialp, 2014, s. 133–193.

14

Ap 3, 20.

15

Mt 13, 44–45.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
16

Łk 12, 48.

17

Mt 4, 19–20.

18

Mt 8, 19–20.

19

Mt 8, 21–22.

20

Łk 9, 61–62.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
21

Mt 4, 19.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
22

Św. Jan Chryzostom, In Genesim Homilia, 43, 1 (PG 54, col. 396).

23

Mt 13, 47.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
24

Jer 23, 8.

25

Jer 16, 16–17.

26

1 Tm 2, 4.

27

1 Kor 16, 24.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
28

S. Th., Suppl., q. 82, a. 3 ad 4.

Przypisy
29

1 Tes 2, 4.

30

Ps 105(104), 4.

31

Ps 86(85), 3–4.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
32

Dz 2, 18.

33

Ga 4, 1-7.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
34

J 3, 1–10.

Przypisy
35

1 J 2, 29.

36

1 J 3, 1-2.

37

Hbr 2, 10–13.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
38

Rz 8, 29.

39

1 J 3, 9–10.

40

J 3, 16–17.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
41

„Dziękuję Ci, mój Boże… w moim sercu”: jest to dosłowny cytat z n. 573 Drogi, który z kolei odtwarza adnotację z Apuntes íntimos z 31 października 1933 r. (zob. Droga, OC,I/1, in loc., s. 722-723).

Przypisy
42

„Modlimy się codziennie pro unitate apostolatus”: odnosi się to do jednego z wezwań modlitwy odmawianej codziennie przez członków Opus Dei w intencji jedności Kościoła i Dzieła, na które odpowiadamy słowami zaczerpniętymi z kapłańskiej modlitwy Jezusa (J 17, 21–22): „Ut omnes unum sint, sicut tu Pater in me et ego in te: ut sint unum, sicut et nos unum sumus”.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
43

„Fra Angelico: Fra Giovanni da Fiesole (1395?–1455), bardziej znany jako Fra Angelico lub Błogosławiony Angelico, był jednym z najważniejszych malarzy włoskiego quattrocento. Mówi się, że nie brał do ręki pędzli, jeśli wcześniej się nie pomodlił (Giorgio VASARI, Le vite de' più eccelenti pittori, scultori ed architetti, Torino, Einaudi, 1986, s. 364). Nie wiemy, skąd św. Josemaría wziąłby tę anegdotę, która być może jest pochodzenia ludowego. Wspomina o tym Juan Ramón Jiménez: „...jak obraz Fra Angelico, tego, który malował chwałę na kolanach”, rozdz. 10, Ángelus!, Platero y yo, Sevilla-Moguer, Facediciones, 2012, s. 24.

Przypisy
44

„Za wszystko, co jest… całe nasze życie”: ten akapit łączy kilka zestawionych ze sobą myśli, których znaczenie może nie być jasne na pierwszy rzut oka. Jedno z wyjaśnień mogłoby być następujące: państwo jest już odpowiedzialne za wiele usług społecznych (takich jak „dobroczynność społeczna” czy edukacja, o której mówił w poprzednim paragrafie, poprzez systemy opieki społecznej i nauczania publicznego); to, czego wymaga się od członka Opus Dei — i od chrześcijanina w ogóle — to służenie bliźniemu i Ojczyźnie, a także Kościołowi, z motywów nadprzyrodzonych, uświęcających jego pracę, bez szukania osobistych korzyści. Będzie to czasem oznaczało pomoc Kościołowi bez otrzymywania za to wynagrodzenia.

Przypisy
45

1 Kor 14, 6.

46

1 Kor 14, 9–11.

47

Por. Dz 1, 1.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
48

Rz 1, 20.

49

J 1, 9

50

1 J 3, 17.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
51

Od początków Opus Dei, Autor głosił, że zwykły chrześcijanin jest wezwany do apostolstwa przez powołanie, przez „bezwzględny nakaz Chrystusa” (por. Droga, n. 942; Instrukcja, 19 marca 1934, n. 27). Magisterium papieskie (zwłaszcza Piusa XI i Piusa XII) w mowie Akcji Katolickiej wzywało świeckich do uczestnictwa w apostolacie hierarchicznym, zgodnie z kanonicznym mandatem lub misją. Takie podejście, pomimo swoich ograniczeń, było wielkim krokiem naprzód w eklezjalnej roli świeckich w tamtym czasie. Ale św. Josemaría zaprasza nas tutaj do wyjścia poza to, ponieważ świeccy są „członkami ludu Bożego, częścią Kościoła”. Tak nauczał Sobór Watykański II, pokazując, że świeccy wykonują pracę apostolską, ponieważ są częścią Kościoła, na mocy powołania chrzcielnego. Na ten temat zob. Rozmowy, OC, I/3, n. 21, s. 194-195.

52

Tutaj, w wersji ostatecznej, św. Josemaría usunął dwa akapity, które pojawiły się w wersji zamieszczonej w tomie: „…aby dać doktrynę. Są tacy, którzy zastanawiają się, czy do apostolstwa świeckich powinniśmy zaliczyć np. wychowanie dawane przez matkę rodziny, przez nauczycieli gorliwie wykonujących swój zawód nauczycielski, czy też postępowanie renomowanego i jawnego lekarza; Albo postępowanie szanowanego i szczerze katolickiego lekarza, którego sumienie nigdy się nie chwieje, gdy w grę wchodzi prawo naturalne i boskie, i który ze wszystkich sił walczy w obronie chrześcijańskiej godności małżonków, świętych praw ich potomstwa; albo działanie męża stanu na rzecz szerokiej polityki mieszkaniowej dla mniej szczęśliwych? / Brakuje im odpowiedzi twierdzącej: wielu skłaniać się będzie nawet ku negatywnej, nie widząc w tym wszystkim nic poza prostym i bardzo chwalebnym, ale nie obowiązkowym, wypełnianiem obowiązków stanu. Znamy jednak potężną i niezastąpioną wartość, dla dobra dusz, tego prostego wypełnienia obowiązku samego państwa przez miliony i miliony sumiennych i przykładnych wiernych. Powiedziałem, że brakuje im odpowiedzi i nadal dodaję…”.

53

1 Sm 3, 6.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
58

Mt 23, 1–4.

59

Mt 23, 5.

60

Jk 2, 14.26.

61

Św. Ignacy z Antiochii, Epistula ad Ephesios, c. 15, 1–2 (SC 10, str. 71).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
62

Por. Mt 5, 13–14.

63

1 Kor 11, 7. Vir quidem non debet … imago et gloria Dei est: „mężczyzna zaś nie powinien nakrywać głowy, bo jest obrazem i chwałą Boga”.

64

Mt 5, 16.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
65

Łk 12, 41–42.

66

Łk 12, 43 (przyp. wyd.).

67

Mt 13, 34.

68

1 J 4, 5.

69

J 17, 18.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
70

Ab uno disce omnes: „po jednym poznacie ich wszystkich”. Wyrażenie — czasem z omnes, a czasem z omnis — pochodzi z Eneidy Wergiliusza (2, 65-66; tłum. Tadeusz Karyłowski). Nawiązując do nielojalnego podstępu, jaki uknuł Odyseusz i jego towarzysze, by zdobyć Troję, Eneasz dyskwalifikuje wszystkich Greków, mówiąc: et crimine ab uno disce omnis. Jest to przykład, jak podkreśla Escrivá, niesprawiedliwego sposobu orzekania, ponieważ z jednego konkretnego przypadku wyciąga on ogólną zasadę.

71

J 21, 17.

72

Jk 5, 18.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
73

Jk 2, 1–6.

74

2 Kor 3, 17–18.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
75

Por. 2 Kor 5, 14.

76

1 Kor 1, 23.

77

„We wszystkich dziedzinach działalności ludzkiej”: tutaj rozpoczyna się część poświęcona misji chrześcijan w życiu publicznym, w której używa sformułowań bardzo podobnych do tych z wywiadów w Rozmowach (zob. np. nr 48 i następne, odnoszące się przede wszystkim do wolności w polityce członków Opus Dei itp.) Jego podejście można by streścić w trzech ideach: duch służby, wolność we wszystkich sprawach poglądowych, zdrowy sekularyzm i „dobry antyklerykalizm”. W odniesieniu do Opus Dei pisze to kategoryczne stwierdzenie: „Dzieło nie prowadzi żadnej polityki” (42b).

78

Mt 20, 28.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
79

Por. Mt 22, 21.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
80

Por. Ga 4, 31.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
81

Por. Rdz 25, 29–34.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
82

„Wyłącznie duchowa”: Autor wielokrotnie podkreślał, że więź duchowa między członkami nie powinna sprzyjać wzajemnej pomocy w sprawach zawodowych, ani sprzyjać wspólnej strategii politycznej, gospodarczej czy jakiejkolwiek innej. W tych dziedzinach, podkreślał, każdy ma prawo kierować się własnymi opiniami, które mogą być sprzeczne z opiniami innych członków Opus Dei. Por. Rozmowy, OC, I/3, nn. 19c, s. 189-190; 27c, s. 218; 48d. s. 272 itd.

Przypisy
83

J 17, 15.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
84

Dz 20, 28.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
85

„Oficjalnymi katolikami”: jego słowa na temat pluralizmu i wolności w życiu publicznym pokrywają się z wypowiedziami zawartymi w wywiadach z lat 1966–1968 oraz z jego homilią na kampusie Uniwersytetu Nawarry, które zostały zebrane w książce Conversaciones con Mons. Escrivá de Balaguer (zob. Conversaciones, OC, I/3, nn. 12, s. 174–175; 77, s. 366-368; 117–118, s. 496–498). We wstępie do cytowanego właśnie wydania (s. 97–101) wyjaśnione zostały okoliczności, które skłoniły Opus Dei i jego założyciela — poprzez oficjalne komunikaty — do zdecydowanego wystąpienia w obronie wolności politycznej i doczesnej swoich członków. Jako syntezę myśli św. Josemaríi na te pytania zob. Jean-Luc CHABOT, Libertad en las cuestiones temporales, w DJE, s. 741–747; Pablo SÁNCHEZ-OSTIZ, Política, w DJE, s. 980–984; Antonio DUCAY REAL, Mentalidad laical, w DJE, s. 829–833.

Przypisy
86

„Głoszenie panowania Jezusa Chrystusa”: św. Josemaría, urzeczywistnienie tego panowania wymaga działania katolików w społeczeństwie, które szanuje wolności wszystkich ludzi. Przez wiele lat, od połowy XIX wieku do chwili obecnej, pojawiały się bardzo różne interpretacje znaczenia panowania Chrystusa w porządku doczesnym, które utożsamiano z konfesjonalizmem i budową katolickiego porządku impregnowanego klerykalizmem, bez większego miejsca na słuszną autonomię spraw doczesnych. Por. Luis CANO, Reinaré en España, Madrid, Encuentro, 2007. Św. Josemaría zaprasza nas do przezwyciężenia tych wizji.

87

Koh 3, 11.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
88

1 J 2, 16.

89

1 Kor 3, 18.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
90

Rz 13, 1–7.

91

J 19, 11.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
92

„Porzucić najbardziej kwitnącą pracę osobistą”: w Opus Dei członkowie numerariusze mają dyspozycję do zmiany miejsca zamieszkania lub pracy, aby móc lepiej uczestniczyć w dziele formacji lub apostolatu, gdziekolwiek jest to potrzebne. Jak wiemy, tekst ma swoje źródło w ideach dojrzewających w latach trzydziestych, kiedy jedynymi członkami Opus Dei była niewielka grupa numerariuszy. Kiedy w latach 60. ubiegłego wieku poprawiał ten tekst, były już tysiące przyłączonych i supernumerariuszy, mężczyzn i kobiet, dla których taka dostępność jest trudniejsza do praktykowania, z powodów rodzinnych lub innych. Niemniej jednak św. Josemaría chciał napisać „wszyscy”, chociaż to, czy ta możliwość zostanie wprowadzona w życie, zależy od obiektywnych okoliczności każdej osoby i jej wolności, ponieważ jedno i to samo powołanie dostosowuje się do bardzo różnych sytuacji każdej osoby (por. Codex iuris particularis Operis Dei, nn. 7-11; w Itinerarium, s. 629–630).

93

Cui servire regnare est: „służyć to królować” (Missale Romanum, Missa votiva pro pace, Postcommunio; także we Wspomnieniu św. Kazimierza, Collecta). W formie servire Deo regnare est zostało użyte jako przysłowie i motto heraldyczne, mające oznaczać, że służba Bogu nie poniża, ale wywyższa.

Przypisy
94

„Bez tajemnicy i sekretu”: paralela tej nauki z n. 641 Drogi jest jasna: „Dyskrecja nie jest ani tajemnicą, ani sekretem. To po prostu naturalność”. Zob. wyjaśnienie na temat dyskrecji w The Way, CW, I/1, s. 778–780. Kilka punktów tego rozdziału wraca do notatek z lat 1933–1938. Na temat dyskrecji zob. Pau AGULLES, Naturalidad, w DJE, s. 879–884. Patrz uwaga do Listu nr 1, 7a–7c.

95

Por. 2 Kor 2, 15; Bonus odor Christi: „miła Bogu wonność Chrystusa”.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
96

Mt 6, 1.6

97

Mt 6, 16

98

Ps 100(99), 2; Servite Domino in laetitia: „służcie Panu z weselem”.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
99

„Wolność sumień”: św. Josemaría posłużył się rozróżnieniem zastosowanym już przez Piusa XI w 1931 r. (Encyklika Non abbiamo bisogno, 29 czerwca 1931 r., III) między wolnością sumień, to znaczy, „że nikomu nie wolno przeszkadzać stworzeniu w oddawaniu czci Bogu”, a wolnością sumienia, to znaczy całkowitą autonomią wobec prawa Bożego, „co jest równoznaczne z zatwierdzeniem jako dobrej kondycji moralnej tego, że człowiek odrzuca Boga” (Przyjaciele Boga, nr 32).

Przypisy
100

Por. Ef 4, 15.

101

„Miłość, bardziej niż w dawaniu, jest w rozumieniu”: zdanie to znajduje się dosłownie w Drodze (n. 463). Autor heroicznie praktykował dobroczynność „dawania”, poświęcając się biednym, chorym i dzieciom z madryckich slumsów. A jednak wydaje się, że to doświadczenie pozwoliło mu odkryć jeszcze większą doskonałość tej innej formy miłości, jaką jest zrozumienie, przebaczenie, poszukiwanie pokoju i tolerancja, do tego stopnia, że w kolejnym punkcie stwierdza, iż „ten sposób postępowania należy do istoty Dzieła”.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
102

1 Tm 1, 15.

103

1 Tm 2, 1–4.

104

1 Kor 9, 22 (przekład ks. Jakuba Wujka).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
105

Ef 4, 2.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
106

Rz 15, 1–2.

107

Rz 14, 1.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
115

Łk 19, 45–46.

116

J 2, 17.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
117

„Moja święta Katarzyna ze Sieny”: św. Josemaría miał szczególne nabożeństwo do tej świętej. Wśród innych przejawów nazwał ją Apuntes íntimos catalinas (por. Pedro Rodríguez, Apuntes íntimos, w DJE, s. 132) i nazwał ją orędowniczką Opus Dei w 1964 r. (por. Johannes GROHE, Santa Caterina da Siena, san Josemaría Escrivá el apostolato dell'opinione pubblica, SetD 8 (2014), s. 125–145.

118

Ps 73(72), 21; 69(68), 10.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
119

Rz 12, 18.

120

Rz 12, 14.17.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
121

J 13, 23; Erat ergo recumbens… quem diligebat Iesus: „Jeden z Jego uczniów — ten, którego Jezus miłował — spoczywał na Jego piersi” (tekst wyd.).

122

„Nasze zwyczaje”: odnosi się to do zespołu praktyk pobożnych członków Opus Dei, uzupełniających Normy planu życia (por. uwaga do Listu nr 2, 18a).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
123

Św. Ignacy z Antiochii, Epistula ad Ephesios c. 10, 1–3 (SC 10, str. 67).

Przypisy
124

„Nasi niekatoliccy przyjaciele”: na ten temat zob. Fernando Ocáriz, La Prelatura dell’Opus Dei: apostolato ad fidem ed ecumenismo, w Baura de la Peña, Eduardo (red.), Studi sulla prelatura dell’Opus Dei. Dwadzieścia pięć lat od Costituzione apostolica «Ut sit», Rzym, Edizioni Università della Santa Croce, 2008, s. 111–126.

125

Iz 49, 2.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
129

„Ambicja służenia”: jest to stare wyrażenie u św. Josemaríi; znajdujemy je np. w Instrukcji z 9 stycznia 1935 r.: „Przychodzimy, aby służyć — naszą ambicją jest służyć: serviam! — ostatni we wszystkim, a pierwszy w miłości”: to zdanie znajduje się już w Drodze, n. 430 i pochodzi z jego Notatek intymnych, a konkretnie z adnotacji z 3 grudnia 1931 roku (zob. Droga, OC, I/1, s. 592–593).

130

Łk 7, 47.

131

1 Tm 2, 6.

132

„Do słodkiego Chrystusa na ziemi”: wyrażenie, które z różnymi odmianami pojawia się w pismach św. Katarzyny ze Sieny. Por. GROHE, Santa Caterina da Siena, s. 127, 130–131.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
133

Hbr 10, 5–7. Por. Ps 40(39), 7–9.

134

J 2, 17.

135

Mt 6, 24.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
136

„Dzieła się mnożą”: zjawisko to jest charakterystyczne dla tego okresu, do tego stopnia, że „często widzi się, jak na tym samym obszarze geograficznym i w bardzo krótkim czasie powstaje nawet dziesięć lub dwanaście Zgromadzeń. Jesús ÁLVAREZ GÓMEZ, Historia de la vida religiosa, t. III, Instituto Teológico de Vida Religiosa, Madrid, 1990, s. 528. To rozmnożenie było niewątpliwie przejawem renesansu życia zakonnego w tamtym czasie i stanowiło odpowiedź na konkretne potrzeby współczesnego świata, zgodnie z charyzmatami, które budził Duch Święty. Ale prawdą jest też, że bycie „założycielem” pojawiało się czasem jako tytuł, którym chciało się pochwalić w swoim programie kościelnym (por. Federico M. REQUENA, Vida religiosa y espiritual en la España de principios del siglo XX, AHIg 11 [2002], s. 47–48). Św. Josemaría, który okazywał tyle miłości do życia zakonnego (zob. np. świadectwa opublikowane w Un hombre de Dios, Ediciones Palabra, Madrid, 2001) nie chciał być tego rodzaju „założycielem”, stąd jego „wstręt do fundacji” i ironia wobec niepotrzebnego mnożenia niektórych z nich…

Przypisy
137

Ps 62(61), 13.

138

Mt 9, 37.

139

Gustavo Adolfo Bécquer (1836-1870, hiszpański poeta romantyczny), Al brillar un relámpago nacemos, (przyp. tłum.). Al brillar... el vivir!: są to wersy z Gustavo Adolfo Bécquer (1836-1870), Rimas, n. 49, w Rimas y Leyendas, pod red. Rosy FERNÁNDEZ URTASUN, Madrid, Editex, 2013, s. 52.

140

109 Ps 103(102), 15.

141

1 Kor 7, 29.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
142

Flp 4, 13.

143

Mt 20, 28.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
144

J 11, 39.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
145

Ps 2, 11–12.

146

Św. Augustyn z Hippony, De correptione et gratia liber unus, c. 9, 24 (CSEL 92, str. 247–248). Tekst polski za: Św. Augustyn, Łaska, wiara, przeznaczenie, tekst polski w: Św. Augustyn, Łaska, wiara, przeznaczenie, tłum. ks. Wacław Eborowicz, Księgarnia Św. Wojciecha, Warszawa 1971.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
147

1 Kor 1, 27–29.

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
148

Łk 17, 10.

149

Ga 2, 20.

150

Ps 138(137), 6.

151

Św. Jan Chryzostom, In Matthaeum Homilia, 43, 5 (PG 57, col. 463).

Odniesienia do Pisma Świętego
Przypisy
152

Św. Jan Chryzostom, In Matthaeum Homilia, 43, 5 (PG 57, col. 464).

Przypisy
153

J 14, 13.

154

Flp 1, 6.

155

Ps 104(103), 31.

Odniesienia do Pisma Świętego
Ten rozdział w innym języku